piątek, 6 maja 2022

Uwięzione i złamane serce

Na balkonie
mam ogród malutki
żeby mi zieleń 
odpędzała smutki
i żeby jak w prawdziwym ogrodzie 
kwiaty "dzień dobry"
mówiły mi co dzień. 
A ja rano swoim kwiatom
świeżą wodę daję za to.
Dorota Gellner
Zostałam uwięziona w mieszkanku. Nie mogę wyjść na balkon.
A przecież już teraz, przy tej pogodzie, śniadanie lub kolację mogłabym tam zjeść.
To już drugi taki przypadek odkąd tu mieszkam. Kilka lat temu był pierwszy raz. Co się wówczas wydarzyło? Zawitały do mnie dwa małe pisklątka sikorki. Skąd się tam wzięły? Do dzisiaj się nad tym zastanawiam. Były już całkiem upierzone, jednak nie potrafiły jeszcze dobrze fruwać. I na moim balkonie po prostu się tego uczyły. Podskakiwały, przefruwały z doniczki na doniczkę. Po pewnym czasie dotarły jednak na balustradę i odleciały zapewne do rodzinnego gniazdka.
Zanim jednak to uczyniły, przez kilka dni przez uchylone okno słyszałam ich popiskiwanie i głos dokarmiającej je matki. A może to był ojciec? Oczywiście Starałam się nie robić hałasu. Gdy wyszłam na balkon, jeszcze nie wiedząc o ich bytności, usłyszałam ich pełen strachu pisk. Biedactwa starały się ukryć wśród moich roślinek. Po otrząśnięciu się z lekkiego zaskoczenia, cichutko wycofałam się do mieszkania.
Na szczęście nauka latania nie trwała długo i już po kilku dniach mogłam podlać mój ogródek.
Do tego nie wiadomo skąd w jednej z doniczek wyrósł pomidor, który miał już zielone owoce. Nastawiłam się więc na pomidorową z własnego „ogródka”, jednak wystarczyło tylko na kanapkę. 
Potem trochę mi brakowało tych pierzastych gości, chociaż uniemożliwiały mi wyjście na balkon. .
To nie był koszmarny sen dziś rano
świat schowany za folią budowlaną

Milczące stanęły obojętne rusztowania
stary beton kruszył się i bezsilny pękał
jak serce które już swoje lata przeżyło
jakieś taśmy poprzyklejał Sasza i Wania

Drży jak z zimna wieżowiec żelbetowy
spłoszone wrony do parku odleciały
krzyki robotników na każdym niemal kroku
w nocy sobie pośpię bo to nie noc Kupały

Wszystkie zmysły męczyła jedna udręka
gdyż nawet u sąsiada głośniej się zrobiło
harmider jak na ogromnym placu budowy
świdry słychać choć to w sąsiednim bloku

Senny zimowy dzień z ciszy cały ogołocony
na osiedlu od niedawna remontują balkony
Maciej_Jackiewicz
Co jednak jest teraz przyczyną, że nie mogę wyjść na balkon? Cóż remont całego budynku od zewnątrz.
Wszystko dosłownie jak w wierszu. Folia na oknach, rusztowania, nieustający hałas, kurz, wiercenie, walenie, piłowanie.... Nic tylko trzeba kupić słuchawki budowlane, czy jak też one się tam nazywają. 
Remont trwa już w najlepsze, jednak przede mną jeszcze kilka miesięcy takich "atrakcji". Niestety.... 
W tym roku nie będę się cieszyć ogrodem na balkonie. Musiałam też usunąć z niego dosłownie wszystko. 
Część roślin postanowiłam wynieść na korytarz, na półpiętro. Tam i tak od lat zimują moje kwiaty. Wyniosłam pierwszą partię i serce mi prawie pękło. Nie, nie od wysiłku. To bym jeszcze przebolała i zniosła. Niestety ktoś ukradł dwie duże donice z kilkuletnimi pelargoniami. Piękne, wysokie, z dużymi jasnołososiowymi, dużymi kwiatami. Były oczkiem w mojej głowie. Może przebolałabym tą stratę, wszak zawsze można kupić nowe. Ale szczepki tych pelargonii dostałam jeszcze w ubiegłym wieku od mojej cioci. Natomiast ona z kolei pierwszą sadzonkę dostała od mojej prababci.  Czyli te moje były ponad 50 razy prawnuczkami tych pierwotnych w naszej rodzinie. Była to dla mnie taka żywa nitka łącząca mnie z prababką, której nie było mi poznać, a z którą czuję szczególną więź.
Stałam więc i niedowierzając patrzyłam na puste miejsce po donicach. Przecież tyle lat stały tam zimą jeszcze ciekawsze, piękniejsze rośliny i nikt ich nie zabrał. A teraz? Może złodziej doszedł do wniosku, że po co mi w tym roku pelargonie, skoro i tak nie będę mogła ich wynieść na balkon. A tak przynajmniej ktoś inny będzie się nimi cieszył, a one skorzystają ze słońca i świeżego powietrza. Nie pocieszyło mnie to. Serce nadal płakało i nie tylko one. Przez łzy zobaczyłam jednak głęboko, pod ścianą, schowaną za innymi roślinami doniczkę z pelargonią. No tak przecież były trzy pojemniki. Dwie dorodne, silne, rozłożyste Córki Macochy i niepozorny, lichy w porównaniu z nimi Kopciuszek. Czyżby złodziej nim pogardził, a może po prostu nie zdążył go zabrać? Bo przecież za jednym razem na pewno by nie dał rady? A może coś go spłoszyło? Nie zastanawiałam się nad tym. Szybko chwyciłam Kopciuszka i zaniosłam do mieszkania. 
Resztę kwiatów z balkonu postawiłam obok niego. Cóż nie jest to idealne rozwiązanie, przecież muszę w kuchni przeciskać się między doniczkami i skrzynkami. Jednak moje najukochańsze roślinki są bezpieczne. Byle tylko przeżyły.  
Pan Bałagan
Wstaje z łóżka pan Bałagan,
trafia nogą w żurku sagan.
Chce się umyć po tym żurku,
szuka mydła w szafie, w biurku,
pod pianinem, w łóżku, w koszu,
w cukiernicy i w bamboszu.
– Gdzie jest ręcznik? Gdzie jest szczotka?
Może szczotkę zjadła kotka?
Gdzie jest kotka? Gdzieś przepadła!
Gdzie są moje sznurowadła?
Gdzie jest krawat w czarne kółka?
Był na półce! Gdzie jest półka?
Boże! Półki brak w komodzie!!!
Pewnie półkę ukradł złodziej!!!
Gdzie jest złodziej??? W wannie??? W bucie???
Przez telefon może uciekł???
Dzień mu zeszedł na szukaniu.
Biegał, biegał po mieszkaniu,
aż zaprzysiągł się wieczorem:
– Ręczę za to mym honorem,  
Wanda Chotomska
Niestety remontów nie lubię. Drażni mnie ten bałagan dookoła. Lubię porządek, chociaż nie lubię sprzątać. Dlatego denerwuje mnie i męczy to zamieszanie wokół odświeżania mojego bloku. Mam tylko nadzieję, że do końca remontu i ja przetrwam ten cały rozgardiasz w domu.
Jedno mnie tylko pociesza. Za kilka miesięcy będzie już po wszystkim i będę miała spokój na bardzo, bardzo długo. No chyba, że wymyślę remont w środku:(((( Chociaż nie sądzę, aby miało to nastąpić szybko.
Remont jednak w toku, a raczej w przerwie. Panowie zabrali się do innej części budynku, ale u mnie jeszcze nie skończyli, więc muszę czekać. Jednak nawet teraz po otwarciu okien nadal unosi się mieszanka pyłu i kurzu. Ale przynajmniej jest trochę ciszej. Mogę posłuchać własnych myśli. Ciekawe tylko jak długo to potrwa i panowie ponownie wrócą pod moje okna i na zdewastowany do połowu balkon? Jak zatem przetrwać i nie zwariować?

18 komentarzy:

  1. Ismenko, taki remont (termoizolacja) bloku miałam w 2017 roku w lecie - niestety bardzo uciążliwa sprawa. Jako plus można powiedzieć, że teraz faktycznie jest cieplutko w mieszkaniu, dzięki czemu można oszczędzić na ogrzewaniu.
    Maleńkie sikoreczki na balkonie - aż się cała rozpływałam czytając o tym, bo kocham ptaki, a sikorki najbardziej. Za to kradzież pelargonii - aż słów brakuje; niektórzy ludzie nie zasługują na miano ludzi, niestety. Dobrze, że chociaż Kopciuszek się ostał na pociechę.
    Przesyłam pozdrowienia wraz z szumem rzęsistego wiosennego deszczu, którzy otwiera pąki bzom. I dziękuję pocztowemu gołąbkowi za przesyłkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeżyłam taki remont elewacji i nie zazdroszczę.
    Na szczęście były wakacje.
    My znaleźliśmy takie rozwiązanie, że szybko wyszukałam miejsce noclegowe i wyjechaliśmy na czas największego hałasu.
    Życzę szybkiego zakończenia remontu:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Witaj w klubie" Wprawdzie u mnie już dawno skończono remont elewacji. jednak pamiętam ten koszmar, A żeby było "lepiej" to najpierw remontowali balkony. A po dwóch latach robili ocieplenie, to też dwa razy musiałam dewastować swój balkon. A w tym roku przez cztery miesiące nowy lokator remontował 35 metrowe mieszkanie wprost nad moim. Odgłosy młotów i wiertarki miałam nad głową i to w nieprzewidywalnych godzinach. A do przyjemniejszych wspomnień to nadmienię, że przez kilka lat miałam gniazdo jaskółek, a nawet wróbli, które zaanektowały gniazdo jaskółek przeganiając je. Miałam co obserwować. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ismeno, na Twoim miejscu cieszyłabym się, że w ogóle mam ten balkon. Na przykład ja marzę od lat o własnym ogródku albo chociaż o balkonie, a nie mam ani jednego, ani drugiego, ani nawet nadziei, że kiedykolwiek będę miała. To jest dopiero dramat!

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nie lubię remontów... A u nas jeden za drugim... Chociaż w domu inaczej się to przeżywa, niż w bloku, tu mamy tylko nasze hałasy :)
    Piękna ta historia o ptaszkach :) Książkę wysłałam, wieczorem napiszę maila z nr konta bo najmłodsza ma gorączkę od wczoraj i wisi mi na rękach...

    OdpowiedzUsuń
  6. Współczuję Ismeno, że ktoś się połaszczył na Twoje kwiaty, które miały dużą wartość sentymentalną. Ja też nie lubię remontów, kurzu i hałasu. Ostatnio nie dostałam nowej wiadomości od Ciebie, do starej się nie dokopałam. Są dni że ani nie mam siły wejść na pocztę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. To rzeczywiście mało przyjemne wydarzenie - taki remont. I ja to kiedyś przeżywałam i nie mogłam wyjść na balkon. Ale to minie Ismeno i będziesz miała piękne mieszkanko dla swoich kwiatuszków. Tylko musisz uzbroić się w cierpliwość!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdy remont to wielka niedogodność, która trzeba jakoś przetrwać, aby potem móc cieszyć się czystością, poprawioną estetyką tudzież poprawa termiczną, która przekłada się na niższe koszty ogrzewania :) Same plusy :) Dobrego humoru :) P.S. Historia z ptaszkami urocza :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Współczuję remontu, hałasu, pyłu i kurzu. Nikt tego nie lubi. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ismenko, taki remont to prawdziwe utrapienie i na dodatek będzie tak długo trwało. Męcząca sytuacja, na szczęście później będzie ładnie i to chociaż troszkę zrekompensuje trudny czas.
    Zasmuciła mnie sytuacja z pelargoniami, niestety w naszym kraju nie ma szacunku do cudzej własności :(( Całe szczęście, że jedna doniczka zachowała się, mam nadzieję, że uda Ci się ją rozmnożyć i piękny kwiat, z wielką sentymentalną wartością, będzie cieszył Cię długie lata.
    Ściskam najserdeczniej <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Współczuję Ismenko. Kiedys dbałam o taki mini ogródek u babci na balkonie. Bardzo lubiłam pielęgnację kwiatów. Wiem co to znaczy taki remont elewacji. U nas w bloku robili ocieplanie kilka lat temu to się okna nie dało otworzyć nawet. Ściskam Cie mocno Kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ismenko to ja Kasia Dudziak. Coś się porobiło w komentarzach dziwnego. Nie wiem o co biega z tym.

      Usuń
  12. Oj tak, to są trudne tygodnie. Pocieszenie, że kiedyś to się skończy.:)
    My też wystawiamy pelargonie na półpiętro. Na szczęście nikt ich nie ukradł. To przykre, że ktoś się pokusił na Twoje.
    Teraz taki czas, wszędzie prawie na naszym osiedlu remonty.
    Gdybym miała taką możliwość, też uciekłabym na parę godzin, żeby nie słuchać tych hałasów.
    Pozdrawiam Cię wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam serdecznie ♡
    Remonty są chyba nieodłącznym elementem każdego człowieka. Ja tam lubię remont, pod warunkiem, że ja jestem osobą nadzorującą :D Kiedy ustalam wszystko co i jak, planuję, układam w tedy jest fajnie. Zawsze myślę o efekcie końcowym. Inne remonty nie zbyt mnie cieszą. Zwłaszcza, że remont oznacza hałas a ile hałasu można wytrzymać? Życzę, by wszystko szybko się skończyło.
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  14. Ismeno kochana, tak bardzo Ci współczuję straty pelargonii, które były dla Ciebie łącznikiem z przeszłością. Znam ten ból sentymentalny, ludzie jednak są podli!!!
    Życzę rychłego zakończenia remontu i nastawienia się na hałas, harmider i pył, bo jeśli nie możesz czegoś zmienić, to musisz to jakoś zaakceptować. Tego wiersza p. Chotomskiej nie znałam, a jest świetny. Wzruszyła mnie opowieść o malutkich ptaszkach, bardzo wrażliwa duszyczka z Ciebie.:))

    OdpowiedzUsuń
  15. U nas modernizowano blok jakieś dziewięć lat temu. Było trochę mało komfortowo, ale za to usunęli azbest i jest dużo cieplej. Zawsze chciałam mieć ogród, los jednak chciał, że nie mam nawet balkonu w mieszkaniu. Ale za to samowolnie zasiałam kilka kwiatów na wspólnym przydomowym ogródku. Współczuję kradzieży pelargonii. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeszłam kochana i remont i kradzież z klatki.
    Mnie jeszcze zrujnowano ogródeczek p/blokowy.
    Trzymaj się jakoś i dużo wychodź z mieszkania na spacerki, bo ten hałas może być uciążliwy.
    Pozdrawiam najserdeczniej😊🌼🍀💚

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad