piątek, 22 grudnia 2023

Składniki świątecznej magii

Tajemnica
Najpiękniejsza Wigilia w moim mieszka domu,
przez okno tęsknie patrzy na rzekę szemrzącą,
pozdrawia siostry - gwiazdy światłami lampionów,
zaprasza dobre duszki choinką tańczącą.
Najpiękniejsza Wigilia siedzi przy mym stole,
rękę z białym opłatkiem serdecznie wyciąga
i złotym atramentem pisze dla nas role,
i serca nam rozgrzewa, i w dusze zagląda.
Najpiękniejsza Wigilia w moich świecach płonie,
jasne błyski radości wokoło rozlewa,
ciepłym, dobrym uściskiem łączy nasze dłonie
i Biblię z nami czyta, i kolędę śpiewa.
Najpiękniejszą Wigilię zawsze w sercu noszę;
kiedy duszę mam smutną i zimno mi w domu
srebrnym dzwonkiem Ją wołam,
lecz bardzo was proszę
o mojej tajemnicy nie mówcie nikomu.
Renata Strug
Dzisiaj moje urodziny... Pierwszy dzień panowania Pani Zimy... Pojutrze Wigilia... Zawsze mam z tym problem, czy napisać opowieść urodzinową, czy świąteczną. Od początku grudnia przyjmuję już życzenia urodzinowe.... Zresztą sama o moim święcie wspominałam. Pora więc utkać zimowo-świąteczną opowieść. Świąteczna będzie, ale czy zimowa...? 
Tyle już tych Wigilii było... Niestety od wielu lat przy naszym stole nie usiądą do niej razem z nami moi Dziadkowie, Wujek... Tyle osób nie zajmie już swoich miejsc... Zabraknie po raz pierwszy w tym czasie mojej Przyjaciółki... Często wspominam to co było, chociaż staram się cieszyć tym co mam.
Ile bym dała, aby zjeść teraz ciasta mojej Babci, wysłuchać opowieści Dziadka, pośmiać się z historyjek Wujka... A nawet "pozłościć" się na Agnieszkę, że znowu się spóźnia...
Dlaczego nie można cofnąć się w czasie, aby przeżyć taką Wigilię jeszcze raz.
Oczywiście wiem, że tamte dawne czasy wigilijne się nie powtórzą, bo nic dwa razy w życiu się nie powtarza. Jednak wiem jedno, że najważniejsze co mi pozostało po tamtych dniach to wspomnienia, które pielęgnować będę przez całe swoje życie i na pewno opowiem o tym wyjątkowych dniach następnym pokoleniom w rodzinie.
Chciałabym jednak wierzyć, jak często piszę, że żyjemy w równoległych światach. Mam nadzieję, że ten świat gdzieś naprawdę jest, a czas nigdy tam nie mija. Może tam dla wszystkich nadal jestem ciągle Małą Dziewczynką, która miała marzenia i cieszyła się każdą chwilą. Może dzięki tym nadchodzącym świętom znowu się taką poczuję?
Wigilia jest dla mnie szczególną chwilą. Wzruszam się bardzo, chociaż nigdy tego nie pokazuję. Staram się cieszyć tą niepowtarzalną rodzinną atmosferą, która już niedługo nas otuli.
Przytul je
Przytul to dziecko – mówi – podając nam syna
Przytul, kiedy nie umiesz nawet się pomodlić
Dotknij tłuściutkich nóżek, spojrzyj w oczy modre
Bo niemowlęta najpierw modre oczka mają
 

Przytul serce do serca; Tam gdzie się zaczyna
Źródełko miłosierdzia. Słyszysz – oddychają
Listeczki płuc. No przytul Je. Czego się boisz?
Zmień mu pieluszki. Czemu życie twoje
Takie przeciwne tobie? Pomóż, posiedź nocą
Przy Dziecku gdy ma kolkę. Pobujaj kołyską
Prosi Maria. – Bądź blisko Dziecka. To jest wszystko
To zawsze się udaje. I trwaj przytulony
Bądź teraz silny, Tyś Dziecka obroną
Nawet gdy w życiu twoim wszystko zagubione
Przytul je…
Ernest Bryll
Chociaż jestem przy stole z najbliższą rodziną tą zazwyczaj nieparzystą, to mi to nie przeszkadza. Chociaż do tradycji wigilijnej należy, aby do stołu zasiadała parzysta liczba osób. Ale jest szansa, że w tym roku będzie nas do pary. Liczbowo...
Przesądna jestem jednak jeżeli chodzi o coś innego. Wszak jestem czasem czarownicą i wierzę w różne rzeczy...
Jak mówi od zawsze moja mama -  Jaka wigilia (Nowy Rok - bo o nim też), taki cały rok. Wszystko, co robimy w ten dzień, może się powtórzyć w kolejnym roku.
Pierwszy, najważniejszy dla mnie przesąd dotyczy odwiedzin gości w Wigilię. Od rana, a nawet od poprzedniego wieczoru, zastanawiam się, kto pierwszy do domu zajrzy – mężczyzna czy kobieta? A o kilku lat zmodyfikowałam ten nie tylko maminy przesąd także do telefonów. Jeżeli pierwszy przekroczy próg naszego domostwa mężczyzna lub jak teraz bardziej prawdopodobne zadzwoni, to wówczas wszyscy domownicy będą cieszyć się szczęściem w przyszłym roku. Wizyta lub telefon od kobiety wróży pecha.
W dzień Wigilii staramy się nie kłócić się. Oczywiście robimy to każdego dnia, ale w ten wigilijny czas szczególnie staramy się okazywać sobie wzajemnie życzliwość, chociaż dookoła panuje przedświąteczny chaos i...
Zgodnie z przesądami wigilijnymi pranie w moim Domu już nawet w dzień poprzedzający Wigilię jest absolutnie zabronione. Złamanie tego zakazu według dawnych wierzeń może zwiastować poważne nieszczęście.
W Wigilię nie należy niczego pożyczać, aby nie narazić się na utratę mienia w nadchodzącym roku. Zgodnie z maminą zasadą należy do tego dnia również pospłacać wszelkie długi, nawet te najdrobniejsze...
W trakcie wieczerzy jemy, albo przynajmniej próbujemy wszystkie wigilijne potrawy. W ten sposób w nadchodzącym roku niczego nam nie zabraknie.
Tradycja, również przekazana przez moją mamę, nakazuje włożyć do portfela łuski karpia, aby zapewnić sobie szczęście i dostatek. Jednak o te łuski z roku na rok coraz trudniej...
Przesądy wigilijne znane są od pokoleń. W moim Domu o tych powyższych szczególnie się pamięta. I zapewne w każdym innym domu znane są jeszcze inne, które związane są z finansami, zdrowiem, miłością czy też szczęściem.
Chociaż 24 grudnia nierozerwalnie łączy się z katolickim świętem, to przesądy wigilijne wyrosły z pogańskich wierzeń i obyczajów. Jednak niektóre z nich odchodzą lub odeszły już w zapomnienie. Dla wielu osób stanowią jedynie nic nieznaczące zabobony. Niestety... 
A przecież nasze babcie, prababcie... przywiązywały dużą wagę do wierzeń związanych z tym niezwykłym czasem.
Może z szacunku do nich, a nawet z ciekawości warto je poznać. Przecież Wigilia Bożego Narodzenia to dzień wyjątkowy, któremu charakteru dodają zarówno cechy wynikające z religii, jak i ludowej, rodzinnej tradycji.
Znów jest Boże Narodzenie
w betlejemskiej szopce i w twoim sercu
do którego zaglądam ostrożnie
by po raz kolejny zobaczyć cud
tej samej wciąż dobroci
cichutko rozwieszanej
na oczekujących gałęziach codzienności
szukając cudu w twoim sercu
odnajduję wiecznie młodą radość
mimo upływających lat
i kolejnych ciężarów branych na ramiona
Boże Narodzenie niesie znów niezwykłe dary
tak jak kiedyś zrodziło niezwykłego człowieka
po to też bym mogła
bezustannie szukać iskierek szczęścia
zatem
pielęgnuję cud Bożego Narodzenia
darowany niezwykłym rodzicom
by powiew wiatru zanosił
w szare nadwiślańskie równiny
niezwykłą dobroć
odbitą również w moich oczach
której obfitość zagarniam
spragnionymi cudu dobroci rękoma
dobrze że Boże Narodzenie
zdarza się każdego dnia.
Basia Wójcik
Tą maminą, a zapewne i babciną, a nawet jeszcze starszą tradycję wigilijną zapamiętam na zawsze i postaram się przekazać dalej. Ale czy to nowe pokolenie przejmie je?
To właśnie tradycja sprawia, że poznajemy przeszłość naszych przodków.
Na co dzień biegniemy przez życie, patrzymy tylko do przodu, zapominamy powoli o tym co było, w co wierzyli nasi przodkowie... Co było dla nich ważne podczas świąt...
Może warto się tego dowiedzieć? 
Zatem kończy się jeden z najpiękniejszych okresów w roku, Adwent. Tak... Najpiękniejszy i najcudowniejszy. Bo dla mnie tak naprawdę taki jest ten adwentowy czas. Budzi się wówczas we mnie dziecko, które w pozostałe dni raczej śpi sobie cichutko i tylko czasem daje znać o sobie. Kocham ten pełen magii i nadziei okres. Zwłaszcza, że i ja mam wówczas urodziny.
Za progiem czekają już Święta Bożego Narodzenia...  
Dom posprzątany, choinka przystrojona czeka na gości prezenty kupione i schowane... Teraz tylko krzątanina w kuchni...  Ileż bieganiny, najróżnorodniejszych przygotowań...  A wszystko po to, aby gdy pierwsza gwiazdka na niebie zabłyśnie, na czas otworzyć drzwi i zaprosić do Domu ten szczególny, niezwykły, wyjątkowy wieczór.....
Słowa tyle rozdają, ile serce czuje.
Zanim ciepłym blaskiem choinka rozbłyśnie
i kruchy opłatek pojawi się w dłoni,
a wokół zawiruje radosna kolęda,
napełnij serce światłem, dobrocią, pokojem.
Tylko słowa miłości odkruszą
coś z serca i uczynią darem...
Najważniejsze, aby usta,
pełne drżących życzeń,
królewską drogą miłości się stały.
znalezione w Internecie

piątek, 15 grudnia 2023

Przeciętna czy nietypowa?

SZANOWNY PANIE BALZAK
W Krakowie jest hotel "Pod Różą"
Gdzie bywał pan Balzac
Mieszkając tam dni niedużo
Myślałam sobie tak
Chęć nachodziła mnie taka
Takiej fantazji błysk
Żeby "Pod Różą" do pana Balzaca
Napisać taki list
Szanowny Panie Balzac
Sprawa jest bardzo konkretna
Kiedyś opisał Pan wszak
"Kobietę trzydziestoletnią"
Opisał Pan piórem swym
Ślęcząc po nocach w ukryciu
Kobietę, co w wieku tym
Wie niemal wszystko o życiu
Wpisała piekło i raj
W życiorys lekko pęknięty
I że być może to naj-, to naj-
To najwspanialszy wiek dla kobiety
Która wypełnia Ci świat
Szczęściem, goryczą, czułością
W wieku trzydziestu lat
Czyli na krok przed starością
I tu mnie w tym Pańskim hotelu
Dopadła taka myśl
Że gdyby Pan, przyjacielu
Swą powieść pisał dziś
Kobietę w pełni rozkwitu
Dziś portretować chcąc
Troszeczkę musiałby zmienić Pan tytuł
Bo przecież bądź co bądź
Kochany panie Balzac
Ja nie chcę z Panem się kłócić
Lecz tylko trzydzieści lat?
Niech Pan coś jeszcze dorzuci
Niech nam dorzuci Pan, gdy
Będzie nas Pan portretował
Dziesiątek - jeden, dwa, trzy
A co Pan będzie żałował
Aż się okaże, że maj
Czterdziesty z hakiem, niestety
To jest być może ten naj-, ten naj-
Ten najwspanialszy wiek dla kobiety
Co chce obracać na świat
Wzrok zakochany i ufny
W wieku lat la la la lat
A o starości nie mówmy
Laj la la laj, la la la la la
Laj la la la, la la laj la
Już widzę, jak oczy Pan mruży
Myśląc: "Wariatka" - och, znam to
Pozdrawiam Pana z hotelu "Pod Różą"
Pańska Irena Santor
Już niedługo, za tydzień, w najdłuższą noc w roku będę obchodzić moje … urodziny. Liczba zwykła, nawet nie półokrągła, ale jako sama liczba nawet mi się podoba. Są bowiem liczby, które lubię bardziej, inne mniej. Są też liczby, których po prostu nie lubię... Ale to nie jest temat na dzisiejszą opowieść.   
Czyli zbliżają się moje urodziny. Prawdę pisząc, zgodnie z dawniej panującymi stereotypami, powinnam być nazywana matroną - starszą kobietą, zachowująca się statecznie i dostojnie.  
Jednak czy tak jak w powyższej piosence, do tego wieku nie powinno się również dorzucić paru dziesiątek?
Przecież w środku jestem osobą dużo młodszą, zapewne jak wiele moich równolatek, a nawet tych o dekadę starszych. Niestety dla niektórych ważne jest to co na zewnątrz i na papierze.
W XIX wieku starość zaczynała się już po czterdziestce. Nic w tym dziwnego, bo wówczas średnia długość życia wynosiła niewiele więcej. Sześćdziesięciolatek byłby kimś bardzo starym.
Dziś statystyczny Polak żyje 74 lata, a Polka 82. Zatem czterdziestolatki to jeszcze wciąż młodzi ludzie, a sześćdziesięciolatki obruszają się, gdy nazywa się ich starszymi osobami.
Wszystko zależy od punktu widzenia. Według badań naukowców początek starości zależy od tego kto wypowiada się w tej kwestii. Dla osób poniżej trzydziestki starość zaczyna się po 60-tych urodzinach. Ludzie w wieku 30 - 49 lat za seniorów uważają osoby po siedemdziesiątce....  Co ciekawe, niektóre badania pokazują, że wśród ludzi powyżej 75 roku życia, tylko 35% z nich stwierdziło, że czuje się staro.
W coraz szybciej zmieniającej się rzeczywistości definicja starości wydaje się być zatem mało precyzyjna...
Znalazłam jednak ciekawą chińską sentencję. Stary człowiek ma zawsze 20 lat więcej niż ja. I tego się trzymajmy.
Przeciętność w nieprzeciętności
jestem tylko dziewczyną
z za długawą grzywką
nieokreślonym kolorem oczu
i bez egzotycznych kształtów

a jednak..
widzę piękno w każdym
bo każdy ma w sobie coś
co nie wiadomo czym jest
ale jest piękne
niebiologiczne
i nieprzeciętne
znalezione w Internecie
A jaka jestem?  Często o tym piszę. Wystarczy wpisać w mojej wyszukiwarce "jaka jestem" i coś tam zawsze się znajdzie... 
Na pewno nie jestem typową, statystyczną osobą. Chociaż statystyka zawsze była mi bliska i nadal ją lubię, to wszelkim uśrednionym danym się wymykam. W jednym jestem jednak zapewne przeciętna. W tłumie się nie wyróżniam, a nawet ginę ze swoim przeciętnym wyglądem. I dobrze...
Żyję po swojemu i nie lubię jak ktoś stara się coś mi narzucić.  Zwłaszcza w sposobie ubierania się, czy też przemeblowania mojego mieszkania. W przeciwieństwie do innych nie lubię zmian.
Nigdy nie piłam kawy i tego nie żałuję. Za zwykłą wodą nie przepadam i nawet wielkie upały tego nie zmienią. Zresztą wówczas i tak piję coś ciepłego. Nawet gorącą herbatę. Herbatę uwielbiam pić z kubka lub filiżanki. Ze szklanki raczej nie wypiję, nawet jeżeli jestem na "eleganckiej" rodzinnej imprezie.
Nie lubię niespodzianek. Owszem drobny prezent jest mile widziany, w przeciwieństwie do tych drogich i zobowiązujących. Nie lubię jednak wymyślać prezentów dla innych. Najbardziej jednak z równowagi wyprowadzają mnie niezapowiedziane wizyty. Na szczęście te są już bardzo rzadkie.
Jestem rogatym Koziorożcem, urodzonym w chińskim roku Konia, o cechach także numerologicznej i mistrzowskiej Jedenastki. To według tych najważniejszych horoskopów, bo na świecie jest ich tysiące. Urodziłam się w pierwszą zimową noc, gdy zaczął własnie padać śnieg. Może dlatego jestem uważana za osobę raczej chłodną, poważną...
Rodzimy się, gdy pada śnieg
Tacy jesteśmy czyści, tacy śnieżnobiali
A rzeki mają jeden brzeg
I życzmy sobie, byśmy na nim pozostali
Pada śnieg, choćby i wieczność z nim
My dziwnie mali
Cóż, że w sercu ciepło
przecież pada śnieg
Choć rozum, co nie zgłębi słów
Choć matowieje szczerej prawdy szklana kula
Za szybą śniegiem prószy znów
Dla serca zdrowo jest się czasem porozczulać
Pada śnieg, białą chusteczką
Świat w płaczu utula
Znów jesteś jak dziecko
Kiedy pada śnieg
Choć lata tracą pamięć już
I niebo się dopina na ostatni guzik
I gasi światła Wielki Stróż
Wczorajsi mali stają się śmiertelnie duzi
Pada śnieg, odwiecznym ściegiem
Łza na białej róży
Ktoś stopniał ze śniegiem
Przecież pada śnieg
Jan Wołek
Lubię porządek, zwłaszcza denerwuje mnie, jak nie mogę w konkretnym miejscu znaleźć danej rzeczy. Jednak sprzątać nie lubię.
Na bezludną wyspę na pewno zabrałabym ziemniaki, biały ser i banany. Ale zapewne te ostatnie, jak i ziemniaki mogłyby już tam rosnąć.
Od zawsze chodzę w spodniach, chociaż czasem zakładam spódnice takie zwiewne, rozkloszowane. Sukienki noszę bardzo rzadko. Mam ich kilka w szafie, jedną nawet jeszcze od matury.
Biżuteria? Ostatnio tylko wyłącznie bransoletki. Okazjonalnie broszka, rzadko jakiś wisiorek. Dawno temu były jeszcze kolczyki lub klipsy. Pierścionki? Próbowałam, ale zawsze mi przeszkadzały...
Lubię samotne spacery i wyjazdy w dobrze już znane miejsca. Nigdy nie byłam i nie będę na wycieczce, gdzie wszystko jest zaplanowane od rana do wieczora.
Uwielbiam kwiaty i książki. Bez nich życie nie byłoby tak kolorowe. W prezencie z radością przyjmę bukiet polnych kwiatów i ciekawą powieść. Powieść obyczajowa, kryminał, sensacja, czasem romans da miłe widziane. Wyszukana wiązanka z kwiaciarni i książka cegła sprawiają, że zaczynam się zastanawiać...
Teraz zbieram wyłącznie anioły, zakładki do książek i tylko nowe kalendarze z pięknymi zdjęciami.
Nie umiem malować, rysować, tańczyć, pływać...
Lubię jeździć na rowerze. Samochodu nie prowadzę od zawsze, chociaż prawo jazdy zrobiłam bez problemu, gdy miałam 16 lat.
Jestem uzależniona od pisania. Zazwyczaj mam pod ręką kartkę i ołówek, bo w każdym momencie mogę usłyszane słowa zapisać. Tak niektóre zwroty, pomysły zwyczajnie kradnę z otaczającego mnie świata...
Oj, mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać co lubię, co mnie denerwuje, od czego jestem uzależniona, czego nigdy....
Na dzisiaj jednak wystarczy. Nikt nie lubi zbyt długich tekstów.
Ciekawa jestem czy rzeczywiście jestem z tymi cechami nietypowa? A może ktoś jest podobny?
JEJ PORTRET
Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt
Bo tego nie wiesz nawet sama Ty
W tańczących wokół szarych lustrach dni
Rozbłyska Twój złoty śmiech
Przerwany w pół czuły gest
W pamięci składam wciąż
Pasjans z samych serc
Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt
To prawda nie potrzebna wcale mi
Gdy nie po drodze będzie razem iść
Uniosę Twój zapach snu
Rysunek ust, barwę słów
Niedokończony, jasny portret Twój
Uniosę go ocalę wszędzie
Czy będziesz przy mnie, czy nie będziesz
Talizman mój, zamyśleń nagłych Twych i rzęs
Obdarowany Tobą miła
Gdy powiesz do mnie kiedyś: wybacz
Przez życie pójdę oglądając się wstecz
Uniosę go ocalę wszędzie
Czy będziesz przy mnie, czy nie będziesz
Talizman mój, zamyśleń nagłych Twych i rzęs
Obdarowany Tobą miła
Gdy powiesz do mnie kiedyś: wybacz
Przez życie pójdę oglądając się wstecz
Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt
To prawda nie potrzebna wcale mi
Gdy nie po drodze będzie razem iść
Uniosę Twój zapach snu
Rysunek ust, barwę słów
Niedokończony, jasny portret Twój

piątek, 8 grudnia 2023

Płomienna opowieść

Przy ognisku
Dym się snuje na polanie
i zielony pachnie las.
My siedzimy przy ognisku,
wspominamy dawny czas.

Gdzie są nasze młode lata?
Gdzie młodzieńczy, dawny świat?
Czy z tym dymem w dal odpłynął,
czy rozdmuchał psotny wiatr?

Gdzie jest gęstość naszych czupryn?
Pozostała tylko kiść.
Wypadają siwe włosy
jak jesienią z drzewa liść.

Gdzie podziały się dziewczyny?
Gdzie ich czerwień młodych ust?
Czy się stroić zapomniały,
czy się skryły w cieniu chust?

Czas upływa nieustannie
a nam wciąż przybywa lat.
Naszą pamięć mgła zasłania
jaki piękny był ten świat.

Cóż nam jeszcze pozostało?
Tylko wrzucić w ogień drwa
i zanurzyć się w marzenia
niechaj czar ogniska trwa.
znalezione w Internecie
Za oknem coraz ciemniej... Dzień coraz krótszy... Niedługo 13 grudnia. Dzień szczególny... Ale dzisiaj nie o tym, o czym każdy (oprócz mnie:))) zazwyczaj myśli. 
Tego dnia wspominamy świętą Łucję z Syrakuz, która oddała swoje życie za wiarę. W Skandynawii ten dzień ma szczególną oprawę. Przypada on w środku Adwentu, przez co pełni rolę radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie. W jego obchodach kluczową rolę odgrywa światło.
Święta Łucja to święta kościoła katolickiego oraz prawosławnego. Najstarsze źródło, w którym występują wzmianki o Łucji, datowane jest na V wiek. Według różnych źródeł Łucja była prześladowana, próbowano zmusić ją do nierządu, a nawet podpalić na stosie, jednak ogień nie chciał jej spalić. Wtedy to miano postawić ją przed sądem i zarządzić ścięcie. Można znaleźć informacje, iż Łucja przeżyła nawet tę karę.
Ostatecznie Łucja zmarła na skutek tortur i egzekucji. Miejsce, w którym święta została pochowana odnaleziono dopiero w 1894 roku w Syrakuzach. Jej relikwie przeniesiono do Wenecji, gdzie były przechowywane do 2000 roku.
Święta Łucja w ikonografii jest przedstawiana jako niewiasta w stroju rzymskim. W rękach trzyma palmę męczeństwa oraz tacę, na której znajduje się dwoje oczu.  Jedną z tortur, jakim poddali ją oprawcy, było wyłupienie oczu. Dlatego też Łucja (Łucja – czyli „ta która nosi w sobie światło") została patronką światła. Patronuje też szwaczkom, rolnikom, tkaczom, oraz krawcom. Swoją opieką święta Łucja otacza przede wszystkim osoby chorujące na schorzenia oczu. Wiele osób uważa, że modlitwy skierowane do świętej Łucji w intencji uleczenia chorób oczu są bardzo skuteczne.
Święta Łucja jest patronką Szwecji oraz hiszpańskiego Toledo. Jest otaczana szczególnym kultem w Skandynawii. 13 grudnia w Szwecji obchodzi się święto światła, którego patronką jest właśnie święta Łucja. Tego dnia w całym kraju odbywają się malownicze pochody ubranych na biało dziewcząt w koronach z płonących świec, które mają rozproszyć mroki długich zimowych wieczorów.
Nic lepiej nie uspokaja, wycisza, daje poczucie bezpieczeństwa niż ciepłe światło świec, palące się drewno w kominku, czy też po prostu płonące ognisko na polanie.
Wyczytałam, że jest to przejaw atawizmu. W naszej prapamięci budzi się więź z przodkami sprzed tysięcy lat, dla których ogień był prawdziwym źródłem życia. Chronił przed zimnem, dzikimi zwierzętami, a przede wszystkim rozwiewał mrok nocy.
Jednak pierwsi ludzie bali się ognia. Wszyscy uciekali gdy wyładowania błyskawic sprawiały, że zapalały się drzewa i sucha trawa.
Według znanego greckiego mitu Prometeusz ukradł ogień z rydwanu Heliosa i dał go ludziom. Nauczył ich gotować, przetapiać metale.... To oczywiście nie podobało się Zeusowi, który uważał, że ogień jest jedynie boskim przywilejem. I wiadomo jak to skończyło się dla Prometeusza.
Ten mit nie jest oczywiście prawdziwą historią ognia. Człowiek potrzebował czasu, aby stopniowo korzystać z jego dobrodziejstw.
Izraelscy naukowcy odkryli, że człowiek mógł zacząć używać ognia już co najmniej 800 000 lat temu.
Ludzie z czasem zaczęli się z nim oswajać. W końcu człowiek odkrył, że ogień daje ciepło, odstrasza zwierzęta, a upieczone mięso zwierząt jest smaczne.
Gdy ludzie tylko pojęli jakie korzyści daje ogień, musieli nauczyć się go utrzymywać, aby nie zgasł. Strażnicy ognia na zmianę czuwali i podsycali płomień, sami bowiem nie potrafili rozpalić ogniska. Gdy plemię się przemieszczało z miejsca na miejsce, zabierało rozżarzone węgielki w naczyniu z wysuszonej gliny. A potem... Nie będę opisywać całej historii od krzesiwa.
Ogień miał także znaczenie mistyczne i to jemu tak naprawdę towarzyszył jeden z najstarszych ludzkich kultów.
Był uznawany za święty.
W religii chrześcijańskiej symboliczne ogień związany jest z Chrystusem i Duchem Świętym.
Biblia łączy ogień nie tylko z boskością, ale także piekłem i gniewem Boga.
W niektórych regionach wypowiadano nawet pozdrowienie: Niech będzie pochwalony święty ogień. Wręcz religijna cześć oddawana płomieniom obrazowała się w przeżegnaniu się przed rozpalonym ogniem czy modlitwy przed ogniskiem.
Ogień zajmował w domostwie miejsce centralne. Niegdyś gospodynie dbały o to, aby nigdy nie wygasał, poza specjalnie wyznaczonymi świętami i uroczystościami, kiedy go „odnawiano”. Rozpalanie ognia było uroczystą chwilą, a czynność tą mógł wykonać gospodarz lub inna wyznaczona osoba dorosła. Znane są również zwyczaje obchodzenia domu z żarem podczas świąt dorocznych lub w czasie budowy, w celu zapewnienia ochrony i odegnania złych duchów.
Uważano, że ogień ze względu na swoją boską pochodzenie ma stały kontakt ze światem pozazmysłowym. Można więc za jego pośrednictwem m.in. składać ofiary lub oddawać cześć zmarłym. Ogień w kulturze ludowej jest przede wszystkim źródłem oczyszczenia ze wszelkiego zła i grzechu.

Płomień
Boże, daj nam długą zimę
i cichą muzykę i usta cierpliwe,
i trochę dumy zanim
skończy się nasz wiek.
Daj nam zdziwienie
i płomień, wysoki, jasny.
Adam Zagajewski
Ogień pojawia się w bardzo wielu uroczystościach świąt dorocznych. Rozpalanie ognisk w czasie Sobótek miało bardzo ważne znaczenie dla całego okresu letniego. Obieganie pól z rozpalonymi miotłami lub snopkami w Zielone Świątki zapewniało ochronę przed grzybami w zbożu. Ognie palono w czasie świąt wielkanocnych, np. w Wielki Czwartek. Zapalona gromnica czy nawet sam dym ze świecy lub spalonego wianka chroniły, zapobiegały i leczyły.
W Zaduszki na rozstajach dróg palono ogniska, by dusze mogły się ogrzać i trafić do swoich dawnych domostw. Zapalano i nadal zapala się, ale tylko znicze, na cmentarzach.
Nie należy zapominać o wieńcu adwentowym, świecy na wigilijnym stole, czy lampkach choinkowych.
Płomieniom oddawano cześć, szacunek, ale jednocześnie lękano się ich, przede wszystkim ze względu na niebezpieczeństwo pożaru.
Nie tylko w naszej kulturze ogień odgrywał ważną rolę. Na ten temat można by napisać książkę.
Współcześnie ogień nie pełni już tak ważnej funkcji jak dawniej.  Mimo to nadal obdarzamy go szacunkiem. Zapalamy świece podczas ważnych uroczystości zarówno w domu, jak i w świątyniach, towarzyszy nam w czasie najważniejszych wydarzeń w życiu. Nadal ogień kojarzy się z czymś żywym i większym niż świat rzeczywisty.
OGIEŃ
Igra ze mną i z powietrzem
strzela fontanną iskier
próbuje zawrócić w głowie
szalony jak na żywioły przystało
a ja niepoprawny marzyciel
zanurzam się w jego blasku
i rozmawiam z nim
o straconych złudzeniach.
wiersz i obraz Basia Wójcik

OGIEŃ
Spytałam kiedyś o wydźwięk deszczu
W odpowiedzi otrzymałam brak odpowiedzi 
wrzuciłam cały mój świat do ognia
a on płonie 
we mnie 
w sercu?
Anna Wątroba
W całej historii cywilizacji od prehistorii poprzez wszystkie epoki aż do dziś ogień odegrał niezwykle ważną rolę jako źródło światła i ciepła. Dzięki obecności ognia zmieniło się nie tylko życie w każdym domu, ale też powstały całe gałęzie gospodarki wykorzystujące ogień.  Tak, ogień doprowadził do postępu ludzkości, ale może też doprowadzić do jej zniszczenia. Z jednej strony jest źródłem życia, ale z drugiej może też spowodować nasz koniec. Ogień jako symbol zniszczenia jest widoczny nie tylko w wierzeniach religijnych. Ostatnio rzeczywistość pokazała nam niszczycielską siłę ognia.
Pisałam już o jednym z żywiołów - WODZIE. A powinnam zacząć właśnie od ognia. Dlaczego? Po pierwsze - ogień zawsze fascynował Małą Dziewczynkę. Może dlatego, że urodziła się w roku, któremu on patronował? A może dlatego, że zawsze bała się głębokiej wody? Po drugie - Grecki filozof Heraklit uważał bowiem, że ogień jest tym najistotniejszym. Twierdził, że ogień wywołał pozostałe elementy poprzez serię przemian w przyrodzie. Przemiany te rozpoczęły się od stworzenia morza, następnie ziemi, a wreszcie powietrza.
A właśnie ile jest żywiołów? Trzy, cztery, pięć....? Jakie dokładnie?
Płomień
Siedzimy przy okrągłym stole,
patrzymy na płomień świecy
i na tańczące w nim dzieci.
Spójrz jak urosły. Jeszcze niedawno
mieściły się nam w dłoniach.
Dziś nasze dłonie obejmują płomień,
płomień obejmuje nasze dłonie.
Pamiętasz ptaka? Tego z lipy
za oknem sypialni. Wycięli
drzewa z naszej ulicy. Któregoś dnia
zostały po nich jasnopomarańczowe pnie,
świeże i soczyste w szarości i błocie.
Po ptaku nie zostało nic,
po ptaku zostało nic.
Nic – co mamy z nim zrobić?
Siedzimy przy okrągłym stole,
patrzymy na płomień świecy.
Płomień zostawia po sobie popiół,
ale jest piękny jak słowo płomień.
Nic nie rozumiemy,
rozumiemy nic.
Jarosław Jakubowski

sobota, 2 grudnia 2023

Myśli na początku grudnia

Listopad
Przyszedł sobie do ogrodu
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wziął od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza.
Pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy:
nic nie szkodzi, nic nie szkodzi.
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada.
Chłód i zimno. Mam dziś chrypkę.
Trudna rada, trudna rada.
Wanda Grodzieńska
Za oknem jesienny, a raczej zimowy dzień... Białe płatki śniegu ślizgają się po szybie... Komputer budzi się z szumem... A było tak cicho przez chwilę....
Wyglądam przez okno, gdzie wczorajsza szaro-burowatość została przykryta czystą bielą. 
No tak... Powinien już spaść ostatni liść... Ale niektóre drzewa jeszcze dumnie trzymają je na gałęziach.
Kolor szary i deszcz, którzy rozgościli się we mnie ostatnio, gdzieś sobie poszli. Może więc nie będę niepotrzebnie smucić listopadowo... Przecież zaczął się już grudzień, miesiąc radosnego oczekiwania. Chociaż z drugiej strony prawdziwego typowego listopada znowu w tym roku nie było. Ostatnio się spóźnia, a ja tak bardzo lubię i cenię sobie punktualność... Grudzień, mój grudzień, powinien grudniem zostać. I na szczęście taki przyszedł do nas, cały biały, cichutki...
Na szczęście Pan Listopad tylko na kilka dni sobie o nas przypomniał i tylko przez kilka dni zrobiło mokro, wietrznie, szaro-buro... Ale już sobie Pan Listopad poszedł gdzieś indziej. Tylko nam te coraz krótsze dni zostawił... 
Wiem jednak, wierzę w to, że niedługo będzie cieplej, bardziej wesoło, jaśniej... Musimy tylko trochę poczekać. Wszak za chwilę mamy Adwent, czas oczekiwania... Grudzień...
Niedawno przeczytałam, że ludzie są jak miesiące, pory roku, w których się urodzili. Zdanie to dało trochę do myślenia i postanowiłam napisać coś na ten temat.
Chyba jest w tym stwierdzeniu trochę prawdy. Jednak jeżeli by tak naprawdę było, to dzieci nie powinny się rodzić w listopadzie, marcu, grudniu…. I pewnie wówczas nie byłoby mnie na świecie.
Na tak grudzień…. To mój miesiąc. A to oznacza, że nie jestem:
- wesoła jak błyszczące w słońcu płatki śniegu na świerkowych gałązkach w styczniu
- radosna i beztroska jak wiosna,
- ciepła jak słońce, które ogrzewa świat latem,
- kolorowa jak mieniący się tysiącem barw październik,
Czy jestem jak miesiąc o najdłuższych nocach i najkrótszych dniach? Przecież wówczas jest zimno, zazwyczaj szaro, ptaki nie śpiewają, drzewa już dawno zgubiły swoje liście, kwiaty nie kwitną, słońce pojawia się tylko na chwilkę... Cały świat natury  zapada w sen zimowy. Pewnie dlatego i ja najchętniej zasnęłabym z całą naturą i zapomniała o problemach, niepowodzeniach, smutkach… Nie tylko wówczas, gdy panuje Pani Zima...
Jednak w grudniu jest coś, co czyni ten miesiąc jaśniejszym. To przede wszystkim czas dziecięcego oczekiwania na coś radosnego, niezwykłego, rodzinnego.
Może dlatego chociaż na zewnątrz jestem poważna, chłodna, zasadnicza, ale i niepozorna, to w środku nadal tkwi we mnie naiwne dziecko, które czeka na spełnienie tych najprostszych marzeń.  A może po prostu utknęłam gdzieś tam na drodze ku dorosłości? Może rzeczywiście wiele osób o mnie myśli - ,,to wieczne dziecko"? Czy aż tak bardzo chciałabym zatrzymać się w tym zabieganym świecie? Po ostatnich doświadczeniach - już nie. Zdecydowanie nie....
Dawniej wierzono, że czas Bożego Narodzenia jest magiczny (ta wiara zresztą trwa do dzisiaj...) a osoby wówczas urodzone są obdarzone wyjątkowym błogosławieństwem i opieką. Miały mieć szczęście w życiu. Natomiast  wszelkie niepowodzenia i nieszczęścia miały je omijać szerokim łukiem... Ciekawe... Chociaż...
Urodziny
Tyle naraz świata ze wszystkich stron świata:
moreny, mureny i morza, i zorze,
i ogień, i ogon, i orzeł, i orzech –
jak ja to ustawię, gdzie ja to położę?
Te chaszcze i paszcze, i leszcze, i deszcze,
bodziszki, modliszki – gdzie ja to pomieszczę?
Motyle, goryle, beryle i trele –
dziękuję, to chyba o wiele za wiele,
Do dzbanka jakiego tam łopian i łopot,
i łubin, i popłoch, i przepych, i kłopot?
Gdzie zabrać kolibra, gdzie ukryć to srebro,
co zrobić na serio z tym żubrem i zebrą?
Już taki dwutlenek rzecz ważna i droga,
a tu ośmiornica i jeszcze stonoga!
Domyślam się ceny, choć cena z gwiazd zdarta –
dziękuję, doprawdy nie czuję się warta.
Nie szkoda to dla mnie zachodu i słońca?
Jak ma się w to bawić osoba żyjąca?
Na chwilę tu jestem i tylko na chwilę:
co dalsze, przeoczę, a resztę pomylę.
Nie zdążę wszystkiego odróżnić od próżni.
Pogubię te bratki w pośpiechu podróżnym.
Już choćby najmniejszy – szalony wydatek:
fatyga łodygi i listek, i płatek
raz jeden w przestrzeni, od nigdy, na oślep,
wzgardliwie dokładny i kruchy wyniośle. 
Wisława Szymborska
A zatem mija powoli kolejny rok w moim życiu. Przed Świętami Bożego Narodzenia zmieni się cyferka przy mojej liczbie lat.
Wierzę, że każdy następny dzień, tydzień, miesiąc, rok niesie ze sobą nadzieję na to, że wszystko może się zdarzyć i że wszystko co dobre, jest dopiero przede mną. Jestem z natury pesymistką, ale ostatnio staram się patrzeć z optymizmem w przyszłość, niż poddawać się niepotrzebnym, męczącym myślom. Bo co to zmieni, że będę się martwić...? Niech tylko dni będą lepsze od minionych.
Gdy myślę o tych ostatnich latach, to mam świadomość szybko umykającego czasu. Nie wiem jak to się dzieje, ale im więcej mam lat, tym czas szybciej ucieka, nawet wówczas, gdy pojawiają się zakręty wymuszające abym zwolniła.
Dosłownie przepływa mi on między palcami niby rwący potok. Nie wiem jak temu zaradzić. Czy czas nie może być takim spokojnym strumyczkiem? Bardzo chciałabym każdy dzień wykorzystać jak najlepiej. Jednak nie wiadomo jakbym się starała, to i tak mi się to nie uda... Czas będzie pędził do przodu nie patrząc na mnie. Jednak niezmiennie zawsze, każdego dnia, codzienność będzie pukała do drzwi. Jednak wierzę, że między tymi szarymi, zwykłymi chwilami pojawią się te piękne, kolorowe, które warto zapamiętać, aby potem je wspominać...
Wiele poranków wszak często szeptem zapewnia mnie, że dzień będzie dobry, że świat się do mnie uśmiechnie, los obdarzy powodzeniem... Wystarczy tylko wsłuchać się w jego głos.
Może zatem warto częściej uśmiechać się, a nie być tak zorganizowaną, zasadniczą...? Przecież omija mnie w życiu zbyt wiele przyjemności, jeśli staram się za wszelką cenę przestrzegać zasad. Jednak z drugiej strony omijają mnie najważniejsze w życiu rzeczy, jeżeli traktuję zasady zbyt luźno.
Nasze życie jest zbyt krótkie, żeby przeczytać wszystkie książki, obejrzeć filmy, odwiedzić miejsca... które chcemy poznać.
W moim przypadku zawsze są takie książki, które odłożę, by czekały w kolejce do czytania. Nigdy ich mi nie zabraknie… Czy jedno życie wystarczy, aby zrealizować plany, marzenia?
Dnia niestety nie wydłużę... Czasu  nie dogonię... Nawet jak bardzo zwalnia, to i tak jest nieubłagany. Niech zatem nie zwalnia... Niech się mną nie zatrzymuje. Niech każde z nas płynie sobie swoim tempem, byle płynęło i nie zatrzymywało się....
jestem
czuję
myślę
rozumiem
cisza otula
jest dobrze i ufnie
jak babiego lata nić
niesie mnie
ciepły wiatr
już nie muszę robić nic
tylko sen je trwać
może tak wygląda raj
może to jest jego smak
na dywanie srebrnych gwiazd
lecieć poza czas
jestem
nic więcej
jestem
aż tyle
jestem
będę
nie zginę
zostanę
piosenka Stanisławy Celińskiej