od wszystkich domków inny-
ma okna zapłakane ,
ma dwie płaczące rany.
Przed domkiem rośnie wierzba,
płacząca oczywiście,
srebrnymi łzami płacze
i gubi łzawe liście.
A w domku pan Listopad
bez przerwy tkwi przy stole,
chusteczką łzy ociera
i robi parasole
Jeść nie chce, spać nie może,
nie myje się, nie goli
i tylko gorzko płacze
nad każdym z parasoli.
Zmizerniał, sczerniał, wychudł,
wygląda coraz gorzej,
na spacer nie wychodzi...
Tak dłużej być nie może!
Znalezione w Internecie
Kiedy za oknem tańczą ostatnie złote liście, a wieczory stają się coraz dłuższe, to znak, że mamy listopad.
Wiele razy opowiadałam już o tym miesiącu. O tym, że nie wszyscy go lubią, ale też o jego pozytywnych cechach. I na tych dobrych stronach Pana Listopada chciałabym się dzisiaj skupić. Mam nadzieję, że się to uda. Przecież wiadomo, że moje myśli często biegną tam, gdzie im się podoba.
Pan Listopad przyszedł w tym roku cicho. Nie miał w sobie pełnej palety ciepłych złoto-czerwonych barw Pana Października, ani uroku Pana Grudnia, który przyniesie nam zapewne błyszczące światełka. Pan Listopad jest cichy, zamyślony i trochę zapłakany.
Wkroczył między drzewa, zaszeleścił liśćmi i rozgościł się wśród mgieł, które o poranku otulają świat miękkim, mlecznym welonem.
Ubrany był w długi płaszcz uszyty z chłodnego wiatru i popielatych chmur. W kieszeniach przyniósł nam pełno wspomnień.
Tak, dla Małej Dziewczynki Pan Listopad jest pełen wspomnień. Myśli płyną w kierunku tych, którzy już nie wrócą, ale którzy wciąż żyją w pamięci, sercu... Płomienie zniczy migoczą na cmentarzach. Pan Listopad pochyla się nad nimi z szacunkiem, stara się osłonić przed porywem wiatru. Woli, aby ten pędziwiatr rozwiał nasze łzy, by nie zamieniły się w deszcz.
Bo przecież Pan Listopad nie jest taki zły, jak często mu się przypisujemy.
To prawda, że nie jest wesoły i kolorowy jak jego brat Październik. Zdecydowanie woli ciszę, zadumanie... Często siada na ławce w parku, patrzy na spadające liście i słucha jak wiatr opowiada historie o tym, co było, a czego już nie ma.
Jest poważny, czasem nawet smutny. Jednak w tej smutnej twarzy kryje się ciepło. Tylko trzeba umieć je dostrzec.
Kiedy nad ranem lub wieczorem mgła spowija pola, Pan Listopad idzie przez łąki, pola, leśne dróżki... Lubi bowiem ten moment, gdy świat jeszcze śpi, a powietrze ma zapach ziemi, liści i dymu z ognisk lub komina. Uśmiecha się, gdy widzi, jak dzieci z radością depczą kałuże, ale także się w nich przeglądają.
Lubi, gdy ludzie zwalniają, czasem również przejrzą się kałuży, gdy zapalają świece w oknach, ogrzewają dłonie przy kubku z gorącą herbatą, odpoczną przed codziennym zgiełkiem, zadumają się... Wtedy wie, że i on jest potrzebny..
Pod wieczór Pan Listopad zagląda do okien. Patrzy jak w domach zapalają się ciepłe światła. Widzi ludzi siedzących razem przy stole, śmiejących się, rozmawiających... I uśmiecha się na ten widok.
Wieczory listopadowe mają w sobie magię. Pozwalają na zwolnienie, wyciszenie... Wystarczy światło świecy, zapach jabłek z cynamonem, chwila tylko dla siebie...
W tej ciszy może kryć się coś pięknego. W ciepłym swetrze, z kubkiem aromatycznej herbaty, Mała Dziewczynka czasem może wreszcie sobie pozwolić na czytanie, słuchanie muzyki, snucie planów i wyobrażanie sobie, co przyniesie przyszłość... To także czas nawet na niemyślenie, by tak po prostu zatrzymać się, odetchnąć, by usłyszeć siebie... Dlaczego jednak tylko czasem?
Pan Listopad gra na basie
Dylu dylu bum
Na jesiennym graniu zna się
Trawką dotknął strun
Wesoło gra muzyka
Pada deszcz
Świerszcz za kominem cyka
Tańcz, gdy chcesz
Pan Listopad gra na bębnie
Bara bara bam
Z deszczem puka równo, pięknie
Wesoło gra muzyka
Pada deszcz
Świerszcz za kominem cyka
Tańcz, gdy chcesz
Pan Listopad gra na flecie
Fiju, fiju, fiu
Z liści złotych ma berecik
A kubraczek z nut
Wesoło gra muzyka
Pada deszcz
Świerszcz za kominem cyka
Tańcz, gdy chcesz
Zofia Holska-Albekier
Pan Listopad lubi siedzieć na parapecie na ostatnim piętrze i zajrzeć przez kuchenne okno do mieszkania Małej Dziewczynki. Stara się ją nauczyć aby częściej się zatrzymała. Nie wszystko musi być „na już”, „na teraz”. Kiedyś Mała Dziewczynka częściej mówiła „zaraz”, ale nie było to dobrze widziane... A Pan Listopad woła: „później”, „spokojnie”, „daj sobie czas”.
Bo przecież wiadomo, że Mała Dziewczynka prawie wszystko woli zrobić tu i teraz.
Zwłaszcza, gdy chce mieć jak najszybciej za sobą wszystkie obowiązki, problemy... Nie lubi zatem odkładać spraw na jutro. Tylko czasami mówi jak Scarlett O'Hara - "Pomyślę o tym jutro".
Dlatego pewnego popołudnia, gdy za oknem snuła się mgła, a świat wyglądał jak zgaszony lampion, Pan Listopad w końcu zapukał w szybę zamknietego okna.
– Zrobimy sobie dziś wieczór tylko dla nas? – zapytał.
– Ale ja mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia… – zaczęła Mała Dziewczynka.
– Właśnie dlatego – uśmiechnął się Pan Listopad. – Wiesz, że nawet Czas potrzebuje czasem odpoczynku?
Pan Listopad nie poganiał Małej Dziewczynki, starał nauczyć się ją zwolnienia. Mówi: „Nie wszystko musi się dziać od razu. Czasem trzeba poczekać. Teraz możesz się zatrzymać. Posłuchać siebie. Zastanowić się, co naprawdę sprawia, że serce bije szybciej. Zanim śnieg przykryje świat, pozwól sobie już teraz na chwilę odpoczynku”.
Jak radzi Pan Listopad warto zatopić się w tej wieczornej ciszy, którą wypełnia właśnie szept myśli, iskierki wspomnień, nieśmiałe marzenia, no i oczywiście szumiący za oknem wiatr nieodłączny towarzysz Pana Listopada...
I tak wieczorem w mieszkaniu zapachniało pieczonymi jabłkami, w tle cicho grała muzyka, a płomień świecy tańczył w rytmie ciszy. Pan Listopad usiadł w fotelu obok, owinął się swoim szalem z mgły i razem z Małą Dziewczynką słuchał, jak za oknem wiatr szepcze coś o przemijaniu...
PAN LISTOPAD
Właśnie opadł kolejny liść
a więc to listopad rozpoczął wyścigi
i gra w zbijaka z kolorami
tańczy za oknem zagląda przez firankę
ciekawski miesiąc pukający do okien
ciekaw książek rozłożonych na biurku
smakosz jesiennej herbatki w kolorach liści
ukryty w parującym kubku kawy
zaczaił się pod puchatym kocykiem w kratę
wytęża słuch i podgląda moje zaczytanie
lubię go za jego długie wieczory
i ciszę która spowija stosy książek
tajemniczą aurą poznania.
Basia Wójcik
I kiedy ostatnie liście spadną, a wiatr ucichnie, to Pan Listopad odejdzie cicho tak, jak przyszedł. Zostawi po sobie zapach mokrej ziemi, mgliste poranki, garść wspomnień... Ustąpi miejsca swojemu bratu Grudniowi, za którym przyjdzie również Pani Zima.
Bo choć Pan Listopad bywa smutny, to właśnie dzięki niemu potrafimy bardziej cieszyć się Panem Grudniem i tym wszystkim co nam przynosi. Zwłaszcza dla Małej Dziewczynce...





Listopad jest najgorszym z wszystkich miesięcy roku. Po nim zaraz styczeń.
OdpowiedzUsuńPaździernik był bardzo deszczowy, a w listopadzie zaświeciło słońce.
OdpowiedzUsuńW dniu Wszystkich Świętych było wyjątkowo ciepło.
Pozdrawiam serdecznie :)