piątek, 24 lutego 2023

Polski czy niepolski?

Słowa ojczyste
…A w tej naszej ojczyźnie
wiatr piosenkę nam gwiżdże,
szumią kłosy i brzozy, i sosny.
Lecz najmilszym w niej dźwiękiem
polska mowa brzmi pięknie,
słowa, które z tej ziemi wyrosły.
Towarzyszą nam wszędzie,
w marszu, w hymnie, w kolędzie;
i zabawa je rodzi i praca.
Odbijają się w gwiazdach,
ptak je niesie do gniazda,
kiedy wiosną do kraju powraca…
H. Łochocka
Niedawno minął Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego.
O języku pisałam już wcześniej TUTAJ. A raczej o najpiękniejszych słowach nie tylko dla mnie. 
Język jest żywą, stale rozwijającą się formą, która pozwala nam na swobodne wyrażenie swoich myśli i jasną komunikację. Ale czy tak do końca to co mówimy, jest dla wszystkich zrozumiałe?
Ostatnio przekonałam się, że nie wszystko rozumiem. 
Czy zatem należę do osób określanych mianem boomer?
Z pewnością nie dla wszystkich jest to słowo zrozumiałe. 
Używane jest ono przez młodzież na określenie ludzi starszych przynajmniej o pokolenie. Wyraz ten używany jest, by wyrazić ironię.
Osoba tak nazwana, często nie zna omawianego słowa i nawet nie wie, że jest wyśmiewana, obrażana. Ludzie określani jako boomerzy/boomers zazwyczaj do końca nie zrozumieją współczesnego świata i wszelkich zachodzących w nim zmian. Głównie społecznych i technologicznych. Nie podążają za najnowszymi trendami, trzymają się swojej prawie już minionej rzeczywistości, do której są przyzwyczajeni. Często tęsknią za przeszłością.
Słowo boomers pochodzi z języka angielskiego, jest częścią nazwy pokolenia określanego jako baby boomers. Są to osoby urodzone w latach 1946–1964, czyli w okresie powojennego wyżu demograficznego. 
Ta definicja jednak wyklucza mnie z tego grona:))) 
Ale czy te ramy określone w latach są sztywne? 
Spytałam mojego bratanka, czy można określić mnie tym słowem. Odpowiedział bardzo taktownie. "Nie da się powiedzieć jednoznacznie. W pewnych zachowaniach jest ciocia pewnie boomerem, a w pewnych zapewne nie". Bardzo dyplomatyczna odpowiedź, tak jakby się mnie bał i nie znał. 
"OK, boomer" -  to krótka wypowiedź mająca na celu szybkie zakończenie rozmowy z  boomerem. Wyraża niechęć do poruszanego tematu i chęć niewdawania się w dalsze szczegóły. Wyrażenie używane jest przez młodzież, kiedy starszy rozmówca narzeka na współczesność, wspomina dawne czasy... Tak, to wyrażenie jest pogardliwe, ironicznie...
Młodzież lubi się wyróżniać wyglądem i zachowaniem, ale też językiem. Często posługuje się zwrotami, które sama wymyśla. Najczęściej jednak bazuje na słowach, które przekształca, by brzmiały bardziej nowocześnie. 
Słowa
Biegną – nikt nie myśli,
czy w obuwiu odpowiednim.
Płyną – by im łatwiej było,
może żagiel im potrzebny?
Toczą się – czy prostą,
gładką drogą?
Słowa nasze przecież
padać także mogą.
Gdy padają – czy nie tłuką
się boleśnie?
Żadne skargi swej wyszeptać
nawet nie śmie
wiernie co dzień do nas wszystkich
przywiązane –
słowa –
dobre, uroczyste i zwyczajne…
B. Bauer
Skąd właściwie młodzież bierze te wszystkie słowa? Najczęściej są to po prostu zapożyczenia lub neologizmy, które zyskały popularność w sieci po publikacji jakiegoś materiału, po obejrzeniu filmu, gdzie zostało użyte. Jego użycie jest często uwarunkowane określonym kontekstem komunikacyjnym, znajomości kontekstu którego, możemy mieć trudność ze zrozumieniem sensu danego słowa lub powiedzenia.  
Młodzież tworzy własny język, aby pokazać także, że jest on niezrozumiały dla niewtajemniczonych. Pozwala na pewien czas uniknąć kontroli dorosłych. Jest to także wyraz buntu młodych ludzi, ich niezależności.
Ale przecież od zawsze wszystkie zapożyczenia lub neologizmy powstawały w podobny sposób. Nawet jak nie było współczesnych mediów.
Język mówiony rozwija się wraz ze społeczeństwem. Polszczyzna ma duże możliwości słowotwórcze i od dawna silny wpływ miały na nią inne języki. Dużo mamy zapożyczeń z języka łacińskiego, niemieckiego, angielskiego, francuskiego, włoskiego.... Mogłabym jeszcze wymieniać, ale nie jest to temat na dzisiaj.
W "Wielkim słowniku ortograficznym PWN", który ukazał się w 2019 roku, pojawiło się aż 3 tysiące nowych słów, wśród nich typowe dla języka młodzieżowego.
Wiele osób zastanawia się zapewne co one oznaczają. 
Jakie są zatem inne najczęściej używane słowa przez młodych ludzi?

  • śpiulkolot - miejsce spania,
  • baza - wyraz aprobaty, pozytywnych emocji, bycie sobą, bycie pozytywną osobą".
  • cringe - żenada, wstyd
  • elo – zamiennik “cześć”,
  • essa - okrzyk radości,
  • ez - coś łatwego,
  • fejm - popularność, 
  • foliarz - określenie na osobę lubiącą teorie spiskowe,  
  • gitówa - świetnie,
  • jesieniara - dziewczyna, która przesadnie kocha jesień,
  • kto pytał? - pytanie wyrażające brak zainteresowania treścią danego komunikatu.
  • leming – osoba, która powiela bezkrytycznie informacje zaczerpnięte ze źródeł masowego,
  • lol – śmiech, często wyraża zaskoczenie, zdziwienie, niedowierzenie,
  • łymyn - żartobliwe określenie kobiet zachowujących się nieracjonalnie
  • mrozi - reakcja na coś żenującego, 
  • naura - na razie,
  • NPC - osoba, która zachowuje się i ubiera jak inni,
  • oddaje - opłaca się,
  • odklejka - stan oderwania od rzeczywistości, osobę która nie rozumie, co się dzieje lub jest nieobecna myślami,
  • onuca - sprzymierzeniec Rosji w wojnie z Ukrainą, osoba, która usprawiedliwia działania agresora
  • pogchamp - wyraz entuzjazmu, podekscytowania połączonego z zaskoczeniem,
  • rel - czuję to samo,
  • sheesh - wyraz zaskoczenia, zdziwienia, 
  • sus - podejrzany,
  • sześćdziesiona - donosiciel,
  • twoja stara - odpowiedź na dowolną wypowiedź
  • zodiakara - dziewczyna mocno wierząca w znaki zodiaku (a chłopaki w to nie wierzą?)....
Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać. 
Na szczęście znam od dawna sporo takich słów pochodzących ze współczesnego słownika młodzieży. Choćby: sztos, dzban, dziaders, zaorane, dymy, chad, xd, żal, rozkminić...
Niektóre z tych słów używane również dawniej teraz nabrały innego znaczenia.
Profesor  Jan Miodek pisze:
W moim domu rodzinnym używało się potocznego czasownika kminić – „kłamać, bujać, kręcić, wymyślać, opowiadać głupstwa, bzdury” (najczęstszy był chyba zwrot nie kmiń! – „nie opowiadaj, nie kręć, nie zmyślaj, nie bujaj”). Od czasu do czasu mówię tak do dziś. Jak widać, młodzi użytkownicy polszczyzny używają kminienia i rozkminienia w innych kontekstach znaczeniowych, choć kminienie „wymyślanie” trochę się pokrywa ze znaczeniem tej formy obecnym w moim języku.
Młodzieżowy język odzwierciedla świat, w którym żyją młodzi ludzie. Internet, media społecznościowe.... Komunikacja w sieci pełna jest skrótów i współczesnych hieroglifów w formie emotikonek i gifów. Obrazują one często dużo więcej niż słowo pisane oraz pokazują emocje. Ale o tym może innym razem,
Język polski ewoluuje bardzo szybko. Wiele nie tylko osób starszych często ma problem ze zrozumieniem nowo powstałych słów. Nawet mój bratanek przyznaje, że czasem nie nadąża za nowościami i musi sięgać do słownika. 
Brak dbałości o zachowanie czystego języka polskiego może być niebezpieczny. Naturalnie dzieci na lekcjach zawsze będą uczone poprawnych wyrażeń, jednak na przerwach i poza szkołą już nie.
Nastanie jednak taki moment, że ta młodzież za kilka, kilkanaście lat będzie mieć swoje dzieci, które na pewno będą mieć swój własny język. 
Czy nasz język polski zniknie kiedyś? Bo któż jeszcze mówi: kanka, haczka, gzik, ryczka, leberka, narychtować, oblec, repeta, szneka z glancem...?
Jak wracałam z wakacji u Dziadków, to w szkole też nie wszyscy rozumieli co mówię:)))
Nawet teraz komputer krzyczy, że nie ma takich słów i podkreśla mi je na czerwono.  I człowiek zastanawia się, gdzie jest błąd. Sprawdza jeszcze raz, ale przecież jest dobrze napisane. Skoro zatem komputer nie zna już takich słów, to co się dziwić młodzieży, dla której jest on wyrocznią? Czy te bliskie nam, dawne słowa przetrwają?
Przenośnie
Zimno jest pod biegunem Lodowate Morze.
Lodowate są mrozy gdzieś na Labradorze.
Lodowate jest wnętrze domowej lodówki,
lodowate są w styczniu zbocza Gubałówki.
Przyznam, że mnie ten problem ciekawi szalenie,
dlaczego lodowate jest czasem spojrzenie?
Zieleń jest barwą liści, a czasem pończoszek,
zielona bywa ławka lub pocztowa skrzynka,
są też zielone żaby, jest zielony groszek,
zielona nić jedwabna, zielona podpinka.
Ale jak to się dzieje – kto na to odpowie,
że i człowiek niekiedy ma zielono w głowie…
R. Pisarski

17 komentarzy:

  1. No cóż:-) mieszczę się w przedziale czasowym " boomiary" :-)))) wcale mnie to nie obraża, kocham język polski, dbam o wypowiadane i pisane słowa i wcale nie muszę wszystkiego rozumieć. A kto wie, co znaczy " chawoli tu"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze młodzież tworzyła swój język, to pewnie taka chęć odróżnienia się od starszego pokolenia. Swoją drogą z racji pracy mam do czynienia z młodzieżą i jakoś nigdy nie słyszałam żeby używali niektórych słów, m.in. tego osławionego "śpiulkolota". Może gwara młodzieżowa też zależy od regionu?
    U mnie nadal używa się słowa "kanka" i "oblekać".
    Pozdrawiam z poszumem deszczu za oknem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam pojęcia o boomerach. Pewnie w oczach młodzieży nim jestem no, ale trudno 😃 Jakoś to przeżyję

    Uściski Kochana ❤️❤️❤️

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń
  4. Język nie zniknie, ale obawiam się o jego jakość i to nie tyle z powodu zapożyczeń, ile przez wulgaryzmy i ubogie słownictwo...
    Co roku powstaje lista młodzieżowych nowych wyrażeń, ale rzadko się je słyszy, albo obracamy się nie w tym kręgu, co trzeba.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  5. Język się rozwija; to co teraz jest slangiem, w przyszłości może stać się normą.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy tak dogłębniej o tym myślę, to chyba naturalne mi się to wydaje. Fakt, że zmiany w ostatnich lach mocno przyspieszyły i kształtują życie codzienne szczególnie młodych ludzi, to jednak każde pokolenie "miało własny czas", własny język, slang, który tak jak napisałaś odzwierciedlał ich rzeczywistość i odróżniał ich od starszyzny :) Uważam także, że nasze pokolenie jest wyjątkowe, bo bardzo szybko dostosowało się do zmian [chociażby technologicznych- komputery, maszyny biurowe, smartfony itd] i świetnie sobie z tym radzimy. A język, no cóż, my wysławiamy się pięknym językiem, chociaż też bywa, ze wtrącimy jakiś zapożyczony wyraz dla zaostrzenia "smaczku" wypowiedzi.
    Bardzo ciekawy post. Pozdrawiam Cię najserdeczniej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się bardzo podoba ewolucja języka. Mieszanie się języków, dopasowywanie, zapożyczanie. Super sprawa. Może dojdzie do tego, że będziemy wszyscy, na całej planecie, mówić swoimi wersjami jednego języka. Super byłoby. Łatwiej byłoby się dogadać a różnice kulturowe zachowalibyśmy, bo są ciekawe, fajne i potrzebne :) Tylko pilnowałabym, żeby dzieci jednak uczyły się pisać wyraźnie, ręcznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie podoba mi się, że w naszym języku stosujemy tak dużo zapożyczeń. Dotyczy to zwłaszcza młodzieży. Mamy piękny język i nie musimy go upiększać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli o chodzi o zakres wiekowy, to za dwa lata stanę się pełnoprawnym boomerem! Alez tego, co tu napisałaś, to już teraz widzę, że nim jestem. I nie mam nic przeciwko temu. Nie muszę rozumieć młodzieżowego słownictwa, bo sie z nim na co dzień nie stykam.A nawet jak sie zetknę, to będę miała odwagę by zapytać, co to znaczy? I jak mi sie jakieś okreslenie spodoba, to na pewno je przyswoję, bo lubię poznawać nowe słówka i w ogóle kocham język polski. A podobno to jeden z trudniejszych jezyków na świecie. Powiem Ci cos śmiesznego - kiedyś w szkole j. angielskiego w Australii powiedziałam cos po polsku a koleżanki orzekły, że brzmi to jak po chińsku!:-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy post Ismeno. Nie mam do czynienia z młodzieżą, jestem boomerem. U mnie jeszcze mówi się haczka czy gzik (raczej używana jest forma gzika). Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja jestem tak pomiędzy ;) Wielu zwrotów młodzieżowych nie rozumiem, innych używam sama, bo się nie zmieniły od czasów moich szkolnych lat. Z tym że moje dzieci też mówią, że nie wszystkie słowa są dla nich zrozumiałe, teraz neologizmów jest chyba więcej, niż za naszych czasów. Pamiętam, jak nauczyciele gnębili nas za używanie słowa "fajnie" (do dziś nie rozumiem, dlaczego), a teraz nikomu by to już nie przyszło do głowy. Pozdrawiam ciepło, Rivulet

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem najważniejsze jest to, aby na co dzień nie używać wulgaryzmów, co do reszty można przymknąć oko (co nie oznacza, że wszystkie nowe słowa młodzieżowe rozumiem i akceptuję). Używam paru określeń z listy, zwłaszcza śpiulkolot mnie niezmiennie bawi, używam też czasem elo na powitanie. I tyle, reszta to jak jakaś gwara (dajmy na to) dla mnie i nie bardzo wiem o czym mowa.

    Najgorsze było to, że wujek opuścił nas tak szybko i nagle. Bo to, że może umrzeć przy tak poważnej chorobie to wiedzieliśmy.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Boomer, groomer, bzdety-pierdolety, tak jakby polskich słów brakowało...

    OdpowiedzUsuń
  14. Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego to ważna data w moim kalendarzu. Zresztą nawet pisałam kilkukrotnie o tym święcie na blogu! Polszczyznę kocham. To piękny język, o który trzeba dbać. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Już wiesz, Ismenko, że uważam język tzw. młodzieżowy, za coś w rodzaju 'grypsery". Ani to ładne, ani mądre. I nie wiem, kiedy ci młodzi tak mówią. Chyba tylko między sobą. Bo język polega na tym, żeby sie porozumiewać. A jeśli się nie zna słów jakiegoś języka, to trudno go zrozumieć. Wychodzenie z tymi nowymi słowami do osób ich nie rozumiejących, to zwykły brak szacunku. Z wiekiem młodym przejdzie i mało kto będzie pamiętał te neologizmy (szczególnie te nie polskie). Kiedyś było takie powiedzonko : młodzież chce zmienić świat, ale nie zdąży, bo dorośnie". Podobnie jest z młodzieżowym językiem. Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie lubię zapożyczeń z innych języków, niektóre słowa nie brzmią dobrze🤔
    Ciekawy temat poruszyłaś kochana📖📘😊
    Pozdrawiam cieplutko💛🌷🤗

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ciekawy wpis :) Młodzież używa czasem wielu słów, których sami nie umieją wytłumaczyć pochodzenia. Mówią tak, bo tak mówią koledzy i tyle. Najgorsze jednak jest, gdy nagminnie używają wulgaryzmów. I nie tylko "trudni" chłopcy, dziewczęta również i nie zwracają uwagi wcale gdzie się aktualnie znajdują i kto te ich "wypowiedzi" słyszy :/
    Gzik (najlepszy z pyrami), szneka z glancem - wiem co to i lubię :) Ale bardzo dawno nie słyszałam. Moja babcia mieszkała w okolicach Poznania. Słowa" fyrej, kielczyć"-też nie słyszałam nigdzie indziej tylko tam. Obecnie uznawane są chyba tylko jako dawna gwara. Eh,dawne czasy.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad