sobota, 24 sierpnia 2024

Już za parę dni...

Przed urlopem
W wierszach powiewa już jesiennie,
tchnie melancholią, żal się tli.
Ja jestem jeszcze przed urlopem,
czekaj przygodo, otwórz drzwi!
Wyjadę w góry, jak co roku,
odbiorę swoje dary losu.
Coś mi się w życiu też należy,
bo monotonnie żyć nie sposób.
Stanę na szczycie nad doliną,
może dopadnie mnie tam wena?
Chętnie nakarmię sielskim widokiem
tęsknotę przekazaną w genach.
Najbardziej w świecie lubię góry,
gdzie cuda-niewidy tkwią co krok.
Już mam ochotę niewątpliwą,
spędzić tam urlop znów za rok.
Zejdę w dolinę łagodnym stokiem
i do potoczka grosik wrzucę.
Spieniona woda go poniesie,
na pewno w góry jeszcze wrócę!
znalezione w Internecie
Już za parę dni, za dni parę..... Jednak w góry nie wyjadę. Trochę tego żałuję, bo dawno tam nie byłam i muszę przyznać, że nawet tęsknie za ich widokiem. Kiedyś co roku starałam się spędzić w górach przynajmniej parę dni. Czasem zastanawiam się dlaczego to się zmieniło? Może powinnam to zmienić? Jednak urlopu nie można rozciągnąć. A przecież są też inne miejsca, które chcę odwiedzić, do których tęskni moje serce. Muszę więc wybierać. I wybrałabym.... . 
Jednak i w tym roku nie pojadę na południe, do miasta w którym jestem zakochana od lat. Nie będę wędrować pięknymi, starymi uliczkami, spoglądać z góry na czerwone dachy złotych kamieniczek, uśmiechać się o poranku do przeglądającego się w rzece króla Słońce...
Dlaczego tam nie pojadę, choć moje serce się tam wyrywa? Cóż... Z różnych względów muszę to odłożyć i poczekać na bardziej sprzyjające okoliczności.
Teraz muszę dotrwać do mojego urlopu. Jak mam to jednak zrobić?
Niektórym osobom przed urlopem trudno jest się skupić w pracy, dlatego odkładają niektóre sprawy na później. Mając w perspektywie urlop są w pracy na zasadzie „dotrwania”, są już oderwani od rzeczywistości zawodowej. Przyjmują stoicką postawę Scarlett O’Hary „pomyślę o tym jutro”,  czyli „zrobię to po urlopie”.
Ja jednak w tym przypadku nie jestem Scarlett.
Mając w perspektywie wypoczynek staram się zmobilizować, aby możliwie ze wszystkim zdążyć. Na urlopie chcę mieć „wolną głowę” i w spokoju odpoczywać. Znam siebie i wiem, że niezałatwione sprawy będą zaprzątać moje myśli.
Najchętniej chciałabym odciąć się od obowiązków służbowych, wyjechać gdzieś, gdzie nie ma dostępu do Internetu, a zasięg
telefonu komórkowego jest ograniczony. Tylko czy w dzisiejszych czasach to się jeszcze udaje? Telefon można wyłączyć, ale czy każdy szef to zrozumie?
Na wakacje ruszać czas
Za dni kilka –o tej porze
będę witać polskie morze.
Bo najbardziej mi się marzy
żeby bawić się na plaży.

A ja chciałbym dotknąć chmury
i dlatego jadę w góry.
Razem z mamą, razem z tatą
w górach lubię spędzać lato.

Ja na morze nie mam czasu.
Wolę jechać het- do lasu.
I tam z dziadkiem zbierać grzyby
albo w rzece łowić ryby.

Dla mnie to najlepsza pora
żeby wskoczyć do jeziora.
Nie chcę w upał chodzić w góry.
Wolę jechać na Mazury.

Morze, góry, las i rzeka;
Wszystko to już na nas czeka.
Bo zaczęło się już lato
Jedźmy mamo, jedźmy tato.
B. Szelągowska
Mam koleżankę, która telefon komórkowy ma od kilku lat. Życie, a raczej praca zmusiły ją do tego. Wcześniej bez telefonu czuła się dobrze, nie czuła jego braku. Czasem jej nawet zazdrościłam, chociaż czasem byłam trochę zła na nią, gdy byłyśmy umówione na spotkanie. A dodam, że koleżanka mieszka w czeskiej Pradze. Umawiałyśmy się więc przeważnie
tydzień wcześniej mailowo, z tym, że ona miała Internet tylko w pracy. A do naszego spotkania przecież jeszcze wiele mogło się zmienić.
Jednak STOP. znowu odbiegam od tematu...
Niestety pracownicy coraz częściej za dużo myślą o pracy przed urlopem, ale i w jego trakcie. Błogie lenistwo i oderwanie się od pracy jest coraz trudniejsze nie tylko przed wakacjami, lecz także w ciągu nich.
Dla wielu mało realne jest “niemyślenie o pracy”. Nie jesteśmy robotami z przyciskiem, który w trakcie urlopu można przełączyć tylko na “tryb wakacyjny”. Każdemu z nas zdarza się w ciągu odpoczynku pomyśleć o pracy.
Jednak takie myślenie o pracy, to coś, co poza brzydką pogodą czy nieciekawym towarzystwem, może skutecznie zepsuć urlop. Wierzę więc, że odpocznę, wyciszę się. Moje szare komórki, moje ciało, moja dusza potrzebują wypoczynku. Mam nadzieje, że na urlopie uda mi się zwolnić, zdjąć część ciężaru przygniatającego moje ramiona…
Już cieszą mnie dni, które spędzę w moim ulubionym miejscu. Wiem, że będą one inne niż te zwykłe. Będę mogła sobie pozwolić na coś innego niż normalnego codziennego dnia. Oderwę się od wszystkich znanych rzeczy. Znajdę czas na spojrzenie dookoła, na piękny świat. Już tęsknię, za dniami, kiedy nic nie musi być zaplanowane, gdy nie trzeba nigdzie gonić. I może telefon z pracy nie zadzwoni...
Teraz jednak muszę się tylko spakować, załatwić to co konieczne i w drogę...
W drogę! Żegnajcie, chłopcy!
W drogę! Już na mnie czas!
Dokąd poniosą oczy ...
W drogę!(...)
W drogę! Bez drogowskazów!
W drogę! Po własny los.
"Kłamiesz!" powiedzieć światu -
W drogę!(...)
W drogę! Żegnajcie, chłopcy!
W drogę! Już na mnie czas!
Słońce dla wszystkich wschodzi.
W drogę!
Czerwone Gitary

środa, 14 sierpnia 2024

Nie tylko spoglądając w niebo...

Przyniosę Ci najpiękniejszy bukiet Wniebowzięta Zielarko
pozbieram zioła i kwiaty rozrzucone po polskich łąkach
może uda mi się uchronić krople rosy i pajęcze nici
i zapach Ci przyniosę ten niezwykły
będziemy obie milczeć
bo słowa są zbędne
popatrzę tylko jak przytulasz moje zioła
w które powtykałam wszystkie smutki i radości
przyniosę Ci najpiękniejszy bukiet Maryjo
byś miała w niebie skrawek naszej zmęczonej ziemi
przyniosę Ci najpiękniejsze zioła Matko, Miriam, Mario
przyniosę Ci najpiękniejszy bukiet/ bo z mojej wioski…
Basia Wójcik
Powszechnie wiadomo, że bardzo lubię sierpień z jego świętami.
Od kilku lat o tej porze piszę o święcie Wniebowzięcia Matki Boskiej, czyli popularnej święcie Matki Boskiej Zielnej. Nie zapominam, że to także czas spadających gwiazd, zwanych także "łzami św. Wawrzyńca".
Niewiele osób jeszcze pamięta, że to taki niezwykły czas. A młodzi chyba nawet nie wiedzą o nim.  
Przeważnie w mieście ludzie nie niosą  już "pierwocin ziemi" do pobłogosławienia. Nie dziękują Matce Naturze za dary, którymi nas obdarowała. Powiem, a raczej napiszę, że nie tylko ich nie doceniają, ale i nie szanują...
Jak dobrze, że  w mojej malutkiej miejskiej parafii jeszcze zachował się zwyczaj święcenia tego, co urosło, zakwitło....
Może to już mało popularne, ale ten dzień i ten sierpniowy czas są dla mnie ważne. Zresztą nie tylko to święto... Czasem  myślę, że chyba w poprzednim życiu byłam „praktykującą poganką”? Może? Chyba raczej na pewno, ale o tym później… Może...
Uroczystość Wniebowzięcia NMP należy do najstarszych świąt maryjnych w Kościele. Obchodzono go już w V wieku. Jednak chyba tak do końca nie rozstrzygnięto, czy Maryja umarła i potem została wzięta do Nieba, czy też przeszła do chwały Bożej zasypiając.
Niektórzy starali się odpowiedzieć na te pytania. I ich wyobraźnia podpowiadała różne rozwiązania.
Z czasem opowieści te ubarwiono szeregiem legend i cudów.
W Piśmie Świętym nie znajdziemy informacji o tym, co działo się z Matką Bożą po Zesłaniu Ducha Świętego.
Po raz ostatni jest właśnie wspominana, gdy trwała na modlitwie z Apostołami w Wieczerniku. Jednak na temat dalszych Jej losów nic więcej tam nie zapisano.
Zgodnie z życzeniem wyrażonym przez Jezusa, Jan wziął Maryję pod swoją opiekę, traktując jak matkę. Według apokryfów Matka Boża zamieszkała w małym domu na górze Syjon tuż pod Jerozolimą. Według innych opowieści zamieszkała w Efezie. Nie sposób również powiedzieć, jak długo jeszcze przebywała na Ziemi. Jedna hipoteza mówi, że mogło to być nawet ponad 20 lat. Inna, że mogła przejść do wieczności już wkrótce po Pięćdziesiątnicy.
Wedle jednego z apokryfów Maryja w cudowny sposób zostaje uprzedzona o swojej śmierci. Umiera w Jerozolimie, zostaje złożona do grobu, a jakiś czas później jej ciało zostaje jednak wzięte do Nieba. Gdy Apostołowie otwierają grób, znajdują w nim jedynie świeże kwiaty. Stąd właśnie w Polsce mówi się, że 15 sierpnia przypada Święto Matki Boskiej Zielnej.
Łezki Matki Boskiej
Czy ty wiesz, Mario z przydrożnej kaplicy
Jak nasz lud każdą Łezkę Twoją liczy?
i jak uroczo wcielić cię potrafi.
w łąkowej drżączki posrebrzane trawki!
Jak to dziurawiec, lek wśród ludu znany
– jako „dzwoneczki Przenajświętszej Panny”…
Lnica z łodyżką swoją nitkowan
– „Lenkiem Maryi” – kwitnie całe lato!

W drobnych wianuszkach „Zielna”
– łąk bylica pasterek drużka, młodych – powiernica –
Co sprzyja czarom i rozchmurza smętki
w wonnych, łąkowych czarach „marzymiętki”…
Gdzie skały, piargi – tam znów zanokcica –
„Włoskami Matki Boskiej”
– górski świat zachwyca –
Te wdzięczne nazwy – to trwałe dowody
– ile Słowianin sił czerpał z przyrody!
W każdym źdźble, trawce i w każdej roślinie,
która jakimiś cnotami zasłynie:
leczy czy karmi, czy też koi troski – wyśledzić umiała dusza Matki Boskiej…
Mario „Obronna” – broń naszą przyrodę –
przed niszczycielskim, zdziczałym pochodem!
Ty kochasz życie, Niepokalana.
Ave Maryja! – wszyscy – na kolana!
Maria Kownacka
Czy Maryja umarła śmiercią ludzką? Na to pytanie Kościół definitywnie nie odpowiedział. Dyskusja na ten temat toczyła się od wieków. Pierwsze cztery stulecia chrześcijaństwa raczej o tym „milczą”.  Jednak już od IV wieku na Wschodzie zaczyna się mówić o końcu ziemskiego życia Maryi w formie „zaśnięcia”. Do dziś zresztą święto Wniebowzięcia jest we wszystkich Kościołach wschodnich celebrowana jako „zaśnięcie”. Odejście Matki Bożej określono tam mianem Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny i Nieśmiertelnej Marii.
Chrześcijański Zachód zachowuje się raczej wstrzemięźliwie odnośnie problemu śmierci Maryi.
„Niepokalana Matka Boża zawsze dziewica Maryja, ukończywszy swoje ziemskie życie, została wzięta do chwały nieba z duszą i ciałem”. Jest to fragment z Konstytucji Apostolskiej Munificentissimus Deus, ogłoszonej przez Piusa XII w 1950 roku. Na mocy tego orzeczenia Wniebowzięcie Maryi jest dogmatem Kościoła katolickiego. Dogmat ten o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny pozostaje najmłodszym ogłoszonym mocą autorytetu papieża.
Jednak od razu nasuwa się pytanie, dlaczego Kościół oficjalnie i ostatecznie wypowiedział się w tej kwestii tak późno? Czy spowodowały to nowe odkrycia teologów, a może nauk przyrodniczych?
Sposób, w jaki Matka Boża odeszła z ziemskiego życia pozostaje jedną z tajemnic wiary, których nie sposób wyjaśnić w kategoriach biologii, medycyny czy też fizyki.
Zanim jednak pójdę na pola w poszukiwaniu roślin do bukietu, który jak zwykle powieszę przy drzwiach wejściowych, to najpierw spojrzę w niebo. Piękna, spokojna, a przede wszystkim rozgwieżdżona jest noc sierpniowa. Tak, w pierwszej połowie miesiąca gwiazdy są szczególnie aktywne. Potrafią stworzyć niezapomniane widowisko na granatowym niebie. To wówczas przede wszystkim można zobaczyć „spadające gwiazdy”, zwane też "łzami św. Wawrzyńca". Czy i w tym roku święty jeszcze zapłacze,  że lato ma się już powoli ku końcowi? A może nad tym, że nasz świat tak się zmienia, czasem zapomina o tym co najważniejsze...? A może po prostu, aby dać nam nadzieję, że nasze marzenia się spełnią...
Matka Boska – Zielna!...
Zielna!... Ziele kwitnącego drużka,
rozmarynem pachnąca,
weselna w drobnych,
ziołowych wianuszkach!
W wianuszkach, z drobnej rutki,
w rozchodnikach złotych kwiatkach,
z wniebowziętych uśmiechem cichutkim
– wszelakiego ziela Matka…
Chronią od burzy i gromu wianuszki
Twoje zeschnięte, od nieszczęść strzeże domu
– Duch Zielnej i wniebowziętej!...
Maria Kownacka

sobota, 3 sierpnia 2024

Nie jedno ma imię....

Zioła
Idę dróżką a tu sprzeczka
trochę ją zagłusza rzeczka
zeszły zioła się w ogrodzie
choć dotychczas żyły w zgodzie
teraz każde się przechwala
chce być lepsze od rywala

Jestem szałwia daję słowo
kwitnę w czerwcu fioletowo
kiedy gardło mocno boli
płukać można mną do woli
poty nocne to igraszka
dla mnie to jedynie fraszka

A ja krwawnik pospolity
kwieciem białym już okryty
łąki drogi polne dróżki
kładą się pod moje nóżki
lubią mnie przy tym kobiety
napar ze mnie wyśmienity
kiedy brzuszek mocno boli
wtedy napar brzuszek goi
mam też inne właściwości
kiedy jest próchnica kości
czy żołądek nie domaga
wzdęcia skurcze oraz zgaga

Mniszek jestem pospolity
jako chwast w kuchni użyty
choć dywany żółte ścielę
uporczywym jestem zielem
nikt mnie przy tym nie docenia
chociaż wspomagam trawienia
twarz i oczy pielęgnuję
przy trądziku się buntuję

A ja pokrzywa zwyczajna
wbrew wszystkiemu życiodajna
gdyby ludzie moc mą znali
chętnie by mnie uprawiali
z wirusami sobie radzę
a bakterie szybko gładzę
wyczerpanie i znużenie
dzięki mnie to szybko minie
poziom cukru też opadnie
kiedy pije się przykładnie
na żołądek i jelita
także jestem znakomita

Jestem czystka mało znana
jednak najbardziej kochana
nawet z rakiem się poradzę
wszystko co złe w środku zgładzę

Każdy chciał mieć tutaj rację
ja inaczej na to patrzę
ludzie je w zasięgu mają
lecz naprawdę ich nie znają
znalezione w Internecie
Dzisiaj opowieść o roślinie, której napar lubię od czasu do czasu wypić.
Krwawnik pospolity znany także jako tysiąclist, złocień krwawnik, żeniszek krwawnik, rzywnik, krwawnica, krzewnik, pokrętnik, śmietanka, trzawik, renisz, krewnik, zeniszeń, drętwik, krowewnik, złotnia, rannik, sierpnik, stolist, strzelisty korzeń, ziele stolarzy, polny chmiel, trwa o tysiącu liści, rycerski krwawnik, ziele na żołnierskie razy... Ciekawe czy to już wszystkie?
Łacińska nazwa tej rośliny to Achillea millefolium i pochodzi od samego Achillesa. Według legendy centaur Chiron podarował Achillesowi ziele, aby wykorzystał je podczas Wojny Trojańskiej do leczenia ran swoich i żołnierzy. Nawet w  Iliadzie Homer opisuje jak Achilles przykłada do ran wojownika kwitnące ziele krwawnika.
Nazwa gatunkowa natomiast nawiązuje do formy liścia i pochodzi od słowa łacińskiego millefolium – tysiąclistny.
Krwawnik panoszy się praktycznie wszędzie. W Polsce można go praktycznie spotkać na każdym kroku. Rośnie w Europie i Azji. Do Ameryki został przewieziony w czasach kolonialnych. Roślinę można również spotkać w Indiach, Chinach, Australii i Nowej Zelandii. Nic dziwnego, łatwo bowiem się rozprzestrzenia. Porasta łąki, miedze, pastwiska, rowy, przydroża, zarośla, ale również ugory i skraje lasów. Krwawnik jest chyba dobrze przygotowany do coraz częstszych susz i postępującego pustynnienia krajobrazu.
Krwawnik w słowiańskich wierzeniach uważany był za ziele przynoszące szczęście w małżeństwie. Ziele zawieszone nad łóżkiem w noc poślubną zapewniało trwałą miłość. Podobnie dział kwiat dodany do bukietu panny młodej.
Noszony przez kobiety ciężarne chronił przed urokiem i zapewniał łatwy poród. Natomiast ziele krwawnika w kołysce chroniło dziecko od złych mocy.
Krwawnik rozrzucony u progu domu, posadzony w ogrodzie chronił przed złymi energiami....
W Skandynawii noszono go jako amulet, który gwarantował miłość. Tą najprawdziwszą i wieczną. Zdarzało się, że chronił także przed trollami.
Przeciwkrwotoczne właściwości  krwawnika pospolitego znane było już w czasach starożytnych.
O leczniczym działaniu krwawnika pomocnego w leczeniu hemoroidów wspominał już Hipokrates. Natomiast Dioskurydes zalecał go w walce z chorobą wrzodową.
Rzymski botanik Piliniusz Starszy  opisał szczegółowo w swojej książce, jak Etruskowie wykorzystywali roślinę do leczenia siebie i swojego bydła.
Krwawnik pojawia się także w medycynie chińskiej i hinduskiej.
Na pierwsze wzmianki drukowane na temat krwawnika natknięto się w dziele z 1554 r., którego autorem był flamandzki botanik Carolus Clusius.
Już w XIX w. krwawnik często porównywano do rumianku. „Zauważono jednak, że krwawnik oddziałuje silniej stymulująco na procesy trawienne, pobudza wydzielanie soków, poprawia trawienie; natomiast rumianek silniej oddziałuje uspokajająco na układ nerwowy. Oba surowce działają rozkurczowo na mięśnie gładkie”
Sebastian Kneipp pisał że kobiety uniknęłyby wielu cierpień, gdyby od czasu do czasu stosowały krwawnik.
W starych poradnikach zielarskich krwawnik nazywano „lekiem na wszystkie choroby”.
zioła dobre są na wszystko
zioła dobre są na wszystko
pewna panna ze Szczecina
w górach urlop rozpoczyna
choć przypadłość ją zawodzi
ona wciąż po górach chodzi

zbiera zioła na trawienie
w nogach czuje już mrowienie
szałwia łepek swój wychyla
jeśli gardło pannę boli
możesz płukać mną do woli

na to krwawnik pospolity
a ja jestem wyśmienity
jeśli brzuszek ciebie boli
napar szybko go wygoi

mniszek żółty dywan ścieli
czy mnie panna też doceni
ja pomagam na trawienie
zerwij proszę, chociaż jestem
tylko zielem

panna schylać się nie mogła
na wymioty ją zebrało
trasa długa uporczywa
ona ledwie żywa
toalety tu zabrakło

lepiej było w domu siedzieć
i zaradzić w takiej biedzie
znalezione w Internecie
Krwawnik, jak sama nazwa wskazuje był używany w Polsce przede wszystkim do powstrzymywania krwotoków i krwawień. Jednak wachlarz jego możliwości jest bardzo szeroki.
Młode i świeże liście krwawnika zjadano na wiosnę, aby wzmocnić i odtruć organizm. Sok z krwawnika zwiększał odporność. Liście zalecano chorującym na zapalenie wątroby, trzustki, żołądka, jelit. Młode liście rośliny krwawnika są  bogate w miedź, żelazo, witaminy A, C, K...
Dawniej dzielono się krwawnikiem również z krowami, świniami, kurami i innymi zwierzętami gospodarskimi, bo roślina pomagała pozbyć się pasożytów z przewodu pokarmowego. Wiedzą o tym młode sarenki, które zajadają się krwawnikiem, gdy zmagają się dolegliwościami żołądkowymi.
Roślina cieszy się też powodzeniem wśród ptaków.
Naukowo potwierdzono, że roślina ma działanie przeciwzapalne, bakteriobójcze oraz dobrze sobie radzi z pasożytami atakującymi organizm.
Olejkiem z krwawnika można smarować wypryski ropne, liszaje, trudno gojące się rany i owrzodzenia. Oliwa jest pomocna w leczeniu trądziku, atopowego zapalenia skóry, pokrzywki, stłuczeń...
Kiedyś krwawnik używano do usuwania piegów
Zalecany jest też przy osłabieniu organizmu, grypie, bólach reumatycznych, a nawet migrenie.
Działa również moczopędnie, wspiera detoksykację organizmu. Ma właściwości przeciwzapalne i ściągające.
Ihalacje ze świeżych kwiatów krwawnika przynoszą ulgę w katarze siennym.
Warto zatem świeże liście krwawnika dodawać do kanapek, zup, sosów, surówek... Ponoć popularnością cieszą się nalewki i napary na bazie krwawnika.
Wyczytałam, że wywar z krwawnika zwalcza skutecznie takie szkodniki, jak: gąsienice, mszyce, przędziorki, roztocza i wciornastki...
Krwawnik powinien znaleźć się w każdej domowej apteczce i nie tylko...
Między gołębiem a ornitologią
Ile jest jeszcze świętego luzu
niespodzianek z nastawionym uchem
ile tego co najprostsze a nie wyliczone
choćby różowego ślazu pospolitej bylicy białego krwawnika
orzeszków grabu i żołędzi dla dzików
ile jeszcze miejsca na modlitwę
ile miejsca na pokorę-
ile okazji na spowiedź świętą z cienkim milczeniem w gardle
ile dosłowności serca
ile komórek do wynajęcia-
pomiędzy gołębiem w słońcu – a ornitologią
pomiędzy kolorem czerwonym a pomidorowym
pomiędzy koniem jabłkowitym a jasnogniadym
pomiędzy rezedą dziewanną na żółtej nodze – a botaniką
pomiędzy świętą zasadą- a żywym sumieniem
pomiędzy tęgimi naukami o Bogu – a Bogiem
ksiądz Jan Twardowski