piątek, 19 maja 2023

Zaginiona, zapomniana esencja naszego języka

W zieleni łąka majowa
gdzieś w trawie świerszczyk się schował.
Nastroił skrzypce maleńkie
gra dla mamy piosenki.

W zieleni łąka majowa,
już od stokrotek różowa.
A od stokrotek błękitna,
wszystkie kwiaty zakwitły.
znalezione w Internecie
Przyszedł maj i rozgościł się u nas na dobre. Świat się zazielenił, zakwitły kasztany, pachną bzy, maturzyści zdają egzaminy dojrzałości. Maj przyniósł nam z wiosennym powiewem swoje niepowtarzalne zapachy.
Choć czasami jeszcze słońce schowane jest za chmurami, to jest ciepło. Nareszcie można podziwiać wiosnę w pełnej krasie i kolorach. Chce się żyć w zgodzie z naturą, jej rytmem i prawami. Chce się podziwiać wszechobecną królewnę Wiosnę. To ona waz z królem Słońce potrafi ogrzać, rozweselić, rozświetlić świat. Nawet majowe powietrze jest inne. Takie świeże, przejrzyste, pachnące, kojące....
Wiosna, maj …i jakoś tak cieplej na duszy, ale czy lżej?
Nic nowego. Co roku to samo.
Niezmiennie o tej porze w maju Mała Dziewczynka nie może wyjść z podziwu, jak niedościgniona w swym uroku jest przyroda.
Jakiś czas temu w Internecie znalazła wiersz, który mówi o tym, co sama chciałaby napisać.
Kocham maj za leżenie w trawie…
Za dmuchawce… za wiatru taniec…
Za zieloną lasu sukienkę,
Za wieczorną słowika piosenkę…
Kocham maj za słońca promienie,
Za bzy dzikie, jaśminu westchnienie,
Złotem kipiące pola rzepaku
Zakochanie, rozśpiewanie ptaków…
Kocham maj za kwiatów naręcze
Za szum deszczu i burzę i tęczę
Za motyle w głowie i zieleń….
Za co jeszcze? Sama tego nie wiem. 
Piękny wiersz. Od zawsze Mała Dziewczynka żałuję, że nie potrafi tak pięknie przelewać swoich myśli, uczuć na papier, tworząc z nich wiersze. Dlatego zazdrości każdemu, kto taki dar posiada. Od zawsze każda wypowiedź, zwłaszcza ta ustna, przysparzała jej wiele kłopotu i stresu. Nie lubiła i nadal nie lubi odzywać się w większym gronie ludzi. Jedno jest tylko zastanawiające.... Przez parę lat uczyła w szkole i naprawdę kochała ten zawód.
W szkole jednak Mała Dziewczynka zawsze miała problem z językiem polskim. Teraz ze smutkiem stwierdza, że prawdziwy język polski, który został ukształtowany na przestrzeni wielu lat i którym z dumą posługiwali się nasi przodkowie, w rzeczywistości zanika. Oczywiście nie zanika samo mówienie nim. Zanika piękno naszego języka. Obecnie jest on poprzetykany nie tylko angielskimi słówkami, które, na co dzień wtrącamy do zdania. Niektóre z nich już na dobre usadowiły się w naszych słownikach. A zapewne z czasem stopniowo przygarniemy resztę ich obcych, czasem niezrozumiałych przyjaciół. Słowa "weekend", „sorry”, „please” nie robią już na nas wrażenia. Ale pojawiają się nowe, za którymi trudno nadążyć.
Część polskiej młodzieży jest obecnie praktycznie dwujęzyczna. Oprócz oczywiście polskiego, biegle mówi po angielsku. 
Trochę się obawiam powolnego, ale jednak, zaniku naszego języka, wyparcia wielu słów przez ich, często krótsze, angielskie odpowiedniki. TUTAJ pisałam o tym więcej.
Nawet takiego wiersza nikt już chyba teraz nie napisze
Wiosna nim miłym dżdżem
ziemię poleje,
Zwyczajna wiatrem tęgim
naprzód wieje.
Z ciepłych ptaszęta
krajów przylatują,
Wnet nam głosami swymi zaśpiewają.
Kaczek, żurawi, gęsi
wnet się jazda
Powietrzem puści,
zwiją sobie gniazda.
Wylęgą jaja
i napłodzą dzieci,
z których ze starymi
i młody poleci.
Łazarz Baranowicz
Młodzież chętnie uczy się nowych słówek, ale niestety zapomina lub wręcz nigdy nie słyszało o pięknych, polskich słowach.
Uświadomiłam to sobie już dawno, gdy mój Kajtek czytał "Przygody Tomka Sawyera". Wszyscy z naszego dzieciństwa pamiętamy tą książkę. Należy ona do tych lektur, które zapadają w pamięć na zawsze. Jeszcze dziś przed oczami mam przygody Tomka. Teraz jednak nowe, współczesne tłumaczenie tej książki jest inne. Zdania są proste, opisy krótkie, słownictwo uwspółcześnione. Tomek np. nie podąża, ale idzie, nie maluje już parkanu, tylko płot. Spytałam więc parę lat temu mojego bratanka, czy wie co to znaczy słowo "parkan". Niestety nie wiedział.
Cóż czasem nawet najlepsza klasyka domaga się od czasu do czasu unowocześnienia. Przecież od pierwszego polskiego tłumaczenia „Przygód Tomka Sawyera” minęło  prawie 100 lat. Już w tym wieku powstało kilka nowych przekładów.
O tłumaczeniach książek pisałam już TUTAJ 
Żałuję tylko, że niedługo nie będzie już śladu po wielu pięknych wyrażeniach: farelka, kanka, szaber, onegdaj, urwipołeć, safanduła, harmider, galimatias, dyrdymałki, podfruwajka, wszelako, przeto, wtrynić, rozbisurmaniony, ścichapęk.... Długo można jeszcze tak wymieniać. Jednak, czy wszystkie na pewno mają swoje korzenie w naszym języku? Nieważne.... Może kiedyś i o tym napiszę.
Szkoda mi tylko, że zanikają piękne słowa. Słowa, których niedługo przestaniemy używać.
W niektórych domach jeszcze żyją, pielęgnowane i używane przez starsze pokolenie. A tam, gdzie ich już brakuje, stare słowa chowają się na bibliotecznych półkach, pomiędzy pożółkłymi stronami książek. Jeżeli ich właścicielem jest mól książkowy, to nie zapomni o nich do końca swojego życia. Ale czy kolejne pokolenia je zatrzymają, czy będą do nich zaglądać?
Język–ojczysty
Gromem bądźmy pierw – niżli grzmotem;
Oto tętnią i rżą konie stepowe;
Górą c z y n y!...
– a słowa? a myśli?...
– potem!...
Wróg pokalał już i Ojców mowę –”
Energumen tak krzyczał do Lirnika
I uderzał w tarcz, aż się wygięła.
Lirnik na to: …………………………………
………………….. „Nie miecz, nie tarcz – bronią Języka,
Lecz – arcydzieła!
Cyprian Kamil Norwid
To nieuniknione, że język z czasem ulega uproszczeniom. A może by tak wskrzesić, reanimować stare, zapomniane słownictwo?  Inaczej pozwolimy im sczeznąć. Zastąpią je bowiem nowe. ale czy lepsze?
Jakie jednak najbardziej urokliwe, przestarzałe słowa powinny przetrwać?
Dla Małej Dziewczynki na pewno te z gwary poznańskiej, wielkopolskiej, no i trochę tej lwowskiej.
w moim barbarzyńskim języku
kwiaty nazywają się kwiaty
i o powietrzu mówię powietrze
i stąpając po kostkach bruku
obcasami wystukuję
bruk bruk bruk
i mówię kamień tak miękko
jak gdyby kamień był aksamitem
i wtulam twarz w twoją szyję
jak gdyby rosło tam ciepłe futro kota
i kocham
mój barbarzyński język
i mówię: kocham
Halina Poświatowska

17 komentarzy:

  1. Bardzo aktualny post, angielskich słówek jest u nas mnóstwo, ale to nie one mnie przerażają najbardziej. Język polski jest żywy i stale się zmienia, wypadają słowa nieużywane...
    Gorzej, gdy słyszę:
    - ja umie, zamiast umiem,
    - dedykowane zamiast przeznaczone
    - bynajmniej zamiast przynajmniej
    -relatywnie zamiast stosunkowo
    I wiele innych przeinaczeń.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Język się zmienia, taka jest naturalna kolej rzeczy - i nic na to nie poradzimy.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja kocham nasz język ojczysty. Jest częscią mojej duszy. Do tego stopnia, że mieszkajac w Au czułam się niby pół analfabetka albo kaleka nie mogąc w pełni wyrażać swoich myśli i odczuć, ponieważ mój angielski był słaby, niewystarczajacy by wyrazic wszystko, co chciałam. Irytowało mnie to. Sprawiało, że wstydziłam sie tego jak mówię. Jak dziecko a nie jak dorosła, świadoma osoba. Nie dla wszystkich jest to wazne, ale dla nas - osób zwiazanych z językiem ojczystym, humanistów, wielbicieli literatury polskiej, jej kultury i historii jest to bardzo ważne.
    Pozdrawiam cię serdecznie, Ismeno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maj zimny, deszczowy, póki co, raj dla ślimaków w ogródkach!
    Język ojczysty, a kto go teraz uczty, wymaga-ech:(
    Pzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. To prawda, o czym piszesz, nasz rodzimy, piękny język ulega degradacji, dużo w nim uproszczeń wtrąceń obcojęzycznych. Łapię się na tym, że tez na takowe sobie pozwalam, aby moje pisanie nie było zbyt patetyczne :)
    Ale uwielbiam piękny język literacki, uwielbiam i staram się mówić bardzo ładnie.
    A' propos zanikania niektórych słów, koleżanka polonistka mówiła mi o tym, podając przykład "pajdy chleba" współcześni uczniowie, w klasie, w której omawiała jakąś lekturę, nigdy czegoś takiego nie słyszeli... Hmmm... Dla mnie niebywałe, bo przecież do dziecka mówi się np. "ale wielką pajdę chlebka zjadłeś"
    Pozdrawiam ciepłem dzisiejszego ostrego słoneczka, na promyki którego czekałam i czekałam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewolucja języka jest chyba nieunikniona, zmieniał się on na przestrzeni wieków i na pewno dalej tak będzie. Ale masz rację, kochana - szkoda, że niektóre słowa odchodzą w zapomnienie.
    Pozdrawiam z szumem deszczu za oknem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba najbardziej mnie denerwuje kiedy moi znajomi co rusz powtarzają: dokładnie, wszędzie im to pasuje 😂jestem staroświecka, ale nasze pokolenie to chyba ostatnie co wagę przywiązuje do czystej polszczyzny

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba nie uda się wrócić do archaizmów czy słów z gwary tej czy owej. Zawsze były w naszym języku zapożyczenia obce, cytaty z łaciny i wyrażenia gwarowe. Ważne, by mówić poprawnie i zrozumiale...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze mnie wzruszasz Mała Dziewczynko...
    A pięknie jest dookoła ... jak to w maju :-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten pierwszy wiersz to w moich czasach była piosenka. Pamiętam jak wzruszałam się przy Tomku Sawyerze, ale też wybuchałam śmiechem, na przykład przy fragmencie o Dawidzie i Goliacie. Kto to był zecer nowe pokolenie też już nie wie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie śliczne to zdjęcie z kamykami!

    OdpowiedzUsuń
  12. Na ewolucję języka wpływ ma wiele czynników. Co do tłumaczenia książek to warto przypomnieć sobie jak kiedyś nazywała się w przekładzie na polski książka A. Chriestie znana dziś jako ,,I nie było już nikogo". Wcześniej przekładano go jako ,,Dziesięciu małych Murzynków", co wynikało z treści wierszyka będącego kanwą historii. Czemu słowo Murzyn ma nagle wydźwięk zły, skoro prof. Bralczyk nie widzi w nim nic złego, ba nawet sami Murzyni często nie widzą w nim nic złego.

    Świat pędzi już tak szybko, że część artykułów w Sieci powstaje metodą kopiuj-wklej. Nawet literówki się powtarzają. @_@

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak Ismenko to bardzo niepokojące. Nie dość, że coraz więcej jest uproszczeń, wtrącania ang słówek do polskich zdań to jeszcze często ludzie źle odmieniają czasowniki jakby zapomnieli do czego służą przypadki. Piękny jest nasz język ale niestety coraz bardziej kaleczony przez Polaków. Nieraz jak słyszę jak dziennikarze mówią niepoprawnie to się nie dziwię młodzieży. Kiedyś dziennikarze w telewizji potrafili się wysławiać jak należy, a dziś to jakiś koszmar.

    Pozdrawiam serdecznie przesyłam buziaki.

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń
  14. Też ubolewam nad tym, że nie ceni się tego co polskie...

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na mój patriotyczny wpis o wizycie na Monte Cassino http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/2023/05/gustaw-herling-grudzinski-pod-monte.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Czasem zdarza mi się użyć słowa weekend, ale w dobrej wierze. Młodzieżowego slangu nie znam. Książek o przygodach Tomka nie czytałam, ale wielokrotnie czytałam "Anię z Zielonego Wzgórza". Szkoda zanikających słów, a najbardziej boli kaleczenie języka przekleństwami. Pozdrawiam Ismeno.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad