Zawsze jest jedna i niepowtarzalna
zauroczenie życiem tu i teraz
jedno spojrzenie i jedna myśl
powietrze przesycone pięknem
unosi marzenia nad wodą
zamykam ten moment w dłoniach
Piękna i spokojna jest zazwyczaj noc sierpniowa.
Jak co roku o tej porze czeka nas piękny spektakl. Na niebie zobaczymy największą ilość Perseidów. Tylko w okolicach 10 sierpnia spada deszcz meteorytów. Dla mnie ten sierpniowy czas jest jednym z najpiękniejszych w roku. Dlatego staram się o nim wspominać każdego roku.
Zatem w skrócie.
Dawniej Perseidy nazywane były Łzami św. Wawrzyńca, który zginął męczeńską śmiercią około 10 sierpnia 258r. W czasie tortur płakał nad grzechami świata.
Tradycja ludowa mówi, że właśnie ten deszcz meteorów jest łzami świętego Wawrzyńca, który nadal nad nami płacze...
W naszej kulturze istnieje przekonanie, że na widok spadającej gwiazdy warto pomyśleć życzenie. Trzeba jednak mieć szczęście, aby taką wypatrzyć. A czasem może być to prawdziwa ulewa meteorytów.
Mam jednak nadzieję, że w tym roku niebo nad moim mieszkankiem, a także Domem zapłacze rzewnie łzami Świętego Wawrzyńca. Potrzeba mi tej nadziei, wiary, że wszystko będzie lepiej... Tak, wiem, to nie od gwiazd wszystko zależy... Jednak wlewają one w serce dodatkowe, tak potrzebne optymistyczne ciepło.
Uwielbiam siedzieć przy moim oknie na ostatnim piętrze i spoglądać na pędzący w dole świat, a jeszcze bardziej na zmieniające się od świtu do wieczora niebo. Jestem raczej skowronkiem i dlatego rzadko udaje mi się obserwować je wieczorem, gdy dni są długie. Zawsze mam takie plany, ale zazwyczaj prędzej czy później przysypiam... Jednak w te dni będę wypatrywała gwiazd cierpliwie, wytrwale, od czasu do czasu walcząc z Morfeuszem... Cóż dla takiego widoku warto się pomęczyć. Może się tym razem uda?
Marzenia są jak gwiazdy, odkrywamy, że błyszczą, dopiero wtedy, gdy gasną sztuczne światła, choć przecież gwiazdy błyszczą zawsze. Tylko, że nikt nie zwraca na nie uwagi, zbyt jesteśmy zaabsorbowani sztucznym światłem.
Alessandro D'Avenia
Często słyszymy to powiedzenie - marzenia są jak gwiazdy. Może to i prawda. Podobnie jak gwiazdy marzenia są odległe, trudno osiągalne... Jednak migające na nocnym niebie gwiazdy pomagają nam odnaleźć drogę, kierunek w którym chcemy się udać. Motywują nas do tej wędrówki. Podobnie jak blask bijący od gwiazd na ciemnym niebie, tak marzenia dają nam nadzieję i pozytywne nastawienie, nawet w trudnych chwilach.
Nawet jeśli droga do marzeń wydaje się trudna i odległa jak gwiazdy, to warto do nich podążać konsekwentnie krok za krokiem.
Marzenia dają nam bowiem siłę do dalszej wędrówki. Przecież to co teraz jest marzeniem, jutro może stać się rzeczywistością.
Łatwo teoretyzować. A ileż to marzeń Mała Dziewczynka nie zaczęła nawet realizować? ileż szans zaprzepaściła? Ileż spadających gwiazd przespała...? A przecież kiedyś w zamierzchłych czasach Mała Dziewczynka nieustannie spoglądała w nocne niebo szukając gwiazd. W myślach idealizowała życie. Cały czas wyobrażała sobie, jakby chciała, aby było. Do dzisiaj nie przestała marzyć. Także dzisiaj wierzy, że marzenia się spełnią. Teraz jednak te marzenia są bardziej realne, spełniające się. Przecież wiadomo, że obietnice losu rzadko się spełniają. Ale czy im pomagamy, aby się zrealizowały? Przecież naszym zdaniem marzenia zazwyczaj spełniają się tylko w bajkach, a w naszym realnym życiu nic samo łatwo nie przychodzi.
Ale z drugiej strony nasze marzenia, jak kiedyś pisałam, najczęściej są zamknięte w pudełkach, które pokrywa kurz szaro-burej codzienności. Zapominamy o nich, nie odkurzamy, aż w końcu trafiają do przechowalni... Jak zatem mają się spełnić? Gdybyśmy tylko czasem znaleźli kwitek, odebrali nasze pudełko i odchylili wieczko pudełka... Nasze marzenia tylko na to czekają, aby wyfrunąć. Ileż to jednak jest takich zamkniętych pudełek, które już dawno trafiły do przechowalni z zapomnianymi marzeniami. Tylko Staruszek Czas z długą siwą brodą jeszcze ich pilnuje. Czeka i wierzy, że kiedyś właściciel określonego pudełka przechodząc obok nareszcie się zatrzyma i zabierze swoje zapomniane pudełko. Może często, a nawet każdego dnia przechodzimy obok tej przechowalni i zastanawiamy się co to za Staruszek się do nas uśmiecha...
Mała Dziewczynka, gdy spotyka uśmiechającego się Staruszka, to uświadamia sobie, że nieudana przeszłość zaciera się, przestaje się liczyć, a z czasem prawie przestaje istnieć. Ważna jest tylko sekunda, która trwa i dzień, który nadchodzi.
Mała Dziewczynka nie przestała marzyć. Zdaje sobie, że w pudełkach leży jeszcze kilka jej marzeń. To prawda, że zapewne zbyt długo leżą one na pólkach pokrytych tym codziennym kurzem. Może to czas, aby zabrać je z przechowalni? Tak naprawdę już niedługo weźmie schowany w szufladzie kwitek i pójdzie z nim do przechowalni... A potem? A potem Mała Dziewczynka otworzy swoje pudełko, a marzenia niczym szal ją otulą i przytulą się do niej. Będzie jej naprawdę dobrze.
Teraz jednak wierzy, że jej pudełko jest dobrze pilnowane przez siwego Staruszka...
Łzy św. Wawrzyńca
niby ziarna złotego piasku
rzucone w rolę urodzajnego nieba
biegną rozrzucone jak nasze marzenia
o szczęściu skrojonym na ludzką miarę
dociekliwi pytają czy święty męczennik
znów płacze nad losem pogubionych
czy też perseidy budzą spragnione serca
maleńki człowiek jeden z wielu
zagubiony w przestworzach wszechświata
wysyła nieustannie swoje prośby zaczarowany
złotym pyłem niewypowiedzianych pragnień
jakby życie zależało od jednej chwili olśnienia
nasze łzy ziemskie błyszczą jeszcze mocniej...
W te sierpniowe wieczory siedzę przy moim oknie. To moje ulubione miejsce. Do tego jak zawsze ulubiony kubek z herbatą z ziół. Księżyc nieśmiało wygląda zza chmur. Gwiazdy błyszczą jasno, a miasto cichnie coraz bardziej.
Ale ja nie śpię. Nie tym razem. Czekam na pokaz spadających gwiazd. Dobrze jednak wiem, że są one jak błyski wspomnień, które pojawiają się nagle i znikają, zanim zdążę je nazwać, pomyśleć marzenie. Nie... Marzenia, a raczej to najważniejsze marzenie mam już przygotowane od dawna.
Ale z drugiej strony... Może pozwolić gwiazdom spadać bez obowiązku spełniania czegokolwiek? Bo przecież życzenia trzeba sobie czasem samemu spełnić, krok po kroku.
Jednak nie... Bo czym byłoby nasze życie gdybyśmy całkiem zapomnieli o naszych pudełkach i nie mogli marzyć, śnić?
PRZYZWOLENIE
tym najzwyklejszym
co niegdyś zbudowały twój świat
pozwól zaśpiewać ptakom i rozkwitnąć kwiatom
niech rześki wiatr otworzy okno
nie obawiaj się pamiątek
schowanych na dnie staroświeckiej szuflady
przygarnij słowa zapachy kolory
obudź uśpione marzenia
dotknij mokrej ziemi i nie wstydź się łez.
wiersze Basia Wójcik
Uwielbiam Twoje słowa Ismeno, przypominają mi często, że nie można spocząć mimo kolejnych ciosów... Zawsze warto spoglądać w gwiazdy...Jestem marzycielką, choć zachowuję się jak realistka. Wielu nie zna mnie z tej pierwszej, naturalnej odsłony. Siadam więc na ławeczce wieczorami, patrzę na księżyc, na nasz stary domek, wypatruję tajemniczych kadrów, trwam w gwarnej, wiejskiej " ciszy", to moja codzienna chwila odpoczynku po dniu całkowicie wypełnionym pracą.
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się wypatrzeć " Łzy św. Wawrzyńca? Tego również Ci życzę moja bratnia Duszo...
A ja przestałam marzyć, robię krótkoterminowe plany, staram się je zrealizować, dzięki czemu rozczarowania bywają mniejsze, a marzenia same się nie zrealizują :-)
OdpowiedzUsuńjotka
Taak, tak to jest z tymi marzeniami. Kiedyś było ich bardzo dużo, troszkę udało się zrealizować. Niektóre już nigdy się nie spełnią, ale pozostały takie, które są jeszcze w zasięgu wzroku i dłoni...najczęściej takie malutkie. Krok po kroczku, by nie zapeszyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Nie każde marzenie da się spełnić, życie tak biegnie, że zawsze trafią się te zaprzepaszczone szanse. Ale czy należy się tym martwić? Chyba nie, zwłaszcza jeśli na pewne rzeczy nie mamy najzwyczajniej w świecie wpływu. Warto pielęgnować każdą chwilę, a każde spełnione marzenie traktować jak miły dar na ziemskim padole. Ja też czekam na noce z łzami św. Wawrzyńca, to wpatrywanie się w gwiazdy jest dla mnie ogromną odskocznią i namiastką prawdziwej wolności, czy sielanki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam sierpniowymi chmurkami i upałami! :)
Piękny post! O marzeniach, gwiazdach, Perseidach.
OdpowiedzUsuńZapomniałabym o Perseidach, gdyby nie Twój post. Dziękuję za przypomnienie.
Pozdrawiam serdecznie :)
W pełni zgadzam się z Hanną, piękny post. Nie spoglądam w niebo i gwiazdy, choć był czas, kiedy lubiłam marzyć. Nie zabiegałam, by coś się spełniło, jeżeli tak było, to czułam się szczęśliwa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie to opisałaś… Zaczytałam się w Twoją historię tak, że aż przeniosłam się myślami do czasów mojego dzieciństwa, kiedy w wakacje z grupką przyjaciół chodziliśmy do parku, kładliśmy się na kocu na górce i obserwowaliśmy spadające Perseidy. 🌠 Nie znałam wcześniej tej opowieści o świętym Wawrzyńcu jest naprawdę piękna i poruszająca. Mam nadzieję, że nieustannie wyprasza on łaski u Pana Boga dla nas i dla Świata ❤️✝️❤️
OdpowiedzUsuńPiękny, nastrojowy wpis - jak zawsze u Ciebie.
OdpowiedzUsuńA rzeczywistość?
Sprawdziłem prognozy - dowiedziałem się, że w Australii, a szczególnie w moim stanie Wiktoria, Perseidy są ledwo, ledwo widoczne, nisko nad horyzontem. A na dodatek teraz mamy pełnię księżyca.
Wspominam więc przeżycie sprzed kilkunastu lat. W okresie Wielkanocy regularnie jeździliśmy na tydzień w góry i w programie miałem zawsze wędrówkę górską z namiotem. Którejś nocy było czyste niebo, księżyc jeszcze nie wstał - spojrzałem na niebo i... to były same gwiazdy, miliony gwiazd - przeraziłem się - było oczywiste, że niebo nie da rady tego utrzymać i za chwilę to spadnie na ziemię. I tak, z biciem serca, wpatrywałem się w tę gwiezdną katastrofę, która nie nadeszła.