Czereśnie
Rwałem dziś rano czereśnie,
Ciemno-czerwone czereśnie,
Słonecznie, rośnie i wcześnie.
Gałęzie, jak opryskane
Dojrzałą wiśni jagodą,
Zwieszały się omdlewając,
Nad stawu odniebną wodą.
Zwieszały się, omdlewając
I myślą tonęły w stawie,
A plamki słońca migały
Na lśniącej, soczystej trawie
Julian Tuwim
Słońce wstało wielkie i czyste, jakby umyło się w porannej rosie. Nadchodzi kolejny letni dzień.
Jak co roku nie chce mi się wierzyć, że pierwsza połowa roku minęła tak szybko. Niestety zegary i kalendarze nie zważają na to, że niektórzy choć na chwilę chcieliby się zatrzymać. Ja teoretycznie na brak wolnego czasu nie powinnam narzekać, jednak praktycznie jest zupełnie inaczej. Jak to wytłumaczyć? Nie wiem.
Minął czerwiec, zachwycający zapachami i nastał lipiec, przynosząc ze sobą pogodne, jeszcze długie wieczory i ciepłe poranki.
Ale i on pozazdrościł czerwcowi i również powitał nas słodkawym zapachem kwitnącej natury. To właśnie teraz lipy obsypują się pięknie kwitnącym i przyjemnie pachnącym, kwieciem. To raj dla pszczół i smakoszy, którzy twierdzą, że nie ma lepszego i zdrowszego miodu, aniżeli lipowy.
Brzozy rozsypują dookoła drobne skrzydlate orzeszki z nadzieją, że rozsieją się tam, gdzie w przyszłości pojawi się las.
To właśnie w lipcu zakwitają najbardziej sielskie kwiaty. Malwy, floksy, lilie, groszki. Lipiec to czas pięknych, kolorowych bukietów. W ogrodzie kwiatów pełno, że czasem nie żal zrywać.
Lipiec jest to zazwyczaj najcieplejszy miesiąc w roku. A nawet niedawno usłyszałam, że przewidują, że będzie najcieplejszy od kilkudziesięciu lat:(((
Niestety mimo, iż lato dopiero się rozpoczęło, dnia już ubywa. Jednak lipiec potrafi być bardzo kapryśny. Mając na uwadze doświadczenia sprzed lat czasem spoglądamy na niebo z obawą i pewnym strachem.
Co w tym roku ześlą nam niebiosa? Gwałtowne ulewy czy też z obłoków popłyną palące promienie słońca?
Podczas upałów natomiast świat się wycisza, a nawet zasypia. Milkną nawet ptaki.
Rozmajaczył się dzisiaj mój sad czereśniowy,
Ku księżycowi ścieżką wytężony krętą.
Noc go czyni podobnym do mrocznej alkowy,
W której drzewa uśpione wraz z ich snem zamknięto!
Rozmajaczył się dzisiaj mój sad... Wszak w południe
Dziewczęta rwały tutaj dojrzale czereśnie.
Wyszły potem. Owoce, iskrzące się złudnie,
Skryły się w mroku nocy, niby oczy we śnie.
Skryły się w mroku nocy, — ale, idąc sadem,
Czuję wpośród ciemności ich ciężkie zwisanie, —
Czuję czyjeś spojrzenie na mem czole bladem:
Jest ktoś w sadzie, co patrzy i co ma swe trwanie...
Rozmajaczył się dzisiaj mój sad, jakby w sobie
Nie jedną, ale tysiąc nagromadził nocy!
Z czereśni pod przymusem niewiadomych mocy
Tryska światło czerwone ku głębin ozdobie!
Bolesław Leśmian
Mała Dziewczynka kiedyś kochała lipiec nade wszystko. Niektórzy to wiedzą, inni dopiero poznają czytając wcześniejsze opowieści. Jeżeli nadal mają ochotę to warto zajrzeć do Lipcowych nostalgii, Barw i zapachów lata, Wakacji Małej Dziewczynki, Lata nie tylko Małej Dziewczynki.
Od lat tęsknota za Dziadkami, letnimi wakacjami, działką..... rozrasta się jak kłącze.
Lipiec pozwalał się jej cieszyć prawdziwą paletą nie tylko kwiatów, owoców ale i warzyw. Młode ziemniaki, fasolka, kalarepka, marchewka, zielony groszek....
Na początku lipca Mała Dziewczynka zachwycała się słodkimi czereśniami, które pojawiały się niestety tylko na chwilę. Wcześniej Dziadek ochraniał rosnące na drzewie owoce przed szpakami. Gdy zdejmował siatkę, Mała Dziewczynka wdrapywała się na drzewo, siadała pomiędzy gałęziami i zaczynała ucztę (tylko jakim cudem? Przecież od zawsze Mała Dziewczynka ma lęk wysokości i nawet na drabinkę wchodzi z obawą)
Trochę czereśni udało się zawsze uratować. Z nich Babcia robiła najlepszy pod słońcem kompot. Zanim jednak czerwone kuleczki trafiały do garnka, to wszyscy siedzieli przy stole w pięknych kolczykach na uszach, obierając nie tylko pozostałe czereśnie. Bo wszak na działce było mnóstwo warzywno-owocowe pyszności. Mała Dziewczynka najbardziej wolała zbierać i obierać czerwone porzeczki (gdzie teraz podziały się z nich robione przetwory???). Szło szybko i sprawnie. Z czarną porzeczką i agrestem było bardziej mozolnie. Groszek zielony Mała Dziewczynka obierała rzadko. Babcia dobrze wiedziała, że tylko połowa trafi do miseczki.
Świeże młode ziemniaki, koperek i zielona fasolka, kalafior, kapusta lub sałata za chwilę pojawiły się na stole. A aromatyczny zapach obiadu witał każdego już od progu. Zwłaszcza Dziadek wracający po pracy je z apetytem najpierw letnią babciną zupę gotowaną na piecu, czy to jarzynową, czy też owocową ze śmietanką i szczyptą cynamonu. Nie większa od stołu Mała Dziewczynka dostawała swoją specjalnie dla niej gotowaną zupkę z drobno pokrojonymi lub przetartymi jarzynami. Ona jednak podchodziła do Dziadka z łyżką, zadzierała głowę i pytała czy może jeść z nim. Zdecydowanie wolała, ku zdziwieniu Babci, jeść naprędce ugotowany kapuśniak z młodej kapustki, pełen zielonej pietruszki i koperku z dużymi kawałkami ziemniaków, marchewki... i mięsa. Zadowolony Dziadek uśmiechał się i sadzał na taborecie obok siebie wnuczkę. Po jakimś czasie Babcia odpuściła, chyba też z ulgą i Mała Dziewczynka jadła, już ze swojego talerza, to co inni. Czy czegoś z warzyw Mała Dziewczynka nie jadła?
Wszak tyle ich było na działce. Rosły tam jeszcze pomidory, bób, marchew, pietruszka (zwłaszcza ta naciowa uwielbiana przez Małą Dziewczynkę), seler, buraki z botwinką. No i oczywiście najwspanialsza, najlepsza, chrupiąca kalarepka.
Póki żyła Babcia Mała Dziewczynka nie przepadała za pomidorami. Dopiero potem zaczęła je uwielbiać i nawet pamięta ten moment, kiedy nimi się zachwyciła.
Na działce ileż było owoców tych słodkich i tych kwaśnych. Najpierw Mała Dziewczynka spragniona po roku szkolnym wcinała czereśnie, truskawki i papierówki, których smak pamięta do dzisiaj. Czasem udało się też uzbierać garść poziomek, którą wkładała do buzi, jak dłoń była już pełna tych kuleczek. Nieco później dojrzewały kwaśne porzeczki i wiśnie, agrest oraz słodkie maliny.
Agrest.... W pewien sposób bliski dla Małej Dziewczynki. Niestety coraz rzadziej w ogrodach uśmiecha się on do świata spod kolczastych zielonych krzaków. A przecież kiedyś było go zdecydowanie więcej. Mała Dziewczynka do dziś pamięta te z działki swoich Dziadków. Słodkie, dojrzałe, z meszkiem na skórce. Jednak nie pamięta, kiedy ostatni raz je jadła.
Niestety te uczucia, przeżycia, smaki, zapachy nie wrócą.
Co prawda większość z nich dostępnych jest teraz przez cały rok, ale dla Małej Dziewczynki, to już nie to samo. Warzywa i owoce powinny być jedzone, gdy rozpoczyna się ich sezon. Są o wiele zdrowsze i smaczniejsze (oczywiście wyjątkiem są ziemniaki, marchew, jabłka, kapusta...).
Na razie Mała Dziewczynka cieszy się darami natury. Wszak nie brakuje słodkich czereśni (cena o zgrozo!!!), kwaskowych wiśni i porzeczek, chociaż w poprzednich latach były tańsze.
Może więc chociaż maliny będą tańsze?
Laura i Filon
A jawor był szumiący, ponury i siny,
– Koszyk miły pleciony był z cienkiej wikliny,
maliny w nim różowe śmiały się po cichu…
Filon w zielonym fraczku był jak pasikonik,
Laura miała łzy w oczach i przepaskę modrą,
wśród książkowej, pożółkłej i francuskej woni
leżała, chudą rękę oparłszy o biodro…
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Achhh... dzieciństwo przywołałaś Ismeno! Jakże piękne, czyste i spokojne. I prawdziwe, nie udawane, nie napuszone sztucznością... Razem z jego zapachami, smakami i urokiem! Jakbym czytała swoją opowieść... Hmmm...jakie to piękne i nostalgiczne! Pozdrawiam zasłoniętym chmurami niebem, jakby w gęstej woalce było...
OdpowiedzUsuńPięknie to wspominasz Dziewczynko, jesteś bogata we wspaniałych Dziadków. Teraz ja się staram, być może moje Wnuki kiedyś taką mnie zapamiętają. Twój hołd oddany Dziadkom jest przepiękny. U nas wszystko już uschło, nie ma owoców, zboza wysychają. Dźwigam konewki wody do odległej od domu jeżyny bezkolcowej żeby chociaż te owoce uratować, ale czy to wystarczy? Dziś Matki Bożej Jagodnej, która zbiera dziś jagody dla niebiańskich dzieci...
OdpowiedzUsuńIsmeno, takim pięknm wspomnieniem składasz hołd swoim Dziadkom, masz ogromne szczęście, że ich miałaś. Ja miałam tylko jedną Babcię, reszty nigdy nie poznałam...
OdpowiedzUsuńTeraz sama jestem jedyną babcią dla dwojga wnucząt i staram się bardzo stworzyć im jak najlepsze warunki, oczywiście z mężem.
Pozdrawiam Cię cieplutko.
Piękne wspomnienia, mam podobne. Lato takie krótkie, więc cieszy podwójnie. ;)
OdpowiedzUsuńWszędzie wokół mnie czuję zapach lip. Uwielbiam go. Serdecznie pozdrawiam, Mała Dziewczynko!
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj robiłam dżemy z czereśni :-)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńLato to moja ulubiona pora roku. Każde lato to najpiękniejsze wspomnienia. Rzadko gdziekolwiek spędzałam wakacje, gdziekolwiek poza moją wsią. Tu jest dobrze. Mój tata prowadzi ogród i sad, owoce i warzywa prosto z pola to nieodłączny element letnich posiłków. Dawniej swój cały wolny letni czas spędzałam nad wodą, teraz lubię wziąć książkę i w hamaku przy jabłoni poczytać, w cieniu :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dziękuję Ci, kochana, za przywołanie wspomnień dzieciństwa. Te wszystkie smaki i mnie zawsze towarzyszyły, dodałabym jeszcze jeżyny zwane "dziadami".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie.
Ależ apetycznie i aromatycznie:-)
OdpowiedzUsuńOd lipca wolałam zawsze sierpień, mój miesiąc!
Obfitość warzyw i owoców cieszy na każdym kroku:-)
Twoje teksty są bardzo romantyczne:-)
jotka
Lipiec, to smaki, zapachy te najmilsze z lat dziecięcych, ale i te teraźniejsze.
OdpowiedzUsuńZawsze można znaleźć pozytywy, jeśli się tego chce.
Jestem po objadaniu się czereśniami na działce u koleżanki.
A dziś po pysznym zaproszonym przez Dzieci-obiedzie.
Miło, ale i smutno u mnie, o szczegółach piszę na blogu.
Pozdrawiam, życząc tylko dobrych chwil w nadchodzącym nowym tygodniu!
Pięknie pisali Tuwim Leśmian i Pawlikowska -Jasnorzewska.
OdpowiedzUsuńAle i Ty Ismeno jesteś poetka....
a ja jestem totalnie nieogarnięta w tych kwestiach :D nigdy nie wiem kiedy co kwitnie, na jakie owoce jest sezon itd ;D
OdpowiedzUsuńCzereśnie to zdecydowanie mój ulubiony smak lata <3
OdpowiedzUsuńMoje smaki lata to chyba bób, fasolka szparagowa i tego typu atrakcje.
OdpowiedzUsuńSport na dobrym poziomie to na pewno lekka atletyka, tenis ostatnio, a także niespodzianki np. ostatnio Polak wygrał turniej golfowy w Irlandii (chyba). Niespodzianka jak nie wiem co.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com