Zimowe zamyślenia
Zimowy wiatr
wywołuje mroźną tęsknotę za ciepłem
stoję zapatrzona w jeden kierunek
skąd może przyjść
otulenie i bliskość
deszcz dudni miarowo
wystukując melodię oczekiwania
wtapiam się
w muzykę zimowej przyrody
która współgra ze smutkiem oddalenia
w ciemności zarzuconej kroplami deszczu
dostrzegam okruchy serca
przybywającego do mnie
z nadzieją i miłością
jeśli wierzysz w coś mocno
stanie się w twoim sercu
i ani wiatr
ani deszcz
ani nikt inny …
Jak zawsze o tej porze jestem zmęczona, "przesypiam" drobne radości..... Może. Ciągnie się za mną przeziębienie, które dopadło mnie w dniu urodzin? Czasem otulają mnie smuteczki, niepokoje. Zwłaszcza, że przypływają smutne wiadomości.
Jednak każdy z nas również czasem doświadcza podobnych emocji, których najchętniej by się pozbył. Lęki, strachy, rozdrażnienie, bezsilność, zagubienie, przygnębienie...
Czekamy naiwnie na cud, mamy nadzieję, że będzie lepiej. Wierzymy, że zapanujemy nad biegiem naszego życia. A ono niezważając na nas, umyka coraz szybciej w zastraszającym tempie.
Miałam nadzieję, że utkam dzisiaj kolejną ciekawą opowieść, nadrobię internetowe zaległości, ale... Zmęczenie również daje znać o sobie i jak zwykle, nie wiem kiedy zrobiło się tak późno. Gaśnie kolejny dzień, a za oknem powoli napływa aksamitna, granatowa noc.
Żadne mądre myśli, które mogłabym przelać na ekran, nie przychodzą do głowy.
Może w pracy mój umysł, oczy pracują zbyt intensywnie? Do tego ten szybko jeszcze zapadający wieczór.
Po pracy w weekend jadę do mojego Domu. Odpoczywam więc "umysłowo" na całego, chociaż nie zawsze się to udaje. Ale to tylko dwa dni, a czasem nawet tylko jeden. Ale i wówczas na całkowite lenistwo nie można liczyć.
A potem od poniedziałku cały czas gonię uciekające wskazówki. Nie mogę także wcisnąć przycisku "pauza" w moim codziennym zegarze. Za nic nie chce się zatrzymać.
Powinnam czasem wysiąść z tego pędzącego nie wiadomo dokąd pociągu. Czy doprawdy musi jechać coraz szybciej i szybciej. Gdy już udaje mi się go złapać, to on przyspiesza i gna dalej, pędzi do przodu niczym express, byle tylko do dalej, wyżej, szybciej. A czas leci nawet niczym odrzutowiec.
Wiem, użalam się nad sobą, ale przecież nie tylko ja tak mam.
Ale stop, zdecydowane stop z takimi myślami, dam radę. Nie chcę znowu się już na dłużej zatrzymywać. Kiedyś wypowiedziałam takie życzenie, no i wiadomo jak to się skończyło. Utknęłam ponad rok temu na zakręcie na zbyt długo. Nie chcę siedzieć ponownie na przydrożnymi pieńku i patrzeć jak coś mnie omija. Nie chcę tracić tego bezpowrotnie.
Jedno słowo
Proszę cię o jedno słowo
które niczym ptak
usiądzie na moim ramieniu
choć wokół tyle zgiełku
– samotna grusza
otula się welonem mgły
przed ciekawym spojrzeniem
bocianów szukających łąkowych radości
lubię jej szept
jej cisza otwiera drzwi ludzkiego serca
samotna jak człowiek
który ucieka
przed spojrzeniem świata
zbyt silna
by deszcz i gniew i nienawiść
zdołały zniszczyć jej listowie.
Proszę cię o jedno słowo
samotne jak polna grusza
które otulisz płaszczem dobroci
może poszybuje
do drzwi mego serca
może rozproszy mój lęk
a może utwierdzi wiarę
że nie jestem sama.
Prawie wszystkim brakuje czasu, aby tak naprawdę odpocząć. Jeśli pojawia się wolna chwila, to niestety zamiast odetchnąć, uspokoić serce, myślimy o tym, co musimy zrobić, gdy skończymy odpoczywać.
Dlatego wówczas najlepiej jest oderwać się od codziennego hałasu. Nasze myśli też powinny odpocząć. A to nie jest takie proste, chociaż lubię spędzać czas sama ze sobą. Ale czy tak do końca robię to dobrze, skoro myśli zazwyczaj uciekają w różnych kierunkach? Czy mogę je zatrzymać tylko tu i teraz? Oczywiście, czasem udaje się to aż za dobrze. Ileż to już garnków przypaliłam:)))
Nigdy nie nudzę się sama ze sobą, chociaż samotność czasami boli. Ale lubię być sama.
Nie jest tajemnicą, że w realnym świecie jestem introwertyczką i samotniczką. Lubię moją rodzinę, przyjaciół, znajomych. Cieszę się na każde spotkanie z nimi, a niekiedy nawet tęsknię za nim. Do Domu to wręcz frunę. Jednak z drugiej strony dobrze mi samej.
Lubię moje mieszkanie na siódmym piętrze, deszczową muzykę grającą o parapet, szum wiatru i zachody słońca za oknem. Kocham mój Dom, gdzie mam jeszcze swój kącik, w którym mogę się na chwilę schować po tygodniu pracy. A jak przychodzi wiosna, to dochodzi jeszcze balkon i ogród. W tym roku na balkonie czeka mnie duże wyzwanie. Wszystko muszę zacząć od początku. No i jeszcze zlikwidowali mój sklep ogrodniczy, który pamiętam od zawsze. Niestety czeka mnie jeszcze wizyta ekipy remontowej, która ma poprawić niedoróbki na balkonie. Trudno w to uwierzyć, ale to prawda. Wszak cały zeszły rok był dla mnie balkonową katastrofą.
W tym roku zaczynam więc mój balkonowy ogród. dosłownie od zera. Ale to temat na inną opowieść.
Potrzebuję czasem, aby pobyć sama ze sobą. Sama jeżdżę na wakacje (chociaż w okolicy lubię mieć kogoś bliskiego), sama spaceruję po parku, sama... Bardzo to lubię. Nie wszyscy to jednak rozumieją. A nawet uważają to za dziwne. Często spotykam się z licznymi pytaniami.
Najbardziej lubię sam na sam ze sobą o poranku i to bez względu gdzie jestem. Wówczas siadam przy oknie z gorącym kubkiem w dłoniach i patrzę na uśpiony jeszcze świat. Czasem jest jeszcze ciemno, kiedy indziej już po wschodzie słońca. Wszystko zależy od pory roku. Teraz zimą, jak jestem w moim mieszkanku, to wiem o której zapali się światło w konkretnym oknie w oddalonej kamienicy po drugiej stronie torów. Wiem, kiedy przejedzie pociąg lub autobus jadący gdzieś tam w Polskę. Jak mam na to czas przed pracą? Po prostu radiobudzik gra dobre pół godziny wcześniej niż powinien. Ale i tak budzę się przed nim. To jest mój czas. Nie ma pośpiechu, jak u innych. Nigdy nie lubiłam tej porannej nerwówki. Od bardzo, bardzo dawna tak zaczynam dzień. Spokojnie, z możliwością nawet niemyślenia. Takie poranne wyciszenie jest mi bardzo potrzebne. Zwłaszcza, że wieczorami jest to czasem niemożliwe.
Warto raz na jakiś czas zwolnić, a nawet zatrzymać się, pomyśleć, wyciszyć się...
Czas błogosławiony
ostrożnie zamykam go w sercu
strzegę przed ciekawskim spojrzeniem
które chciałoby zabrać mój czas
błogosławiony ciszą zamkniętą we mnie
jak ogień bezpiecznie obejmującą moje myśli
zamykam przestrzeń
i bronię do niej dostępu
by została zawieszona w krainie dobra
błogosławiącego ciszę
która otula serca szukające bliskości
w powiewie myśli podwójnych
jednakowo zamkniętych w ramionach
zapominam, że istnieje inny czas
bo tylko mój czas błogosławiony
odnajduję w moim sercu.
wiersze Basia Wójcik
Ja również jestem introwertyczką, nie nudzę się w swoim towarzystwie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Ze mnie także introwertyczka i także lubię samotne poranki, które pozwalają mi wejść w kolejny dzień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam sercem całym.
Nie uwierzycie, ale ja też lubię pobyć sama. Bardzo rzadko mi się taka okazja trafia, tak się życie ułożyło, że ciagle komuś służę, ciagle jestem wśród ludzi, zabiegana do granic możliwości. Więc gdy zdarza się mi wolny czas, lubię pójść sama na spacer, poczytać książkę, obejrzeć pamiątki i wcale nie potrzebuję dalekich podróży by być szczęśliwą ...
OdpowiedzUsuńDokładnie, każdy z nas potrzebuje takiej chwili wyciszenia. Żyjemy w takim pędzie że często o tym zapominamy.
OdpowiedzUsuńJa nie dziwie się wcale, bo każdy z nas potrzebuje samotności, na krócej lub dłużej.
OdpowiedzUsuńI za mną ciągnie się jakaś infekcja, niby nic groźnego, ale uciążliwe to jest, a życzyliśmy sobie wzajemnie zdrowia.
Byle do wiosny, bo u mnie śnieżyca za oknem...
jotka
Ten czas jest taki trochę nijaki kręcimy się wokół własnej osi. Jak Wiesz miałam zwątpienia co robić dalej. Dzisiaj zaczął wreszcie padać śnieg, może inne plany będę miała. Myślę, że i Ty znajdziesz lepszy czas na funkcjonowanie. Towarzystwo samej sobie nie jest złe, jak potrafi się dobrze zagospodarować ten czas. Życzę Tobie pozytywnych myśli, przyjemnych chwil i uśmiechu na twarzy.
OdpowiedzUsuńTeż lubię chwile samotności. Samotnosc z wyboru jest formą wolności a każdemu ta wolność jest przecież potrzebna. A najbardziej przy czytaniu, przy fotografowaniu, przy pisaniu, przy wędrowaniu w dal i wsłuchiwaniu sie w melodie kroków, w skrzypienie śniegu, w szum wiatru i myśli...Wtedy w głowie układają sie wiersze, ale często ulatują niezapamiętane, niepochwytne jak sen...
OdpowiedzUsuńTeż lubię patrzeć na świat podczas picia kawy...
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie że czas za szybko ucieka. Trzeba przyjąć wszystko i starać się nadążać. Nie proszę o zmiany, bo nie zawsze są zgodne z oczekiwaniami. Proszę o zdrowie i siły do pracy. Też trochę jestem typem introwertyczki, rzadko zdarza mi się być samą, brakuje czasu dla siebie i na całkowity reset. Za mną i za mamą też ciągną się jakieś pozostałości a może to jakiś inny wirus próbuje zaatakować. Dużo zdrówka Ismeno.
OdpowiedzUsuńKażda z nas ma nieco inne cechy i potrzeby. Ja jestem zwierzęciem stadnym :) Lubię ludzi i lubię być z tymi, z którymi dobrze się czuję. Nigdy nie pojechałabym sama na wakacje. Nie miałabym radości. Zawsze musi być ktoś ze mną:) Lubię pogadać, wspólnie się pozachwycać, wyjść gdzieś wieczorem...
OdpowiedzUsuńW domu natomiast lubię i umiem być sama. Kiedyś tez o tym pisałam post.
Zachwycające wiersze wybrałaś Ismeno...
A czas? No cóż, żyjemy coraz szybciej... tylko psychika nie zawsze za tym nadąża... Stąd stany przygnębienia, frustracji...
Trzeba uczyć się regenerować :)
Ściskam ciepło!
Uwielbiam samotne poranki!
OdpowiedzUsuńIsmeno kochana, pomyśl, że będziesz kiedyś miała nadmiar czasu, a też czasami nie na wszystko wystarczy.
OdpowiedzUsuńMnie w tym roku przeraża brak słońca, przez co wszyscy, nie tylko meteopaci, mamy fatalne samopoczucie. Co do samotności, to lubię pobyć sama ze sobą, męża wyprawiłam do sanatorium i cieszę się ciszą i porządkiem. Teraz ja się wybieram na trzy tygodnie..., tak się złożyło.
Moc serdeczności Ci przesyłam.:))
Akurat wypoczywam psychicznie i umysłowo, ale niebawem znowu wpadnę w bezlitosny kołowrót. Cenię sobie chwile zamyśleń i przemyśleń, zawsze coś dobrego się z tego urodzi.
OdpowiedzUsuńPiękna i wzruszająca jest Twoja samotność....bo umiesz nadać jej kolory i znaczenie i sens...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kochana. Przytulam Cię mocno ciepłem i uśmiechem. Wiem co czujesz. Ja ostatnio chodzę smutna, bo mąż dobrej koleżanki zmarł na raka. Staram się ją jakoś pocieszyć, ale póki co żałoba świeża więc daje jej odczuć że jestem blisko. Ostatnio tyle osób choruje, umiera... A ja siedzę przy oknie i czekam aż zimowa szarówka minie.
OdpowiedzUsuńKasinyswiat