O maluchach
stale mieli coś o roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem jak szczypawką
pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadłem
dziwili się że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę
w wodę święconą
liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łepek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tacę odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osy minut
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem
a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione "O"
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie
---- ale Jezus brał je z powagą na kolana
ksiądz Jan Twardowski
Pierwszą połowę maja spędziłam w moim Domu. Jest tak jak sobie wymarzyłam: cicho, spokojnie, blisko natury. Bez końca patrzyłam na widok świeżej zieleni, czułam ciepło słońca i zapach rozkwitających kwiatów. Każdego, co prawda jeszcze chłodnego poranka. a raczej już dużo wcześniej, budził mnie śpiew ptaków, który przywoływał beztroskie myśli.
Na szczęście Pani Zima nie dała już znać o sobie. A przecież pamiętam, gdy w pierwsze dni majowe za oknem robiło się biało. Kiedy widziałam kwiaty kasztanów, pachnących bzów i niebieskich niezapominajek przykrytych białą kołderką. Mam jednak nadzieję, że Pani Wiosna zadomowiła się już na dobre i nie da nawet spojrzeć na świat swojej najstarszej siostrze.
Zapewne jak dla każdego i dla mnie maj jest jednym z najpiękniejszych miesięcy.
Napływają nie tylko wspomnienia o maturze, ale i komunii świętej.
Dopiero po latach z nostalgią i sentymentem wracamy do tamtych majowych dni. . Cieszę się, że mogę pozostawić kolejną pamiątkę na czas, kiedy mnie tu już nie będzie...
Pamiętam, że tak "niedawno" moi bratankowie przyjmowali ten sakrament. Nie chce mi się wierzyć, że czas tak szybko umyka.
Jak zawsze wracam też myślami do kościoła, który kiedyś był moim parafialnym. Teraz już tego malutkiego budynku nie ma. Na jego miejscu powstał nowy, zdecydowanie większy. W międzyczasie niedaleko mojego Domu wyrosła nowa, mała parafia, która teraz jest mi najbliższa.
Ale wracając do tematu.
Ten dzień powinien zapisać się z dobrej strony w pamięci każdego dziecka.
Pierwsza Komunia Święta to nie tylko ważne przeżycie duchowe, ale niestety również finansowe. Coraz częściej niestety przypomina wystawne wesele. Teraz od talerzyka w restauracji zapłacimy 200zł.
W ubiegłym wieku (jak to brzmi:((() wystarczał rodzinny obiad…
Tak
jak w śniegu z ogonem ptak
ufaj jak chłopiec z buzią otwartą
Bogu się mówi - tak
Nie rycz jak osioł, nie drżyj jak żaba
wytrwaj choć nie wiesz jak
choćby się cały Kościół zawalił
Bogu się mówi - tak
Miłość zerwaną znieś jak gorączkę
z chustką do nosa w łzach
święte cierpienie pocałuj w rączkę
Bogu się mówi - tak
ksiądz Jan Twardowski
Mała Dziewczynka jeszcze dziś pamięta ten dzień.
To był słoneczny i bardzo ciepły środek maja.
Mała Dziewczynka z radością i ciekawością czekała na ten dzień. Może trudno w to dzisiaj uwierzyć, ale obyło się bez krawca, fryzjera i dużego przyjęcia. Było skromnie, ale jakże rodzinnie.
Mama Małej Dziewczynki zawsze miała (i nadal ma) dobry gust i w uszytej przez nią skromnej sukience Mała Dziewczynka czuła się bardzo elegancko. Do dziś pamięta biały materiał z kwiatowymi wypustkami. Jej cienkie, niesforne, mysie włosy zostały lekko podkręcone przez Mamę i Babcię i ozdobione wiankiem ze świeżych kwiatów.
Prezentów prawie nie było. Mała Dziewczynka została obdarowana tylko przez rodziców chrzestnych. I nie były one drogie. A jednak ten dzień głęboko zapadł jej w pamięci.
Przyjęcie odbyło się w Domu Małej Dziewczynki. Obiad i podwieczorek przygotowane były własnoręcznie przez Mamę i Babcię.
Dla Małej Dziewczynki najważniejsze było, że cała jej rodzina mogła z nią świętować ten dzień. Mała Dziewczynka pamięta również uczucie ulgi, gdy nareszcie mogła przebrać się założyć bluzeczkę i krótkie spodenki, aby z innymi dziećmi normalnie się pobawić. Z tamtych dni pozostało jej tylko parę czarno-białych zdjęć.
Do tej jednak pory Mała Dziewczynka patrzy jednak na nie z rozrzewnieniem i łezką w oku. Spogląda na dumnych Dziadków, uśmiechniętą Ciocię, Wujka... Ich już nie ma wśród nas, jednak w jej sercu pozostaną na zawsze. Patrzy na tą małą drobną dziewczynkę stojącą w ostatnim rzędzie, jedyną schowaną za świecą. Nie może uwierzyć, że to ona, chociaż dokładnie pamięta moment, kiedy robiono tą fotografię.
Trzy pytania z dnia Pierwszej Komunii Świętej trzeba sobie stawiać przy drugiej, dwudziestej, siedemdziesiątej, sto pięćdziesiątej i ostatniej Komunii Świętej.
Kto przychodzi?
- Pan Jezus.
Do kogo przychodzi?
- Do mnie.
Dlaczego przychodzi?
- Żebym był lepszy, kochał ludzi i wszystkim służył".
Ks. Jan Twardowski
Teraz Mała Dziewczynka zastanawia się tylko, czy dzieci nie powinny przystępować do Pierwszej Komunii, gdy skończą przynajmniej 12 lat. Przed I wojną światową dzieci przystępowały do komunii w wieku 13 – 15 lat. Jednak potem papież Pius X obniżył go do 8 – 9. Jej zdaniem dziecko idące do komunii ono niewiele rozumie z samego faktu przyjęcia sakramentu. Dzieci gubią w tym wszystkim sens. Nie czekają na Pierwszą Komunię jako na ważną uroczystość duchową.
Dla dzieci jest to przede wszystkim wyuczenie się i zdanie podstawowych przykazań, prawd, regułek…., których do końca niestety nie rozumieją. Czy to ma sens? Zwłaszcza, że przygotowania do uroczystości dotyczą tego jak dzieci będą ubrane, jakie dostaną prezenty, gdzie i za ile urządzić przyjęcie….? Czyli wszyscy skupiają się na tym co jest zewnętrzne i mało znaczące dla tego sakramentu. Ojciec Święty Jan Paweł II roku napisał w liście do dzieci: "Drodzy przyjaciele, niezapomnianym spotkaniem z Panem Jezusem jest bez wątpienia Pierwsza Komunia Święta".
Niestety, ale dzisiaj zapomina się o wartości Pierwszej Komunii. Dla wielu nie jest to już przeżycie duchowe, ale zwykłe targowisko próżności. Niektórzy teraz nawet nie chcą być rodzicami chrzestnymi, bo to w przyszłości wiąże się przede wszystkim z dużymi wydatkami. Do tego często dochodzi do sytuacji, że chrzestny widzi dziecko tylko kilka razy w życiu i za każdym razem wiążę się to z prezentem. A przecież rola chrzestnego miała być i jest przecież inna. Kiedyś naprawdę był to zaszczyt.
A teraz….Ale o tym może innym razem.
Owszem wszyscy naokoło mówimy i tłumaczymy, że wartość prezentu nie ma wielkiego znaczenia. Jednak jak ma to zrozumieć dziecko, skoro dookoła inni mają obiecane coś o wiele droższego? Dlatego zazdroszczę synowi Basi (chociaż za nic nie oddałabym wspomnień o mojej Komunii), który w prezencie otrzymał od niej życzenia:
W dniu I Komunii świętej
Piszę ten wiersz Synku dla Ciebie
Bo nasze święto na ziemi i w niebie
Szczęścia połączył tajemniczy cień.
W Twoim sercu sam Bóg zagościł
Jesteś podobny do wspaniałej świątyni
Przyjaźń z Bogiem - tak będzie najprościej
Wtedy życie pięknym uczynisz.
Bądź zawsze dobry, Synku kochany
Kochaj Jezusa i Matkę Jego,
Tyś Jego dzieckiem umiłowanym
Przyjmuj Go zawsze do serca swego.
Ja ze swojej pierwszej komunii pamiętam piąte przez dziesiąte. Tłum ludzi, fakt mówienia przeze mnie wiersza do mikrofonu, skromne przyjęcie w domu. Dostałam wymarzony rower (składak) i srebrny łańcuszek z medalikiem. Sam temat pierwszej komunii nie jest dla mnie jakiś specjalny, za to wierszami trafiłaś w dziesiątkę. Uwielbiam twórczość Twardowskiego!
OdpowiedzUsuńPamiętam moją sukienkę, wianek z konwalii i pełne ciepła rodzinnego przyjęcie w domu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Pamiętam jakby to było dzisiaj. Skromnie, bez przepychu i szalonych prezentów, za to z ogromnym wzruszeniem w sercu.
OdpowiedzUsuńPosyłam myśli ciepłe i pachnące bzem.
Pamiętam datę, 15 maja 1994... Piękny dzień, bardzo wzruszający. Stresowałam się mówieniem modlitwy do mikrofonu, ale byłam dumna ze złotego medalika, białek sukienki, a przede wszystkim szczęśliwa z bliskości Pana Jezusa. Miałam 8 lat. To dobry wiek, jeśli się odpowiednio pokieruje dzieckiem lub gdy samo ma dużą wrażliwość.
OdpowiedzUsuńPamiętam długie próby, zdawanie modlitw, radość z nowej sukienki, wizytę u fryzjera i sypanie kwiatków w Boże Ciało...
OdpowiedzUsuńOjej, mój komentarz znowu zniknął.
OdpowiedzUsuńMoja rocznica była 5 maja, pamiętam te przeżycia i wzruszenia jakby to było dzisiaj.
Pozdrawiam wraz z zapachem bzów.
Wiele pamietam z tego dnia, miałam cudna sukienkę, a po obiedzie założyłam inna, poszłam na dwór i ja niechcący porwalam:((( Bury nie było.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kościół, to jestem trochę na bakier.
Dzień Komunii opisalabym bardzo podobnie do Ciebie.
Serdecznie Cię pozdrawiam.:))
U mnie nic się nie zmieniło, w tym tygodniu minęła 30. rocznica I Komunii Świętej Konrada i 25. Kamila. Z tą intencją, my rodzice, pojechaliśmy do pobliskiego Sanktuarium w Odporyszowie.Modlimy się często, by nasze Dzieci nigdy nie utraciły wiary.
OdpowiedzUsuńO dniu mojej Komunii już pisałam na blogu, był wiatr, deszcz, pączek w ochronce u Sióstr i moja wielka radość w sercu. Dziś czasy są inne, wiek podniesiono do 10 lat, ale to niewiele pomoże, to kwestia domu, rodziny, wychowania, wartości. Wczoraj była u nas procesja fatimska ulicami Olesna, wieczorem. Tyle matek wędrowało z małymi dziećmi, one będą kiedyś wiedzieć po co przystępuje się do Komunii Św.
I ks. Twardowski najlepiej potrafił ująć wiele ważnych spraw. Kocham Jego wiersze.
OdpowiedzUsuńCały, długi, mój poprzedni komentarz zniknął w tej chwili, zobacz w spamie.
OdpowiedzUsuńA jednak jest!
UsuńZ komunii najbardziej pamiętam to, że na prezent od dorosłej siostry dostałam krótką spódniczkę w bialo-granatowa kratę i czerwony bawełniany golfik:) Sam obrzęd w kościele był jakimś ogromnym stresem i koszmarem, nigdy tego nie wspominałam i niech tak zostanie. Syn i córki mieli swoje pierwsze komunie, teściowa by nas z rodziny wypisała jakby nie były, ale naprawdę nie wiem po co. Szczególnie u najmłodszej było to straszne,co ksiądz gadał na mszach, porzuciliśmy tę imprezę w połowie bialego tygodnia, czyli stanowczo za późno, a u wszystkich trojga te egzaminy z wiary przed komunia wykańczały nas. Wnuczki do komunii nie pójdą. Na wsi w tym roku widziałam te komunijne "wesela" z muzyką, wódką i wynajętymi dmuchancami, co za hipokryzja. Nie ma w tym żadnej duchowości, tylko liczenie kasy, tej wydanej i tej otrzymanej.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńPamiętam bardzo wiele z przygotowań i samego sakramentu. Niestety, przygotowań było sporo, cała książeczka wyuczona na pamięć. Czy to było takie ważne? Może ważniejsze by było wytłumaczenie co to jest, dlaczego to się przyjmuje, co się z tym wiąże itd. zamiast wklepywać wszystko na pamięć. Szkoła dobrze uczy nas, że to nie jest dobry sposób na naukę. Komunię miałam 1 czerwca, najpóźniej ze wszystkich znajomych dzieci. Było gorąco. Żar lał się z nieba a pot po plecach. Na szczęście w kościele było optymalnie. Miałam białą sukienkę na kółku, włosy zakręcone w fale, wianek, buciki, rękawiczki, spinki... mówiłam jakieś wierszyki do mikrofonu, tańczyliśmy w ławce do przyśpiewek granych na gitarze, w trakcie uroczystości do kościoła wparował przez otwarte drzwi jakiś pies. Jest co wspominać, tym bardziej że mam nagranie vhs. Nie pamiętam wszystkich prezentów, pamiętam jeden najlepszy - rolki. to zapoczątkowało moją miłość, do tej pory na nich jeżdżę (oczywiście musiałam kupić większe) oraz nauczyłam się dzięki temu jeździć na łyżwach.
Pozdrawiam cieplutko ♡
Też pamiętam każdą niemal chwilę tej, dla mnie wyjątkowej, uroczystości... Serdeczności...
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńCoraz częściej wracam myślami, wspomnieniami, nawet w snach, do dawnych beztroskich lat dzieciństwa😊
Maj jest piękny, to fakt i bardzo ciepły, w tym roku. Tylko deszczyku nadal zbyt mało.
Pozdrawiam słonecznie🌞💛😀💚🍀🌷🌸🌺🦋🐞
Też z sentymentem wspominam Pierwszą Komunię Świętą. Miałam sukienkę odkupioną, dwie inne dziewczynki były w niej wcześniej u Komunii. Na głowie miałam wianek z mirtu zrobiony przez mamę i ciocię, obyło się bez fryzjera i innych udziwnień. W prezencie dostałam mi.in. Biblię, która jest nadal ze mną. Przyjęcie odbyło się w domu. Najbardziej lubię zdjęcie grupowe z proboszczem, który niestety już nie żyje. Maj to mój ulubiony miesiąc. W tym roku wyjątkowo piękny, nawet ogrodnicy i Zośka byli łaskawi. Bardzo Cię przepraszam, ale ostatnimi dniami nie mam sił ani czasu by wejść na pocztę, ale pamiętam o Tobie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak Ismenko, kiedyś było skromniej i bardziej duchowo. Dziś dziecko którego rodziców nie stać na wystawne przyjęcie wstydzi się przed kolegami więc zmyśla zeby go niesysmiali lub zamyka się w sobie... Przykre to. Pozdrawiam serdecznie Kochana. Kasinyswiat
OdpowiedzUsuń