Głos spod dworca w podwórzu jak w studni
Z okna widok ten sam
Przed oczyma wciąż mam
Wielki dworzec, pociągi i dym
Lubię patrzeć z facjatki podniebnej
W dół na szyny dalekie i srebrne
Nocą błyszczy od gwiazd
Tor, co wiedzie do miast -
Paryż, Wiedeń, Neapol i Rzym
Kilka dni temu był sobie spokój, ale został w pociągu, którym przyjechałam z Małego Miasteczka. Pod drzwiami mojego mieszkanka czekała na mnie codzienność. W szaro-burej sukience siedziała smutna na ostatnim schodku opierając się o zieloną ścianę. Jak tylko mnie zobaczyła, westchnęła z ulgą i poderwała się na nogi. Jednak zamiast zamiast przywitać mnie z uśmiechem, zaczęła niecierpliwie krążyć wokół mnie. Nie mogła się doczekać, kiedy tylko wpuszczę ją do środka, aby rozsiąść się wygodnie na mojej kanapce i wyrzucić z siebie nie tylko całą listę niezwłocznych spraw do załatwienia...
Westchnęłam zrezygnowana. Nie na takiego powitania oczekiwałam, ale czego można się było po tej dziewczynie spodziewać. Również westchnęłam i zamknęłam pokój, w którym się rozgościła. Cóż kwiaty balkonowe podleję później. Wytrzymają. Przecież podczas mojej nieobecności były dobrze zaopiekowane. Chyba...
Mam jeszcze trochę czasu na to, aby porozmawiać z tą czekającą dziewczyną. Czekała tyle dni, poczeka jeszcze chwilę. A ja chciałabym odroczyć jak najbardziej ten moment. Chociaż z reguły nie lubię odkładać niczego na później. Zawsze muszę wszystko zrobić już tu i teraz. Zwłaszcza chcę mieć jak najszybciej za sobą wszystkie obowiązki, problemy... Tylko czasami mówię jak Scarlett O'Hara - "Pomyślę o tym jutro".
Wiem, że Pani Codzienność już się niecierpliwi, chętnie zapukałaby do drzwi pokoju w którym ją zamknęłam, aby ją wypuścić. Tyle ma mi przecież do przekazania. Ale jeszcze nie teraz.
Jeszcze wypiję spokojnie herbatę. Jeszcze zamknę oczy i wrócę do minionych dni...
Gdyby człowiek miał więcej pieniędzy
Od tych nocy i dni
I od dworca, co grzmi
Tuż pod oknem od tylu już lat
A tymczasem spoglądam przez szyby
W wielką podróż wyruszam na niby
Pędzi pokój i dom
Na spotkanie mym snom
Patrzę oknem, jak mija mnie świat
A jeżeli wróżyły mi gwiazdy
Jakieś wielkie podróże, wyjazdy
Może przyjdzie mój czas
I zobaczę nie raz
Paryż, Wiedeń, Neapol i Rzym
Przez parę dni, tym razem przed swoimi imieninami Mała Dziewczynka, powróciła do swoich młodzieńczych lat. Odpoczęła od wszystkiego, codzienności...
To prawda, podróże sentymentalne są piękne, ale czasem robi się mokro na policzkach, gdy zobaczy się miejsca, do których tęskniło się tak długo.
Jeszcze wczoraj wieczorem mogła zakosztować ostatnich chwil spokoju. Późnym popołudniem siedziała na ławeczce nad jeziorem w Małym Miasteczku. Patrzyła jak król Słońce wraz otulającymi jezioro domami, przegląda się w tafli wody. Niezmiennie od lat ten widok odbijającego się Małego Miasteczka zawsze ją chwyta za serce.
Mała Dziewczynka lubi te ławeczki nad jeziorem.
W ostatni dzień siedzącą na ławeczce małą dziewczynkę otuliła dobra cisza. Była niczym ciepły koc, który chciało się zatrzymać.
Tak otulona Mała Dziewczynka siedziała na ławeczce i patrzyła na jezioro. Zastanawiała się, czy to ono marszczy taflę na wieść o jej wyjeździe, czy też przeglądający się w wodzie król Słońce... A może po prostu i jezioro, i król Słońce robili to jednocześnie... Ale czy tylko na myśl o jej wyjeździe? Tyle przecież było i jest innych powodów...
Mała Dziewczynka mogłaby tam siedzieć godzinami. Wspominać, jak jeszcze siadała na ławeczce na plantach z Babcią, może i z Dziadkiem... Nie sięgała jeszcze stopami ziemi, więc z radością machała nogami w powietrzu. A i teraz Mała Dziewczynka lubi usiąść czasem wyżej, aby mieć możliwość beztroskiego nimi majdania. Ale to już nie to samo. Nie ma bowiem obok Babci, która swoimi ubarwionymi opowieściami potrafiła upiększyć świat. Babcia zawsze czarowała swoimi opowieściami. Praktycznie wraz z Nią prawie wszystko co najpiękniejsze w dzieciństwie odeszło.
Myśli Małej Dziewczynki starają się sięgnąć w przeszłość, aby wydobyć te opowieści z przeszłości. Ale ich tam już nie ma. A jeżeli są, to są już zamglone, niepełne... Mała Dziewczynka stara się je uchwycić i raz na zawsze zamknąć je w szufladzie wspomnień. Ale szuflada nie ma zamka i nie można jej zamknąć na kluczyk. Może to dobrze. Wspomnienia bowiem czasem wychylają się z niej i uśmiechają do Małej Dziewczynki. Po co zamykać je na stałe? Przecież kiedyś nikt ich już nie doceni tak jak ona.
Teraźniejszy świat nie ogląda się do tyłu. Ważna jest tylko codzienność i przyszłość.
Pora otworzyć drzwi od pokoju. Pani Codzienność już czeka...
Ale jeszcze chwileczkę. Popatrzę w dół na pędzące pociągi także do Małego Miasteczka....
A gdy świat mi się znudzi ciekawy
To zatęsknię do smutnej Warszawy
W najpiękniejszym ze snów
Wielki dworzec, pociągi i dym
Aż mnie wreszcie przywiodą z powrotem
Szyny srebrnym leżące pokotem
Przed wysoki mój dom
Ku tym nocom i dniom
Które pachną jak młodość, jak kwiat
Aż odnajdę i pojmę nareszcie
Dawne szczęście zgubione w tym mieście
Łzami zmyje się kurz
Gdy usiądę tuż, tuż
Przy mym oknie, przy oknie na świat
Jerzy Paczkowski
Codzienność nie musi być szara i smutna, to my nadajemy jej barw i gościmy lub wypraszamy.
OdpowiedzUsuńJesteś naturą romantyczną, więc na pewno nie dajesz się smutkowi codzienności, a poezja i przyroda mogą w tym świetnie pomóc!
Moi dziadkowie mieszkali przy dworcu kolejowym. Stukot kół po szynach, gdy byłam u nich, to była najpiękniejsza melodia dla moich uszu. Pozdrawiam Ismeno po dłuższej przerwie. 🌸
OdpowiedzUsuńBardzo ujmujące i nostalgiczne są te zdjęcia z motywem okna. Masz wspaniały dar wyobraźni i wrażliwą duszę. Każdy człowiek jest niepowtarzalny i ma swoje wspaniałe możliwości, choć niektórzy jeszcze mogą o tym nie wiedzieć ;) Pozdarwiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWbrew światu ja oglądam się za siebie. W życiu każdego są takie chwile, które warto wspominać.
OdpowiedzUsuńCodzienność czeka... i zawsze się doczeka.
OdpowiedzUsuńŻyczę żeby była sympatycznie urozmaicona.
Wspomnienia są piękne, dodają mocy. I ja lubię powspominać
OdpowiedzUsuńczas spędzony z Babcią i Dziadkiem.
Pozdrawiam serdecznie
Oh, you have put together quite a post today. I hope your writing is going well. All the best to your creativity and the things you recover in your thoughts. All the best everyday. Thanks for being here.
OdpowiedzUsuńOpowiadam mojemu najstarszemu Wnukowi z nadzieją, że coś zapamięta, a na wszelki wypadek wszystko spisałam. Dobrze, że pobyłaś Tam, gdzie Twoje korzenie. A codzienność, no cóż, musi być...
OdpowiedzUsuńMałe miasteczka żyją w swoim tempie. Czas tam spowalnia, człek się rozleniwia lub porywa się z motyką na słońce (czyli uprawia ogródek). W niektórych miejscach (zwłaszcza zabytkowych) możliwe jest, że czas się zatrzymał. Chcielibyśmy żyć tym spokojem i beztroską dziecięcych lat. Może trzeba po prostu żyć uważniej? Dobrego nowego tygodnia życzę.🤗
OdpowiedzUsuńJakie to piękne, co napisałaś, co zacytowałaś. Moją Małą Dziewczynkę bardzo chciałabym przytulić. Bo mało ją prztulano. Dlatego jej powroty do przeszłości nie są oczywiste 🫶😔
OdpowiedzUsuńA ja lubię moją codzienność. Jest ona dla mnie synonimem spokoju i stabilizacji
OdpowiedzUsuńIsmeno, a nie ma opcji by tą Pannę Codzienną trochę odświeżyć, ogarnąć, ubrać kolorowiej?
OdpowiedzUsuńMoże wystarczy kilka twardych i pewnych :NIE!
Pewnie wielu z nas powraca z tęsknotą do lat minionych. Ja oczywiście tak, bo było tak bezpiecznie. Wokół las, ptaki i piękny, wymuskany przez Mamcię ogród. Koleżanki, koledzy jakże inni od dzisiejszych, bo cieszyli się drobiazgami. Ale Codzienność zmusza do powrotu. Uczyńmy ją lepszą. Mimo ostatnich kłopotów ze zdrowiem, bardzo się staram. Przepiękne zdjęcia upiększają Twój jak zawsze ciekawy post. Masz ogromną wyobraźnię i potrafisz w tak piękny sposób ją wyrazić słowami. Zawsze Cię za to podziwiam i pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńBywają chwile, gdy tęskni sie za codziennością. Gdy człowiek uswiadamia sobie, że jej nie doceniał, póki ją miał. bo była ważna, jedyna, nasza. Była jak osnowa i spoiwo. Jak ciepły sweter. A wystarczy jeden ruch, by poszło oczko w tym swetrze. ..
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne, Ismeno!
Wspomnień czar...
OdpowiedzUsuńI ja lubię wracać pamięcią do przeżytych już historii. A jeżeli jest jeszcze z kim je powspominać, to nic więcej nie potrzeba mi do szczęścia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspomnienia nas budują... Zauważyłam, że z wiekiem jestem coraz bardziej sentymentalna... Coraz więcej wspomnień do mnie wraca, a wraz z nimi tęsknota za tym co było, bliskimi których już nie ma.
OdpowiedzUsuńCodzienność lubi o sobie przypominać, jak tylko zbliża się czas powrotu. Zawsze ją od siebie odganiam. Pierwszego dnia po wyjeździe lubię nic nie robić i tylko w głowie odtwarzać wszystkie miłe chwile. Myślę, że można sobie na to pozwolić. Kto jak kto, ale Pani Codzienność nie ucieknie :)
OdpowiedzUsuńDroga Ismeno, z okazji jutrzejszych Imienin przesyłam życzenia,
OdpowiedzUsuńNiechaj się spełnią Twoje marzenia.
Daj sobie trochę luzu od ciągłej roboty,
by się na kanapie rozsiadły tęsknoty,
zamiast tej uciążliwej codzienności,
życzę zdrowia, szczęścia i miłości.
Wspaniale uosobiłaś tę szarą codzienność... Moja chyba też taka jest zazwyczaj, zwłaszcza ostatnio, dlatego życzę sobie i Tobie jak najbogatszej palety barw, by jakoś te szarości przełamywać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Tylko dobrych chwil w Twoim życiu, bądź szczęśliwa, spełniona i zadowolona:)
OdpowiedzUsuń