piątek, 10 marca 2023

Życie bez zegarka i nie tylko….

Zadziwiasz nawet wiatr
Ciągle ten sam wiatr
szybujący nad starą Dąbrową
pyta przychodniów o ciebie
jakby nie mógł zrozumieć
skąd czerpiesz niegasnące zdroje
młodzieńczego entuzjazmu,
który nie boi się srebra dojrzałych lat
skąd nić tak mocna,
że przeszłość łączy z teraźniejszością
by móc ocalić od zapomnienia
papierowe fotografie
i zdjęcia w sercach ukryte
by promień piękna rzucić pod nogi młodym
zadziwiasz ten wiatr
bo lepiej niż on rozumiesz mowę wiersza,
który łagodnym dźwiękiem
ściele się po wąskich uliczkach
i zagląda w okna rodzinnych zakamarków
by ci powiedzieć
że warto siać nadzieję w przydomowych ogródkach
i wiarę, że można na zawsze pozostać
w kwiatach jabłoni kwitnącej wciąż na nowo.
Dzisiaj kolejna opowieść o niezwykłej kobiecie. Pierwszą można przeczytać TUTAJ.
Urzekła mnie jej osobowość, jej styl, oderwanie nie tylko od nowinek technicznych. A przecież nie było to proste pod koniec ubiegłego wieku.
Po przeprowadzce z miasta szybko przystosowała się do życia na wzgórzu.
Żyła bez presji upływającego czasu. Nie miała zegarka, za to żyła zgodnie z porami roku. Cały rok odmierzał więc jej zegar natury, od której była uzależniona. Nie miała prądu, ani wody w domu. Utrzymywała się z darów swego ogrodu i z hodowli zwierząt.
Codziennie wraz z wschodem słońca rozpoczynała każdy pracowity dzień. Wędrowała do studni po wodę. Potem  krzątała się wokół swych zwierząt. Hodowała kozy, które dostarczały jej mleko, z którego wyrabiała masło, śmietanę i sery.
Miała też stadko kur.
Zbierała miód z własnej pasieki. Lubiła też łowić ryby w pobliskiej rzece. z których mleka wyrabiała masło i sery.
W ogrodzie hodowała warzywa i owoce, z których później robiła przetwory. Jej spiżarnia zawsze była pełna darów natury.
„Kiedy mieszasz dżem, możesz czytać Szekspira” - mawiała Tasha
Natomiast  pieczywo oraz ciasto wypiekała samodzielnie. Cóż jest piękniejszego niż zapach pieczonego chleba roznoszący się po domu.
Na łąkach zbierała zioła, które potem suszyła i używała zarówno w kuchni, jak i do samoleczenia.
Wyznanie
Trawom mogę wyszeptać
moją piosenkę o szczęściu
by ją zamknęły w kropelkach wody
klękam wśród traw
by zrozumieć ich mowę
słowa wielekroć powtarzane
pod słonecznym niebem
życzenia o bezpiecznym spojrzeniu
w stronę słońca i gwiazd
które wtapia się w ludzkie serce
jedyne wśród traw i gwiazd
słuchające ich mowy
o szczęściu ukrytym w kropelkach rosy
na zawsze najprawdziwszym
choć ukrytym w płatkach
zroszonych łzą
niezwykłych słów i szeptów
moich ale nie moich – najwierniejszych.
Doceniała każdą porę roku i na żadną nie narzekała.
Lubiła nawet zimę i nie obawiała się jej.
„Uwielbiam zimę. To wspaniała pora roku. Nie muszę nigdzie iść, bo pracuję w domu. Jeśli zasypie mnie śnieg, moje zapasy pozwolą mi przeżyć przez kilka miesięcy”
Wieczorami tworzyła swoje urzekające rysunki.
Rysunki Taszy pojawiały się nie tylko w książkach, ale też na kartkach z życzeniami, zakładkach do książek i przedmiotach codziennego użytku.
„Wszystko jest na nich prawdziwe - ludzie to moje dzieci, wnuki i przyjaciele, pejzaże to świat za moim oknem, a kwiaty pochodzą z mojego ogrodu. Sądzę, że to decyduje o uroku tych rysunków” – mawiała Tasha Tudor,
Oprócz książek i ilustracji, to właśnie ogród stał się jej największym dziełem sztuki. I tak naprawdę nigdy nie został przez nią zaprojektowany.
„Nigdy nie zrobiłam projektu ogrodu na papierze. Spójrz, co ludzie zrobili z tej pięknej planety. Kiedyś zrozumieją, że zaszło to wszystko za daleko.”
W ogrodzie sadziła po prostu to, co uważała za piękne i to, czego potrzebowała, aby żyć.
Wybierała kwiaty i warzywa dobrze znoszące klimat nieco ostrzejszy niż na nizinach. Ale to od kóz i kur uzależniała bogactwo swojego ogrodu, które się w nim żywiły. Nie używała też w nim żadnych nawozów sztucznych, musiał starczyć ten dostarczany przez zwierzęta.
Ubierała się tak, jak lubiła, w długie powłóczyste spódnice, a na ramiona zarzucała chusty i pięknie wydziergane szale. Sama zresztą tkała materiały i szyła ubrania.
Swoje długie włosy zazwyczaj wiązała w warkocz, który zakręcała w kok z tyłu głowy.
Nawiasem pisząc dlaczego dzisiaj starsze panie rzadko mają długie włosy? Kiedyś piękny warkocz był normą. Jednak teraz wszechobecny kult młodości raczej na to nie pozwala. Panuje powszechne przekonanie, że paniom w pewnym wieku długie włosy nie pasują. Szkoda…
Telewizora, co dla większości było niezrozumiałe, nie posiadała.
"Rezygnując z oglądania TV fundujemy sobie lepsze samopoczucie i spokój. Wiele złego dzieje się na świecie, ale czy musimy o tym wszystkim wiedzieć? I tak niewiele zaradzimy. Poprawę świata najlepiej zacząć od siebie, od swojego otoczenia, środowiska, rodziny. Zastanów się ile dobra można w ten sposób posłać światu w przeciwieństwie do bezsensownego pochłaniania niepotrzebnych i frustrujących informacji? ”
To i wiele innych ciekawych zdań powiedziała Tasha Tudor. Chociażby:
„Nie sądzę, że postęp jest piękny, więc jestem bardzo zacofana”. To określenie zwykle nie należy do pochlebnych. Dzisiaj  ludzie określiliby je zacofanym, staroświeckim. Ona jednak zdobyła się na odwagę, aby żyć w ten sposób.
Tasha żyła i wyglądała jak nie z nie naszego świata. Świata zwariowanego, zestresowanego, który pędzi na złamanie karku nie wiadomo dokąd i po co.
W swojej wyrwanej czasowi posiadłości przeżyła 36 szczęśliwych lat. Zmarła 18 czerwca 2008 roku w wieku 92 lat.
Czasem Mała Dziewczynka myśli, że z tęsknoty za prostotą i spokojem takiego życia chętnie wyjechałaby z miasta. Uciekłaby od ego hałasu, chaosu, pędu….
Jednak Tasha  Tudor była silną kobietą, wszak mało która kobieta odważyłaby się podjąć i zrealizować taką decyzję. A Mała Dziewczynka? Czy tak naprawdę mogłaby żyć jak Tasha Tudor? Czy zdecydowałaby się na to?
To prawda, że oglądając zdjęcia można się nimi zachwycić i chcieć przenieść się w inną, spokojniejszą epokę. Do tego  opowieści o jej życiu kojarzą się z wolnością, sielskością i naturą czyli tym wszystkim, co dla Małej Dziewczynki jest ważne. Tak bliski kontakt z naturą, dostęp do świeżych produktów z ogrodu, własne przetwory, świeże powietrze… Tam znacznie łatwiej zatrzymać się w biegu.
Gdy Mała Dziewczynka, ale chyba nie tylko ona, myśli o życiu na wsi, to wyobraża sobie siebie w ogrodzie, pod rozłożystą śliwką (tak jak to było na działce u Dziadków) z herbatą , kawałkiem ciasta i lub kanapkę ze świeżo zerwaną rzodkiewką i szczypiorkiem. Na stole leży nieodłączna książka… Jest cisza i spokój. Słychać jedynie śpiew ptaków i szum pobliskiego lasu.  Poranne lub zachodzące słońce przyjemnie muska jej twarz.
Ale przecież to nie wszystko. To tylko piękna otoczka. Zdjęcia i opowieść nie przestawiają wszystkiego. Życie na wsi to przecież nie tylko sielanka, której tak naprawdę jest niewiele. No chyb, że mamy kogoś do pracy: )))
Życie na wsi niesie za sobą nieustanną pracę. Każdego dnia trzeba zmagać się z trudnościami wynikającymi z dbania o zwierzęta, rośliny, dom. To pochłania cały dzień. A jeżeli coś pójdzie nie tak, to o specjalistę nie jest łatwo.
Tasha Tudor miała siłę i wiarę w to co robiła. A Mała Dziewczynka? Czy dałaby radę? Musiałaby przełamać niektóre swoje lęki. 

Ludzie
Biegną ulicami potrącając moje marzenia
gonią moje myśli
choć nie wiem po co
wkradają się do skarbonki serca
za wszelką cenę
depczą mi po piętach raniąc ciało
nie rozumieją mojego świata
bo żyją w innej przestrzeni
udają ciepło choć emanują chłodem
uciekam przed nimi w pośpiechu
a jednak powracam na nowo.
wiersze Basi Wójcik

20 komentarzy:

  1. Witam :)
    Bywają ludzie o ciekawej osobowości bez względu na czasy w jakich przyszło im żyć.
    Ta kobieta na pewno się do takich zaliczała :)
    Życie na wsi niestety wymaga ciągłej pracy. Chyba, że ktoś pracuje i żyje w mieście, a tam ma drugi domek na urlopy. Wtedy może się cieszyć leżeniem pod śliwą z ciekawą książką w ręce ;) Też bym tak chciała...
    W gwoli wyjaśnienie trafiłam tutaj od Leny (Zacisze Lenki) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie każdy tak może, nie każdy lubi...
    Długie włosy, jeśli są ładne, to owszem, ale gdy na starość wypadają, to w długich wygląda się żałośnie i nie kazdemu do twarzy, nawet za młodu.
    Niestety życie na wsi i to bez wygód to nie sielanka, jeździłam do rodziny na wsi wiele lat, latem to jeszcze, ale zimą?
    Pomarzyć można, prawda?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie oglądam telewizji, a włosy mam już poza ramiona:-) w ogródku mam jak Tasha:-))) O życiu na wsi wiem wiele. Tu się urodziłam i tu chcę żyć do śmierci, każdy ma swoje własne miejsce na tej ziemi...i swoją własną drogę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, hodując zwierzęta, trzeba je tez zabijać. Nie można mieć mleka nie mając koźląt, a ile tych kóz (z tych koźląt) można utrzymać, hodować? I co zrobić z kozłami? Trzeba zabić. Raczej zostałabym wegetarianką, niż zabiła jakieś zwierzę (no, może rybę byłabym w stanie). A brak prądu i wody na wsi, to głupota. Wcale nie uważam, że życie ma być ustawiczną pracą, bez wytchnienia (chodzenie do studni po wodę, żelazko na "duszę", lampy naftowe, "chłodziarka" w piwniczce, przerabiałam to, gdy na naszej daczy przez kilka lat nie było prądu). Ale po co? Nie rozumiem takiej postawy. Wbrew pozorom jest w niej pewna pycha :" zobaczcie, jaka jestem silna, jaka jestem niezależna, możecie mnie podziwiać, jestem wyjątkowa".
    A cóż telewizja, najmniejszy problem, też nie oglądam, ani żadnych filmów w necie. Dla mnie wolność, to możliwość wyboru co chcę i kiedy chcę robić. Ale nie ma nieograniczonej wolności. Zawsze coś, choćby nasze przekonania, wychowanie będą nas ograniczać. A na wsi jest pięknie, gdy jest zielono i ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, mam takie same odczucia, o których napisałaś pod koniec. Z jednej strony życie na wsi ma dla mnie ogromny urok, a z drugiej nie wiem czy dałabym radę...
    Pozdrawiam w ten wieczór, w którym wiosna wyjrzała zza chmurki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowoczesność niestety zgubi Nas.........Podziwiam i część z tych zasad staram się stosować.....ale nie popadajmy z skrajności w skrajność,życie na wsi ma zalety, wady.......bez różnicy gdzie mieszkamy, wszytko wymaga naszej pracy, ale gdy nasza praca jest jeszcze pasją to nic dodać.......pozdrawiam Ciebie Kochana ciepło Dusia

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobieta zrealizowała swój plan. Każdy ma jakiś. Idylliczne obrazki z jej życia tak naprawdę nic o niej nie mówią. A życie w domu na wsi to dość duże wyzwanie. Nawet bez zwierząt. Z drugiej strony, po co zajmować się tym czego nie mam i nie zrobiłam? Jeśli to robimy, pozostajemy w ciągłym BRAKU. Niewygodne i niezdrowe. Trzeba uczciwie się przyłożyć do szukania tego, co ja chcę naprawdę :) A potem to zdobyć. Albo zorientować się, że już to mam :DDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, świat Tashy wyglądał przepięknie. Baśniowo wręcz i idyllicznie. Czy było tak naprawdę? Czy pokazywała publicznosci tylko to, co chciała pokazać? Myślę, że to drugie. Bo naprawdę życie na wsi i praca w swoim gospodarstwie to nieustanna przeplatanka blasków i cieni. Raz przeważa jedno, raz drugie.Póki człowiek ma siły do pracy i ma obok siebie kogoś, kto wspiera i pomaga, to jest dobrze, to ten świat blisko natury jest częściej przyjazny i dobry. Jednak im jest sie starszym, tym mniej ma sie sił do ciezkiej pracy, do bycia samowystarczalnym. I pojawia sie lęk o jutro. Czy i jutro dam radę zrobić to, co mam do zrobienia?
    Mimo powyższych, niewesołych stwierdzeń kocham moje zycie na wsi. Tylko nie wiem, jakie będzie to jutro...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fascynująca postać...
    Ale tak, jak spointowałaś- życie na wsi jest trudne. Samo rolnikowi nie rośnie :)
    Nie ma wolnej chwili, nie ma marzeń o wyjazdach, bo co ze zwierzętami?
    Mieszkam na wsi od urodzenia, chociaż moja wieś jest podmiejska i trudno ją porównać z prawdziwą, rolniczą wsią. Ale wiem jak to wygląda z bliska, szanuję rolniczy trud i każdy kłos zboża...
    Ściskam nostalgicznie dzisiaj ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż, Tasha Tudor wychowała się na wsi, w dorosłym życiu miała wielka farmę, sławę jako pisarka i ilustratorka oraz majątek w wysokości 2 milionów dolarów oraz głowę do interesów. To świetna podstawa pod zaplanowaną legendę. Nie wierz w to sielskie życie, to marketing pod publiczkę. Na terenie 200 ha nie mogła mieszkać sama i żyć tak, jak to usiłuje się wmówić ludziom. Ona stworzyła tę legendę, jak tworzy się firmę i tak ją sprzedano. Ona była eksponatem, a sprzedawcami był jej syn i dorosły wnuk, za co nagrodziła ich całym majątkiem po śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba mój wpis poszedł do spamu:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Budzik to naturalny wróg człowieka, ale nie da się wieść sielskiego życia w dzisiejszym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowieść o Tashy bardzo ciekawa, ale tak jak napisała "Ciekawa Świata", majątek nie wziął się ze zbierania ziół i hodowania kóz. Ja pierwsze lata życia spędziłam na wsi, wiem jak ciężko pracowali na gospodarstwie moi dziadkowie. Pamiętam też radość jaka dawało im słuchanie radia(z czasem oglądanie telewizji, która za ich życia była mniej stresująca) i wszelkie udogodnienia czyniące pracę łatwiejsza. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie byłoby małej dziewczynce łatwo żyć na wsi. to niejednokrotnie sielsko i pięknie wygląda na filmie. W rzeczywistości trzeba mieć dużo sił fizycznych jak i psychicznych, być zamiłowanym w takim życiu. Współczesność dzisiejsza nie zawsze sprzyja naszym wyobraźniom. Życzę spokojnego i pogodnego życia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Moi rodzice wywodzą się z prostych wiejskich rodzin. Nawet szkół nie pokończyli bo praca na roli była priorytetem. Pisałaś mi o meilu, jednak żaden do mnie nie dotarł. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Życie na wsi wymaga jednak dużo siły i pracy, jednak widoki w dużej mierze potrafią rekompensować

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeśli Tasha robiła to wszystko w komercyjnym celu to przykre, ale cóż, znam gorsze sposoby zarobkowania. Nie wiem, komu wierzyc. Idea piękna, ale trochę, moim zdaniem, nieracjonalna. Można pogodzić pracę w gospodarstwie z wykorzystaniem zdobyczy techniki, bo postęp jest po to, by pomagać ludziom. Można korzystać z udogodnień i żyć ekologicznie, nie jest to sprzecznością.
    Ismeno kochana, życzę Ci miłego oczekiwania na wiosnę.:))

    OdpowiedzUsuń
  18. Mieszkam w mieście i choć wiem, że miasto ma wiele minusów nie zdecydowałabym się na życie na wsi. Za wygodny człowiek się zrobił ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Całe życie mieszkam w największym polskim mieście. I ciągle marzę o ucieczce na wieś. Dlatego tak bardzo lubię moją 400metrową działkę 25 km od miasta ...

    OdpowiedzUsuń
  20. Mieszkałam długo na wsi, nie zawsze to była sielanka, lecz ciężka praca.
    Teraz wracam w rodzinne strony w odwiedziny do Rodziców z tęsknotą.
    Miłego dnia życzę kochana oraz kolejnych cieplutkich i słonecznych!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad