Dzisiaj jest dobry czas na opowieść o dwóch roślinach. Dlaczego o dwóch, a nie jak zazwyczaj o jednej? Zazwyczaj, bo już raz pisałam o aromatycznym duecie, który często mylimy. I w tym przypadku jest podobnie.
Głóg i dzika róża. Obie te rośliny rosną dziko i wyglądają bardzo podobnie. Część osób uważa, że głóg i dzika róża ta sama roślina i używa tych nazw zamiennie. Jednak drobne różnice można zauważyć. Mają bowiem odmienny kształt kolców, owoców i łodyg. Owoc głogu przypomina małe jabłuszko i w środku ma tylko 2 pestki. Dzika róża zaś ma owoce większe, jaśniejsze i znajdziemy w nich dużo drobnych pesteczek
Obie rośliny należą do rodziny Rosaceae.
O, sercu najmilsza, różyczko kochana,
Pól, sadów, ogrodów ozdobo!
Barw krasą jaśniejesz i wonią-ś owiana —
Ach! róży, ach! róży!
Wśród ziemi rozłogów,
W tej życia podróży,
Tak wiele jest głogów!
Ach! róży, ach! róży!
Młodzieniec po górach, przepaściach, dolinie,
Przebiega po kwiaty na wianki,
Lecz z kwiatów najmilszą jest róża dziewczynie,
Różyczką wieńcz skronie kochanki!
Ach! zerwij ją świeżą
I miłą i ładną,
Nim gromy uderzą,
I listki opadną,
Ach! zerwij ją świeżą!
Głóg (Crataegus) w tradycji ludowej ma także nazwy bodlak, bobłek, ciernik, cierń biała, głóg biały, jaworek i obrotnica. Obejmuje około 300 gatunków znanych z obszarów klimatu umiarkowanego Europy, Azji oraz Ameryki Północnej. Jednak według niektórych ujęć jest ich co najmniej tysiąc.
Głóg dzięki uroczemu wyglądowi i znanym od właściwościom zdrowotnym, zajął poczesne miejsce wśród magicznych roślin. Według dawnych podań miał wielką moc i siłę. Jego kolce chroniły przed złymi demonami, wampirami, czarownicami i chorobami. Dlatego starożytni Grecy zawieszali na bramach swoich domostw gałązki głogu i wawrzynu. Niemowlęta, które były szczególnie podatne na uroki kąpano w wywarze z głogu. Nic dziwnego, że Buriaci machali nad kołyskami chorych dzieci gałązkami głogu i dzikiej róży.
Krzaki głogu sadzono przy miedzach, żeby chronił zboża przed szkodnikami. Natomiast wiosną palono jego kolczaste pędy, aby zapewnić dorodne plony.
Głóg miał też moc oddzielania świata zmarłych od świata żywych. Sadzono go przy grobach, żeby zbłąkane dusze nie nachodziły ludzi. Rósł w miejscach spoczynku wielu legendarnych postaci, między innymi słynnego czarodzieja Merlina.
Głóg miał szczególne znaczenie dla Celtów. Uważali go za drzewo rosnące przy wejściach do świata mityczno-baśniowego. Ponadto wierzono, że głóg ma właściwości „leczenia” złamanych serc, bowiem jego owoce znacznie poprawiają czynności serca. Mają działanie obniżające ciśnienie krwi.
W znanej legendzie głóg oplatający i łączący groby słynnych kochanków Tristana i Izoldy jest się symbolem miłości silniejszej niż śmierć.
Głogowym wieńcem przyozdabia się Królową Maja w trakcie celtyckiego święta Beltane.
W celtyckim alfabecie drzew jest szóstą literą (Utah), symbolizuje maj gdzie wszystko kwitnie, ale jest też uważany za nieszczęśliwy. Podobno ślub w maju miał katastrofalne skutki i związek mógł nigdy nie doczekał się potomstwa.
Kwiat głogu symbolizował dziewiczość, czystość oraz niepokalane poczęcie. W Irlandii uważano, iż zniszczenie starego głogu przyczynia się do śmierci bydła lub dzieci, a także utraty bogactwa.
Głóg był uważany za szczególną roślinę już od czasów starożytnej Grecji. To właśnie tam stał się symbolem nadziei – dlatego gałązki głogu niesiono w trakcie procesji ślubnych, a także przyozdabiano nimi ołtarze greckiego boga małżeństwa Hymenaiosa. Z kwiatów tego drzewa sporządzano wianki dla nowożeńców.
Chociaż nie zostało to potwierdzone to twierdzi się, że korona cierniowa Chrystusa została upleciona z gałązek głogu. Inna legenda mówi, że z kija Józefa z Arymatei, który pogrzebał Jezusa, wyrósł krzew głogu. A wszystko to działo się w miejscowości Glastonbury, położonej na południu Anglii, gdzie rzekomo Józef przywiózł Święty Graal. Wokół wspomnianego krzewu wybudowano opactwo, w którym pochowano króla Artura. Głóg z Glastonbury jest wyjątkowy. W przeciwieństwie do pozostałych odmian, głóg ten kwitnie 2 razy w ciągu roku – po raz drugi kwiaty pojawiają się w okolicach Bożego Narodzenia.
Głóg jest bogatym źródłem wielu mikroelementów, szczególnie potasu, wapnia, magnezu, fosforu i sodu. Jest to roślina, która dostarcza znaczne dawki witaminy C, a do jej głównych składników należą też flawonoidy oraz procyjanidyny.
Terapeutyczne właściwości głogu znano już w starożytności. Walory rośliny przedstawił grecki botanik i lekarz Dioskurides. W czasach późniejszych głóg figurował często w podręcznikach zielarskich i książkach medycznych.
Celtowie mieli wyczucie co do właściwości głogu. Co prawda obecnie raczej nikt nie stosuje go przy „złamanym sercu”, ale głóg dobrze wspiera funkcjonowanie serca i układu krążenia. Jego regularne spożywanie pomaga utrzymać serce w zdrowiu oraz korzystnie wpływa na krążenie krwi i prawidłowe zaopatrzenie w tlen organizmu. Ponadto, głóg ułatwia wyciszenie w stanach napięcia nerwowego oraz przyczynia się do zmniejszenia napięcia, drażliwości i ułatwia zdrowy sen. Wpływa rozkurczowo na mięśnie gładkie macicy, jelit i dróg moczowych oraz korzystnie na naczynia mózgowe.
Owoc głogu pomaga także zwiększyć odporność organizmu, jest naturalnym antybiotykiem, który stosowany bywa w leczeniu zakażeń gronkowcem oraz pomaga w leczeniu grzybicy.
Głóg jako roślina użyteczna była znany już w czasach prehistorycznych. Do dziś w niektórych regionach Francji wypieka się z suszonych mielonych owoców chleb lub placki. W XIII w. polecany był jako lek na podagrę. Zbliżone do dzisiejszych wskazania co do zastosowania głogu w lecznictwie, znane są dopiero od XVII wieku
Zastosowanie kulinarne owoców głogu obejmuje przede wszystkim dżemy, konfitury, galaretki, herbaty, nalewki czy cukierki głogowe.
Na Półwyspie Krymskim w okresie jesiennym zasypywano je cukrem, aby mieć ich zapas na chłodne miesiące. Także tam i na Kaukazie znano mąkę pochodzącą z mielonych suchych owoców. Zmieszana z mąką pszenną i kukurydzianą służyła do wypieku chleba, bułek, placków i ciast.
Natomiast czasem pestki głogu stanowiły nieraz surogat kawy. W Rosji z wybranych gatunków produkuje się różne preparaty. Najbardziej znany jest „Balsam kazachski”, smaczny i wzmacniający napój , zalecany jako dodatek do herbaty, kawy, wytrawnego wina i koktajli.
I na najwyższe z progów,
Dostaliśmy w dłonie balladę,
I pachnie jak owoc głogu.
I będzie przebiegać muzyka,
Czy ty wiesz jak to dużo po dniu,
I w wierszu nam będzie rozkwitać,
Ballada - posag mój.
Róża dzika (Rosa canina), zwana również różą psią lub szypszyną, to krzew również z rodziny różowatych (Rosaceae)
Pierwsze wzmianki na jej temat pojawiają się w czasach starożytnych. Wówczas starożytni Rzymianie stosowali ją do leczenia wścieklizny u psów. Wykorzystywali ją również do wyrobu wieńców, które nosili podczas uczt.
Natomiast w starożytnej Grecji płatki dzikiej róży wkładano do poduszek, aby zapewnić sobie spokojny sen.
Pierwsza wzmianka o dzikiej róży pojawiła się w Biblii w Księdze Mądrości (2,8), która i wtedy, i dzisiaj rośnie na terytorium Izraela, a starożytni Izraelici podobnie jak Rzymianie wykonywali z niej wieńce.
Dawni Słowianie nazywali dziką różę: szypszyna. Porastała ona dziko we wczesnym średniowieczu dziko tereny zamieszkiwane przez Słowian.
Jedna z najstarszych hinduskich legend opowiada o Lakszmi, bogini szczęścia, bogactwa i piękna, która urodziła się w pąku róży złożonym ze 108 dużych i 108 małych płatków.
W starożytnym Egipcie różami władała Izyda, bogini płodności i rodzin. W egipskich grobowcach znaleziono rysunki róż, a te o białych kwiatach, zwane świętymi różami abisyńskimi, służyły do przygotowania korony dla zmarłych.
Wiszące ogrody Babilonu rozkwitały różami.
Dzika róża pojawia się też w greckich mitach. na początku róża miała białe kwiaty, a po skaleczeniu się bogini Afrodyty przybrała kolor czerwony. Safona nazwała różę królową kwiatów.
Rzymianie natomiast otoczyli róże kultem. Kwiaty ofiarowano bogom, płatki wkładano w poduszki, obsypywano nimi podłogi podczas uroczystości. Poza tym spożywano je w postaci naparów, przetworów, a niekiedy smażono w cukrze. Popularne było wino różane i woda różana, która służyła do uzdrawiających kąpieli lub spryskiwania ciała. W Rzymie obchodzono Rosaria, święto ku czci duchów zmarłych, kiedy to groby ozdabiano różami. Upadek cesarstwa Rzymskiego był także upadkiem panowania róży jako królowej kwiatów. Kościół wypowiedział im wojnę jako narzędziom pogańskim i niegodnym szacunku, zakazano wnoszenia ich na ołtarze kościelne, a nawet cmentarze. I chociaż w tych ciemnych czasach niektóre odmiany zniknęły, to dzika róża, siłaczka wśród ciernistych krzewów – przetrwała. A wraz z nią naturalne i silne lekarstwo.
Dzika róża
na zawsze upojony wśród dróg -
będzie clę wiódł jak czarodziejski flet
i będziesz szedł, i będziesz szedł,
aż zobaczysz furtkę i próg.
i dla niej nawiewaj modre sny.
Jeszcze trochę. Jeszcze parę zbóż.
I te olchy. Widzisz. I już -
będzie: wieczór, gwiazdy i łzy.
O Dzikiej Róży droga śpiewa pieśń
i śmieje się, złoty znacząc ślad.
Dzika Różo! Świecisz przez mrok.
Dzika Różo! Słyszysz mój krok?
Idę - twój zakochany wiatr.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Kwiaty dzikiej róży są wyjątkowo piękne. Mają cudne kolory, a jeszcze wspanialszy zapach.
Jednak z płatków dzikiej róży powstaje coś przepysznego. W mojej rodzinie od pokoleń była robiona konfitura. Co roku od mojej cioci dostawałam w prezencie przynajmniej jeden słoiczek.
Z kwiatów dzikiej róży rozwijają się owoce, które są bogate w cały wachlarz dobrych składników.
Dzika róża zawiera witaminy: B1, B2, B3, A, E, K i C. Słynie przede wszystkim z tej ostatniej, której ma ogromne ilości – porównywalne jedynie do rokitnika. Już trzy owoce dzikiej róży pokrywają dzienne zapotrzebowanie na witaminę C. Tej jest w nich 10 razy więcej niż w czarnej porzeczce, 30 razy więcej niż w cytrynie i 100 razy więcej niż w jabłkach.
Dzika róża ma w sobie rzadko spotykaną substancję – galaktolipid, której działanie wzmacniają obecne w róży witaminy i flawonoidy. Dzięki temu owoce krzewu wykazują wyjątkowe właściwości przeciwzapalne.
Dzika róża podnosi odporność i wzmacnia organizm, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym.
W badaniach laboratoryjnych wykazano, że substancje zawarte w różach mają działanie przeciwdepresyjne, przeciwbólowe, przeciwlękowe, przeciwdemencyjne, rozluźniające, przeciwcukrzycowe, antybakteryjne, odmładzające, przeciwzapalne, przeciwutleniające oraz chronią materiał genetyczny przed powstawaniem w nim uszkodzeń.
Usuwają również afty, pasożyty u dzieci. Olejek z płatków róż jest niezastąpiony do masażu i kąpieli.
W trakcie II wojny światowej Anglicy przetrwali blokadę wyspy właśnie dzięki dzikiej róży. Była rozwiązaniem problemu, jakim był niedostatek świeżych owoców i warzyw. To wtedy po raz pierwszy od upadku Imperium wykorzystano jej owoce na skalę masową. Na jej bazie tworzono syropy bogate w witaminę C, które rozdzielano całemu społeczeństwu. Gdy wojna się skończyła rozpoczęto masową produkcję przetworów.
Również i u nas za „żelazną kurtyną”, po wojnie, władze starały się uzupełnić znaczne niedobory witaminy C w codziennym jadłospisie Polaków. Stworzono program rozpowszechnienia plantacji dzikiej róży, wybudowano zakłady przetwórcze i aktywnie prowadzono kampanię promującą ich spożycie. Stąd do dziś możemy cieszyć się dziką różą w najróżniejszych zakątkach naszych miast i wsi, a pobocza nadmorskich promenad w wielu miejscowościach wczasowych są nią porośnięte.
Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach
W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,
Gdzie pawiookie drzemią stawy,
Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy
Na plamy szarych złomów ciska.
U stóp mu bujne rosną trawy,
Bokiem się piętrzy turnia śliska,
Kosodrzewiny wężowiska
Poobszywały głaźne ławy...
Samotny, senny, zadumany,
Skronie do zimnej tuli ściany,
Jakby się lękał tchnienia burzy.
Cisza... O liście wiatr nie trąca,
A tylko limba próchniejąca
Spoczywa obok krzaku róży.
Jan Kasprowicz
Ja za każdym razem się wzruszam, gdy widzę kwitnący krzak dzikiej róży. Tak było ostatnio w czerwcu w moim Miasteczku.
Bardzo zdrowy duet. Niestety nie mam go w zapasach.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńDuet rewelacyjny, dziękuję za inspirację :) Niestety nie mam ich w zapasach, ale będę się zaopatrywać :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Bogactwo witamin !!! Dziękuję za tyle cennych informacji ! W tym roku posadziłam krzew dzikiej róży w moim ogrodzie i czekam, by czerpać z niego jak najwięcej. Pozdrawiam ciepło :)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam herbatkę z dzikiej róży. Często po nią sięgam w okresie jesienno-zimowym:)
OdpowiedzUsuńI głóg, i dzika róża rośnie u mnie przy ogrodzeniu... dziko. W ogóle sporo krzewów mam przy drodze. O właściwościach słyszałam, ale nigdy nie zbierałam aby przetworzyć. Czasami urwę dzika różę i poskubię, posmakuję na spacerze, urwę kilka gałązek do bukietu. Właśnie teraz stoją w wazonie.
OdpowiedzUsuńDużo ciekawostek przytoczyłaś, o których nie słyszałam. Fajnie.
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Najbardziej lubię je kwitnące, ale marmoladę z róży pamiętam:) No przeciez jeszcze teraz bywa, że są z nią pączki;)
OdpowiedzUsuńZa moich czasów w maju nie było ślubów. Uważano je bowiem za nieszczęśliwe.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Dziś widziałam panią, która zrywała owoce głogu, choć przy tak ruchliwej drodze rosły.
OdpowiedzUsuńObie rośliny są bardzo cenne i wiele przetworów można z nich robić.
Wspaniała jest konfitura z dzikiej róży!
Chyba pójdę w pola, bo u nas głogu i dzikiej róży dostatek. Jako dzieci, zajadaliśmy owoce głogu, teraz ptaki mają poczęstunek, a my zajadamy wstrętne produkty w ładnych opakowaniach!!! Róży też dużo wokół, ale jak ją jeść skoro owoce są takie szorstkie w środku. Syropy owszem, a najlepsze wino pod słońcem robił mój śp. Teść.
OdpowiedzUsuńA widzisz człowiek omylny jest. Ja zawsze uważałam, że głóg to ten krzak, który ma owalne owoce. Mój ojciec robił z nich wino. A typową dziką różą to dla mnie jest ten krzak z okrągłymi owocami. Fajnie bo pod moim blokiem jest żywopłot z tych róż i kiedy kwitnie to jest przepięknie ma takie duże kwiaty pachnące. Obawiam się, że wkrótce zniknie, ciągle jest przycinany, wyrywany. Póki co jeszcze jest. Ismeno pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńGreat to hear about these 2 plants. Lovely post. Oh, if only I had plants. I do love rosehip.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciekawe informację o głogu i róży. Róża jest symbolem miłości, głóg leczy serce...
OdpowiedzUsuńKilka lat temu zrobiłam nalewke z głogu. Miała cudowny smak zaraz po zrobieniu, taki niepodobny do żadnego innego. Szlachetny i głęboki. Do tej pory niewiele mi jej zostało, ale jest przepyszna, o wiele lepsza niż na początku. Bo tak to jest z nalewkami - im starsze, tym lepsze, tym ciekawsze i pełne smaku. To dotyczy też niektórych ludzi. Nie wszystkich, ale niektórych tak. I to jest piękne.
OdpowiedzUsuńA co do dzikiej rózy, to sama mi sie wysiała w ogrodzie i pięknie sie rozrasta. Poza tym mam kilka krzaków rózy pomarszczonej, tej, z której płatków robi sie konfitury.Uwielbiam ten różany zapach w ogrodzie.
Pozdrawiam Cię serdecznie Ismeno z białej krainy pogórzańskiej!:-)
Achhh... pączek z nadzieniem z dzikiej róży... Toż to rarytas!
OdpowiedzUsuńIsmeno, cudnie trafiłaś w moją niewiedzę w tym zakresie. To ja należę do tej grupy, które nie odróżniają tych dwóch roślin [szkoda, że nie dałas zdjęcia głogu]. Co nie przszkadzało mi jednak robić nalewki z... dzikiej róży. Po prostu, odróżniam owoce :)
Ściskam gorąco, pomimo białego puchu cudnego u mnie... Pola
Dziękuję Ismeno za cenne informacje oraz za wiadomość od Ciebie. Jestem po szpitalu, odpiszę później. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzika róża jest mi znana, ale głóg jest mi obcy i nawet nie wiem czy połączyłabym te dwie nazwy razem, a one obok siebie żyją :D
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Bardzo dobry duet na jesienno-zimowe klimaty. Dobrego, ciepłego tygodnia Ismeno :-)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że moja babcia zawsze sięgała po głóg na serce. Te stare sposoby są najskuteczniejsze :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny, zdrowy duet opisałaś. Dziękuję za kolejną porcję wiedzy. Bardzo je lubię. W ogrodzie u nas rośnie Róża pomarszczona, ale dzikiej nie mamy. Głóg sam się wprosił ale nie ma owoców. W dzieciństwie głóg rósł u nas na miedzach. Jak ja lubiłam pojadać jego owoce. Nie wiedziałam nawet, że są zdrowe. Teraz w pobliżu nie rośnie głóg, by można było uzbierać. Z dzikiej róży robiliśmy wino. Cóż to za smak. Teraz te owoce kupuję w aptece. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńNajpyszniejsze są konfitury z głogu.
OdpowiedzUsuńWitaj Ismenko. Uwielbiam dziką różę. Zapach faktycznie niesamowity. W ogóle kocham różę i herbatkę z dodatkiem. Głog też warto mieć w domowym zielniku. Czytałam Mgły Avalonu i było tam troszkę na jego temat.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
Zapomniałam Ci napisać że nie mam dostępu do poprzedniej poczty na wp. Zablokowało mi się i musiałam założyć nowy : cathrine82@wp.pl
Miłego dnia Kochana
Kasia Dudziak Kasinyswiat
Różany zapach i smak jest miłym gościem w moim domku:)
OdpowiedzUsuńMam nalewkę, syrop:)
Serdeczności moc przesyłam:)