Nie płacz w liście
Nie pisz, że los Ciebie kopnął
Kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno
Odetchnij
Popatrz
Spadają z obłoków
Małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
A od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
I zapomnij, że jesteś,
gdy mówisz, że kochasz.
ks. Jan Twardowski
Ostatnio coraz więcej młodych ludzi w dalszym ciągu mieszka z rodzicami i pozostaje na ich utrzymaniu.
Dlaczego tak jest? Czy to wynik przyzwyczajenia się do wygody i poczucia bezpieczeństwa?
Czy boimy się dorosłego życia i życia na własną rękę. Przecież to nie jest takie proste wziąć odpowiedzialność za własne decyzje?
Zwłaszcza Włosi są znani z tak zwanych bamboccioni, czyli dorosłych dzieci, które długo mieszkają z rodzicami. Półwysep Apeniński jest sławny przywiązania włoskich kawalerów do "mammy", co nie zawsze jest zrozumiałe dla przyszłych partnerek, zwłaszcza jeśli pochodzą one z innego kraju.
Młodsze pokolenie jest przyzwyczajone do dobrobytu i nie chce z niego rezygnować na rzecz samodzielności. Obawiają się pokonywania trudów życia, zobowiązań finansowych, rachunków, podjęcia pracy... U rodziców jest im dobrze. Żyją zatem wciąż w świecie marzeń, łatwiej wydać im pieniądze na przyjemności, niż odkładać na własne mieszkanie.
Jednak istnieją też inne przyczyny tej sytuacji. Warunki ekonomiczne, jakie oferowane są młodemu człowiekowi są trudne. To problemy ze znalezieniem stałej i w miarę dobrze płatnej pracy, drogi rynek nieruchomości, wysokie koszty związane kredytami mieszkaniowymi… Powodem mogą być też problemy zdrowotne, które łatwiej znosić w otoczeniu najbliższych.
I ja z różnych przyczyn ostatnio od kilku tygodni mieszkam z rodzicami. Niestety nie było to spowodowane tym, że nagle do nich zatęskniłam (przecież zawsze odczuwałam tęsknotę za Domem rodzinnym, chociaż wolę mieszkać sama). Niestety tak teraz poukładało mi się w życiu, że wygodniej było wrócić na jakiś czas do Domu.
Zawsze ceniłam sobie samodzielność i niezależność. Jednak z drugiej strony w pewnych sytuacjach potrzebna jest czyjaś pomocna dłoń. I ta dłoń jest mi przede wszystkim potrzebna. Chociaż i ja w pewien sposób pomagam rodzicom.
Pochylam się nad jej zimną taflą
zaglądam w głąb niepokoju
wrzucam kamyk próby
choć budzi we mnie lęk
trzymam się kurczowo cembrowiny
by wirujący wokół świat
nie zawrócił mi w głowie
tylko stare skrzypienie przynosi ulgę.
Basia Wójcik
To prawda, że czuję się już zmęczona problemami, które przyfrunęły pod koniec ubiegłego roku. Zagnieździły się i nie chcą w żaden sposób odlecieć dalej. Widocznie dobrze im tutaj.
Może czasami "przesypiam" drobne radości, które pojawiają się w moim życiu. Jednak jak się uda, to te uchwytne staram się głęboko zachować w sercu. Przecież za parę lat odwracając się wstecz będę mogła powiedzieć, że ten dzisiejszy czas wcale nie był taki zły.
Teraz ubolewam, że w moim życiu są te złe chwile, które co prawda uczą mnie czegoś nowego, wzmacniają, ale z drugiej strony odbijają się na mojej psychice, zdrowiu. To przecież przez nie inaczej patrzę na świat, inaczej podchodzę do życia. To one są rzeźbiarzem, który teraz kształtuje mój nastrój, charakter.
Dzięki takim chwilom umiem cieszyć się każdym radosnym momentem, potrafię bardziej współczuć innym, staram się być pomocna, częściej zamyślam się, zamykam się w swoim świecie.
Jednak z drugiej strony, kiedy jest mi wyjątkowo źle, potrzebuję innych, ich ciepłego słowa, radosnego uśmiechu, a czasem po prostu sprawienie, że mogę poczuć się im potrzebna.
Może dlatego kiedyś zaczęłam pisać, żeby wyrzucić z siebie wszystko co złe, aby tak po prostu sobie ulżyć i przeczytać parę ważnych słów innych ludzi skierowanych do mnie. Wówczas wiem, że świat nie zapomina o mnie.
Niekiedy…..
Niepokoje, smutki, radości,
radości, smutki, niepokoje,
smutki, radości, niepokoje
czasami na wspak
inaczej niż myślałam
odwrotnie i nie tak
po to
by moje serce
mogło być
niezmiernym oceanem.
Basia Wójcik
Zdarzają się też czasem dni, gdy szczęście oświetla każdą szarą chwilę dnia. Migocze ono wszędzie:
- w oknie sypialni wychodzącej na wschód
- prześwituje przez liście powiewające na wietrze
- pozłaca kurz, który bezskutecznie czeka na moje ręce
- układa fantazyjne wzory na kapie mojego łóżka
- o zachodzie słońca zostawia ślad na kuchennych płytkach
- zawsze odpowiada uśmiechem na moje radosne spojrzenie
Są takie dni, kiedy wdycham to szczęście jak powietrze. Wdech, wydech.... To takie proste (?).
Świat będzie o Tobie pamiętał zawsze. Bardzo cenię sobie Twojego bloga,
OdpowiedzUsuńten blog powinien być dla Ciebie powodem do radości.
To takie proste - bez znaku zapytania.
Serdecznie pozdrawiam :)
Ismeno kochana ! Nie przesypiaj drobnych radości. Z nich składa się życie, z tych małych drobiazgów, perełek, które rozświetlają mroki codzienności. Czasem tak jest, że człowiek długo mieszka z rodzicami. Pewnie każdy chciałby być samodzielny i niezależny, lecz nie zawsze jest to możliwe. To zupełnie normalne. Nasza dorosła córka też teraz mieszka z nami. To sytuacja specyficzna i mam nadzieję, że przejściowa, ale tak na razie musi być. Ona potrzebuje nas. Niech Ci słonko przyświeca w każdej godzinie i niech emanuje dobrą energią ! Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńTwoje serce Ismeno ma być bezmiernym oceanem...czasy nie są łatwe dla nikogo, szczególnie dla młodych, jaka przyszłość ich czeka w tym zwariowanym świecie???
OdpowiedzUsuńIsmenko kochana, oby promienie szczęścia oświetlały Twoją dróżkę przez cały czas.
OdpowiedzUsuńMyślę, że temat mieszkania z rodzicami to przysłowiowa rzeka - ile przypadków, tyle powodów takiej decyzji.
Przesyłam ciepłe uściski i nieustającą pamięć.
Życzę Ci spokoju... Obyś mogła oddychać z radością jak najczęściej :)
OdpowiedzUsuńTeraz jesteś potrzebna tym, którzy dali Ci życie i to jest piękne, że możesz im pomóc. Przyjdzie czas, że odzyskasz swoją wolność i bedziesz mogła oddychać swobodnie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI po to jest właśnie rodzina. Pocieszyć gdy jest taka potrzeba, lub po prostu być obok bez oceniania. Poradzić gdy na radę ktoś oczekuje. Dać miłość i wsparcie. Życzę spokoju i radości.
OdpowiedzUsuńUzależnienie od rodziców bywa różne, potrzeba serca i tęsknota są pozytywne.
OdpowiedzUsuńNie musisz się nikomu tłumaczyć ze swoich wyborów, ciesz się obecnością bliskich, jeśli tak jest najlepiej.
Blogi, to z jednej strony namiastka bliskości, z drugiej - bliskość na własnych warunkach.
Nie jesteś sama :) Napisałaś: dla wygody. Rozgość się w tej wygodzie, znajdź jej jak najwięcej. Będzie ok.
OdpowiedzUsuńRóżne są przyczyny mieszkania w dorosłości z rodzicami. Czasami to uzależnienie nawet nie jest zależne od nas - jak chociażby w przypadku osób z dużą niepełnosprawnością czy też obłożnie chorych. Czasem nawet chcemy się wyprowadzić, ale nie mamy takiej możliwości. A jeszcze kiedy indziej to my musimy stać się opiekunami dla naszych rodziców. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żebyś jak najdłużej mogła być z Rodzicami. Byłam bardzo związana z moimi rodzicami, chociaż od 23 roku życia z nimi nie mieszkałam, to widywałam ich co najmniej 2 razy w tygodniu, mieszkaliśmy dość blisko siebie. Grzałam się w ich cieple. Tym trudniejsze było poukładanie sobie świata po ich odejściu. Ale takie jest życie, kiedyś zostajemy bez rodziców. Nie pocieszę Cię dziś. Może tylko, że piszesz "białym wierszem". Niewiele zdradzasz o sobie. Ale jeśli pisanie, w taki poetycki sposób, pomaga Ci, pisz! To jest dar. Nie każdemu dany. Przytulam Cię serdecznie *).
OdpowiedzUsuńDroga Ismeno, na wstępie posyłam Ci iskierki ciepła tak po prostu płynące z mojego serducha.
OdpowiedzUsuńTeraz jest taki czas w Twoim życiu, trudny, trudniejszy, inny. Ale dobrze, że masz przy sobie kochane osoby. To minie kochana i znowu będziesz u siebie.
Wiele osób musi zmagać się w samotności ze swoimi problemami.
Ty znasz Ismeno moją sytuacją zdrowotną. Gdybym była sama, nie ma szans, żebym sobie poradziła. A rodziców już nie mam...
Życzę Ci wszystkiego dobrego, dużo sił i cierpliwości na lepszy czas.
Ismeno - wspaniała Rodzina jest bardzo potrzebna....
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńMoja cala 3-ka Dzieci już na swoim😊
Najmłodszy Syn kupił mieszkanie w wieku 23 lat.
Serdeczności przesyłam moc💚🍀😃
Dawniej mieszkało kilka pokoleń pod jednym dachem i to była norma. Dziś świat poszedł w stronę atomizacji i są tego plusy i minusy... Wszystko zależy od wyboru konkretnego człowieka.
OdpowiedzUsuńDziecko duze male czy dorosle potrzebuje rodzicow. Obys miala ich jak najdluzej. Ja juz nie mam swoich rodzicow, a tesciom nie lubie za duzo mowic, wiec nieraz chowam wszystko w sobie. Nie ma to jak wlasni rodzice. Niesamowita jestes osobka i na pewno Cie zapamietam. Ciesze sie ze piszesz bloga i wywolujesz smiech na nasze twarze.
OdpowiedzUsuńIsmeno, a ja Ci zazdroszczę Rodziców i miejsca, w którym możesz się schronić pod ich skrzydłami. Jesteście sobie potrzebni oto wielkie szczęście, że macie siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko.:)))